• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Startujemy od zera?

star.
31 lipca 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Gryf Wejherowo, który za dziesięć dni ma wystartować do rozgrywek III ligi piłkarskiej, nadal nie ma prezesa, ani zarządu. Podczas drugiej części walnego zgromadzenia sprawozdawczo-wyborczego, które niekoniecznie musi być oficjalne, padł wniosek o powołanie zarządcy komisarycznego. Nie ma prezesa, więc i nie ma kasy. Jaka choroba drąży nasz futbol?

W sytuacji, gdy nie ma kandydata na stanowisko prezesa,
wniosek o wyznaczenie przez organ nadrzędny - czyli starostwo - zarządcy jest wymagany statutem stowarzyszenia. Jako że starosta Grzegorz Szalewski, były prezes WKS, pozostaje członkiem klubu, wniosek musi trafić wyżej, do wojewody. Na razie pismo leży w klubie. Procedura może w ogóle nie wystartować. Wszyscy, którzy pragną ligowego futbolu na Wzgórzu Wolności, mają nadzieję, iż największy kryzys w historii sekcji zostanie przezwyciężony. Wiedzą jednak, że liczą się godziny.

- W poniedziałek delegacja klubu, jak "Głos" zapowiadał, gościła u prezydenta Krzysztofa Hildebrandta - relacjonuje Wojciech Bork, który zapewnia, że zejdzie z pokładu ostatni. Można go zrozumieć, nowy sezon ma być dlań dwunastym w roli szkoleniowca żółto-czarnych. - Prezydent podszedł do problemu z powagą, przekonał mnie, że nie tylko nam zależy na uratowaniu Gryfa. Niestety, inne wrażenie odniosły pozostałe osoby z klubu. Ponownie potwierdzona deklaracja wsparcia klubu kwotą od 50 do 80 tysięcy złotych jakby nie była przekonywująca. Niedowiarki...

Po południu, gdy odbywała się druga część walnego, okazało się, że nikt nie chce kandydować, nawet przygotowywany do tej roli Krzysztof Sokołowski z SLD. - Obawy wynikające z długów WKS okazały się decydujące - mówił ze smutkiem Bork. - Nikt nie chce brać na siebie tego ciężaru. Chętnie za to byłaby widziana jakaś sumka na klubowym koncie. Tyle, że wtedy to i ja mógłbym poprowadzić cały interes...

Nie mniej zniechęcił go karkołomny wniosek porozumienia z Arką, która pewnie nie marzyła, iż w zaprzyjaźnionym klubie mogłaby znaleźć miejsce dla swoich rezerw, i to na tak wysokim szczeblu. Pomysł, oczywiście, absurdalny i nie do zrealizowania, bo gdyńska spółka nie ma luzem ćwierć miliona złotych.

We wtorek Bork spędził w Urzędzie Miasta kilka godzin. Twierdzi, że magistrat nie jest obojętny na hasło Gryf. Bork chce grać, chce przetrwać jesień. Wczoraj przedstawił sytuację drużynie. - Piłkarze wiedzieli, co się dzieje, chociaż trochę ich to zaskoczyło - mówił po treningu. - Trzeba wystartować bez pieniędzy, pokazać ludziom, że chcemy grać. Zespół pokazał charakter, co raduje mnie bardzo. Nikt nie marudzi. Jedynie Wojtek Wasiek oznajmił, iż musi się zastanowić.

Wojtek Pięta też chciałby grać, ale nie kryje obaw: "Sytuacja jest straszna. Do gry jestem przekonany w 40 procentach. Nie potrafiłbym zadecydować w tej chwili. Każdy z nas bije się z myślami. To jest III liga, fajnie grać, ale to poważny obowiązek. Tymczasem mam rodzinę i obowiązki wobec niej. Trzeba pilnować pracy, może znaleźć lepszą, skoro odpadną pieniążki z klubu. Na dodatek nie służą nam nowe przepisy PZPN, skoro jeden występ w Gryfie może zamknąć możliwość gry aż do marca. W sobotę mamy w Lęborku ostatni sparing. Pewnie będziemy już wiedzieć..."
Głos Wybrzeżastar.

Zobacz także

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane