• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy jest praca dla obcokrajowców w Trójmieście?

Michał Sielski
20 kwietnia 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Cudzoziemcy są najczęściej zatrudniani przy prostych pracach, ale coraz częściej powierzane są im odpowiedzialne stanowiska. Cudzoziemcy są najczęściej zatrudniani przy prostych pracach, ale coraz częściej powierzane są im odpowiedzialne stanowiska.

Obcokrajowcy chcą pracować w Polsce, tysiące z nich w Trójmieście. W ubiegłym roku w naszym województwie cudzoziemcom wydano ponad 2,3 tys. zezwoleń na pracę, drugie tyle pracuje bez zezwolenia. Jedni i drudzy mają spore trudności, ale nie zamierzają wyjeżdżać.



Czy zatrudniłbyś obcokrajowca w swojej firmie?

Niewykwalifikowani robotnicy i panie sprzątające mieszkania? Owszem, są i tacy, ale to tylko jedna twarz migracji zawodowej do Polski. Choć prawdą jest, że większość cudzoziemców pracuje w rolnictwie, przetwórstwie i budownictwie, to przyjeżdżają do nas też wykształceni fachowcy i menadżerowie.

Według szacunków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej ilość zezwoleń na pracę wydanych cudzoziemcom w 2009 roku wzrosła o 60 proc. w porównaniu do poprzedniego roku. W samym woj. pomorskim wydano ich ponad 2 tys., więcej jedynie w województwie mazowieckim (aż prawie 14 tys.).

Pracodawcy chwalą sobie bowiem pracowników ze Wschodu. - Nie kradną, nie kombinują, są pracowici, rzetelni i rwą się do nadgodzin. Poza tym są też tańsi od coraz częściej zmanierowanych Polaków, a pracują szybko i dokładnie - wylicza ich zalety Piotr Walkowski, który prowadzi w Gdańsku firmę budowlaną Walko i zatrudnia dwóch Ukraińców. - Już im powiedziałem, żeby do maja ściągnęli mi dwóch kolegów - dodaje.

W Trójmieście obcokrajowcy pracują też na bardziej eksponowanych stanowiskach. Kierownikiem spedycji w gdyńskiej firmie CargoTax jest Rosjanin Igor Kowaliev.

- W Polsce mieszkam od pięciu lat. Jako spedytor pracowałem już w Rosji, ale dopiero tutaj zostałem menagerem. Nikt nie robił problemów, bo wtedy dobrze znałem już wasz język. Można nawet powiedzieć, że narodowść to mój atut. Klienci zapamiętują mnie od razu, pytają o pochodzenie nazwiska i akcent, może powinienem być handlowcem? - śmieje się Rosjanin, który stara się o polskie obywatelstwo. - Nie jestem znanym sportowcem, więc sprawa pewnie trochę potrwa, ale nigdzie nie zamierzam wyjeżdżać, więc cierpliwie poczekam - mówi.

Zatrudnianie obcokrajowców kwitnie jednak głównie dlatego, że Polacy nie chcą wykonywać ciężkich i słabo płatnych prac. Choć zdarzają się też zgrzyty. - Jak pracodawca słyszy, że pochodzę z Białorusi to chyba ciarki po skórze go przechodzą, strach ogarnia, twarz robi się blada, ręce drżą, a kolana się uginają. Już kilkakrotnie odmówiono mi pracy właśnie z powodu obywatelstwa. Powodem było to, że kadrowe po prostu nie znały przepisów i nie wiedziały, że mogą mnie zatrudnić na dłużej niż pół roku - mówi Olga Vinakurava.

Tymczasem ponad rok temu weszły w życie przepisy, na mocy których Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie nie muszą posiadać zezwolenia na wykonywanie pracy przez pół roku. Ale jest wiele wyjątków, zatrudniać bez ograniczeń można np. małżonków polskich obywateli, a pani Olga ma męża Polaka. Już kilkakrotnie pracodawcy o tym jednak nie wiedzieli.

