Stoczniowiec Gdańsk. Krzysztof Lehmann: Zejdźmy na ziemię

- Brawa dla drużyny, ale od razu apeluję do wszystkich o zejście na ziemię. Nasza gra to sinusoida - mówi trener Stoczniowca Gdańsk Krzysztof Lehmann po zwycięstwie nad Re-Plast Unią Oświęcim. Szkoleniowiec podkreślił, że na sensacyjną wygraną złożyło się kilka czynników: od taktyki, przez problemy rywali po dobrą dyspozycję bramkarza. - Mam nadzieję, że tych spotkań jeszcze trochę wygramy - dodaje Lehmann, którego podopieczni szykują się do piątkowego meczu z JKH GKS Jastrzębiem.

Stoczniowiec Gdańsk - Unia Oświęcim 4:2. Relacja, zdjęcia, możliwość wystawienia ocen hokeistom i trenerowi

Przed niedzielnym meczem z Re-Plast Unią Oświęcim, hokeiści Stoczniowca Gdańsk mieli na koncie zaledwie jedno zwycięstwo w siedemnastu spotkaniach. Zwycięstwo 4:2 z wicemistrzami Polski zostało bez wątpienia sensacją kolejki, zwłaszcza że dwa dni wcześniej gdańszczanie zostali rozbici na wyjeździe 8:0 przez GKS Tychy a i poprzednie mecze z Unią kończyły się porażkami 1:6 i 0:6.

- Wygrana z Unią bardzo nas cieszy. Brawa dla drużyny, ale od razu apeluję do wszystkich o zejście na ziemię. Rywale mają w szatni swoje problemy, odszedł trener Nik Zupancic, więc to na pewno miało wpływ na ich postawę. Inna sprawa, że stanęliśmy na wysokości zadania. Świetnie w bramce spisywał się Michał Kieler i choć rywale mieli znacznie więcej strzałów, nie odstawaliśmy od nich jeśli chodzi o zmysł taktyczny. Staraliśmy nie podchodzić się zbyt wysoko, wycofaliśmy się do strefy neutralnej i tam staraliśmy się wybijać przeciwnika z rytmu. Ta taktyka była ważna, choć nie decydująca - mówi trener Krzysztof Lehmann.

Maciej Rompkowski: Wróciłem grać w hokeja, bo to kocham

Szkoleniowiec podkreśla, że pozostaje przygotowany na liczne wzloty i upadki. Te miały zresztą miejsce w samym meczu z zespołem z Oświęcimia, w którym jego podopieczni zaczęli od prowadzenia, a potem musieli odrabiać straty.

- To wciąż młoda drużyna, w ostatnim meczu mieliśmy na lodzie piętnastu młodzieżowców do lat 23. Jestem pogodzony z tym, że na razie nasza gra to sinusoida. Jesteśmy o wiele mocniejsi u siebie, gdzie czujemy się pewniej, a w dodatku dużo zależy od tego czy na początku meczu uda nam się strzelić bramkę. Mecz z Unią ułożył się dobrze, choć w pewnym momencie oddaliśmy prowadzenie tracąc gola do szatni - twierdzi Lehmann.
Przypomnijmy, że bez względu na wyniki, Stoczniowcowi i tak nie grozi degradacja z Polskiej Hokej Ligi, gdyż po tym sezonie nie spadnie żadna z drużyn. Bez względu na to, trener gdańskich hokeistów liczy na to, że zespół sprawi jeszcze kilka niespodzianek.

- Mam nadzieję, że tych spotkań jeszcze trochę wygramy. To oczywiste, że teraz po uporaniu się z kontuzjami i koronawirusem, jesteśmy mocniejsi niż wtedy, gdy mieliśmy problem, aby złożyć trzy piątki. Teraz szykujemy się do małego maratonu, bo w piątek zagramy u siebie z Jastrzębiem, a w niedzielę i poniedziałek dzień po dniu czekają nas wyjazdowe mecze z GKS Katowice - wyjaśnia Lehmann.
Po meczu z Unią na uraz narzeka Mateusz Strużyk, który nie dokończył spotkania. Szkoleniowiec liczy jednak, że napastnik będzie gotowy do gry. Ponadto do jego dyspozycji powinien być już Stanisław Drozd-Niekurzak, który miał dołączyć do drużyny wcześniej, ale musiał zostać dłużej w Niemczech.

Typowanie zakończone 2 pkt.

Polska Hokej Liga

STOCZNIOWIEC Gdańsk 1:5 (bez publiczności) JKH GKS Jastrzębie

27 listopada 2020, godz. 18:30