- Chcieliśmy ściągnąć do siebie Gruzina Irakli Jaskaratokwiliego, ale półzawodowego klubu nie stać na płacenie mu tyle, by mógł tylko trenować i grać. Chcieliśmy więc załatwić mu pracę w sklepie. 1,5 tys. zł za pracę, drugie tyle za grę i premie za wygrane mecze, to dla niego spore pieniądze. Ale żaden, nawet zaprzyjaźniony pracodawca, nie chciał go zatrudnić. Mieliśmy już wszystkie dokumenty, wydeptane ścieżki do Urzędu Pracy, znaliśmy na pamięć wszystkie paragrafy. Jego narodowość, a konkretnie to, że nie jest Polakiem, było jednak wielką barierą. Choć zna język na tyle, że poradziłby sobie z wykładaniem towaru na półki - kręci głową przedstawiciel jednego z trójmiejskich klubów rugby.

Mimo kłopotów w Polsce chce pracować coraz więcej obcokrajowców. W tym roku może paść rekord, przedsiębiorcy zadeklarowali zatrudnienie prawie 190 tys. osób tylko zza wschodniej granicy. Często to pracownicy sezonowi, potrzebni np. do budowy obiektów na Euro 2012. Ale nawet po stracie pracy zostają u nas.

- W 2008 roku w Powiatowym Urzędzie Pracy w Gdańsku zarejestrowanych było ośmiu cudzoziemców, rok później 12, a do końca marca tego roku już 20 - potwierdza Łukasz Iwaszkiewicz, rzecznik gdańskiego urzędu pracy.

Trudno się jednak temu dziwić, polski zasiłek jest wyższy niż minimalna pensja na Ukrainie, która wynosi ok. 300 zł. W Wietnamie i Chinach pojęcia "minimalne wynagrodzenie" nie istnieje.

- Nie jest tajemnicą, że do Polski przyjeżdżają też tacy, którzy w kraju nie mieli stałego zajęcia. Nic dziwnego, że starają się nie zawieść pracodawców - mówi Juryj Tokar z ambasady Ukrainy w Warszawie.

Ale obcokrajowcy przyjeżdżają nie tylko do pracy. - Ja przyjechałem z miłości. Zakochałem się w Jagodzie, a ona nie wyobrażała sobie życia poza Polską, więc spakowałem się i w 1995 roku przyjechałem za nią - mówi mieszkający w Gdańsku Niemiec Marcus Thon, pracujący w firmie informatycznej Accox.

- Początki nie były jednak łatwe. Mieliśmy nawet problem z wzięciem kredytu na mieszkanie, mimo że pracowałem legalnie i zarabiałem nieźle. Niemiec, pracujący w Polsce? Bankowcom nie mieściło się to wtedy w głowach i od razu byłem podejrzanym oszustem. W końcu się jeden "zlitował" i udało się nam kupić dwa pokoje. Na szczęście teraz jest dużo lepiej. W urzędach znają przepisy, co wbrew pozorom nie jest łatwe, bo ciągle się zmieniają. A Polacy stali się europejczykami pełną gębą i traktują mnie jak swojego - podkreśla Marcus Thon.

Opinie (105) ponad 10 zablokowanych

  • W Polsce jest...

    ale w Trójmieście nie ma już pracy dla nikogo.

    • 3 0

  • Poacy pracuja po za Polska (1)

    no to teraz obcokrajowcy pracuja w Polsce. Np ukrainscy budowlancy sa 2 razy tansi i dwa razy lepsi anizeli Polscy wieczne palacy papierosa wykfalifikowani i wiecznie narzekajacy budowlancy.

    • 2 2

    • Lwia część tych Polaków wróciła. Rynek pracy nie różni się bardzo

      od tego przed 2004. Przeleżałeś pod lodem od 2005?

      • 0 0

  • "zmanierowani Polacy"?!

    cudnie, czyli Polacy, którzy chcą zarabiać jak obcokrajowcy, ale zza zachodniej granicy, to są zaraz zmanierowani. więc trzeba tak dla odmiany sprowadzić tych niezmanierowanych obcokrajowców ze wschodu. no tak, jak ktoś woli wyzyskiwać i zaoszczędzić na ludzkiej biedzie, żeby mieć na mercedesa x-klasy i Teneryfę dwa razy do roku, to sprowadza sobie Ukraińców. i to jest Polska właśnie

    • 5 1

  • Witam! Jestem z Ukrainy. (3)

    Przepraszam, że mój polski nie jest doskonały. Ciekawy artykuł i komentarze. Nie mogę uwierzyć, 1000 złotych normalne wynagrodzenie w Polska? Jak można żyć obtsokrayovtsa na żywo takich pieniędzy? Kiedy ma płacić za zakwaterowanie, wyżywienie i wysłać pieniądze dla swojej rodziny, którzy pozostali w domu.
    Jedzenie jest drogie na Ukrainie niż w Polska. Think obtsokrayovtsu łatwo opuścić rodzinę i dom i przejść do ciężkiej pracy w innym kraju? To trzeba przeżyć, a nawet wyżywić rodzinę, dzieci, osób starszych rodziców.

    • 3 4

    • Szczerze współczuję. Nic nie poradzę, że kołdra jest za krótka

      Moje dzieci muszą jeść.

      • 1 0

    • (1)

      Jeżeli pracujesz tak jak sie podszywasz pod Ukrainkę - zwalniam Cię

      • 0 2

      • dlaczego?

        • 0 0

  • Praca jest tylko trzeba chciec pracowac (3)

    Wekszośc bezrobotnych to nieroby, którzy maja gdzieś pracę, reszta pracuje na czarno bo im wygodniej i większe pieniądze. Jeżeli ktoś naprawdę chce pracowac to zawsze coś znajdzie, rzadko to będzie praca jego marzeń ale przynajmniej zarobi pieniądze. Teraz właśnie dużo pojawi się miejsc pracy związanych ze zbliżającym się sezonem turystycznym

    • 3 2

    • Dziewczę drogie, jeżeli masz pracować 10 godzin dziennie za 1000 zł, to nie ma to sensu:
      - i tak nie utrzymasz sie za te pieniądze bez zadłużania się
      - tracisz szanse na spotkanie sensownego pracodawcy
      - twoje szanse rozwojowe są w tej firmie i tak praktycznie zerowe

      • 1 0

    • widac jestes zbyt mloda ,bo tak pochopnie oceniasz ludzi

      Jak ktos kto ma rodzine ma pracowac za niskie stawki sezonowo w niepewnej branzy?
      No zaraz napisze ze nei zaklada sie rodziny jak sie nie ma pracy.Tez racja,pojde dalej.... nie zaklada sie rodziny jak sie nie ma jakiegos statusu finnasowego oszczednosci.To tez naukowcy zauwazyli nowy trned single,samotne kobiety i mezczyni dobrze wyksztalceni i majacy wysokie dochody ,pracocholicy ,ktorzy nie chca miec dzieci.a druga pelc im potrzebna do sexu!
      Ten sam trend zaczyna ktolowac wsrod gorzej wyksztalconych.
      Malo kto decyduje sie na trwaly zwiazek z powodu braku stalych dochodow.

      • 4 0

    • "Wekszośc bezrobotnych to nieroby" ta było w 2005

      Jeśli pracodawca nie może kogoś znaleźć, to tylko wtedy gdy wymaga Harwarda. Nawet do pracy w kwiaciarni wymagają co najmniej roku doświadczenia. A co to za filozofia.

      "Jeżeli ktoś naprawdę chce pracowac to zawsze coś znajdzie". Tak. Ale wcześniej dzieci skończą w bidulu. Minimum rok. Nie byłoby tak, gdyby nie obcy.

      • 1 0

  • Pracy u nas nie ma

    z kolei jest praca za 700 zł netto- i nikt nie chce jej podjąć,
    skończyłam studia wyższe -filologiczne
    pracowałam kilka lat za groszę w małej firmie- trudna praca, mając na utrzymaniu z mężem liczną rodzinkę, było b.biednie,

    jednocześnie po nocach uczyłam się , by zdobyć pewien licencjonowany zawód ( teraz jest łatwiej się uczyć, bo jest Internet i przepisy, ustawy są tam dostępne),

    jechałam do Warszawy, by zdać egzaminy, brałam na to pożyczkę,
    zdałam
    prowadzę działalność, jest ok.

    Strach pomyśleć, gdyby działalność padła, jaką pracę bym znalazła w wieku 43 lat?

    Znam dwa języki, mam wyższe, jestem pracowita, i co z tego?

    • 1 0

  • temat pracy to temat rzeka (3)

    Czasy sie zmeinily,kiedys kazdy mial prace i wszyscy udawali ze pracuja(to byla komuna).Do tego wynosili czesc pracy do domu,kradli na potege i nie bylo nic w sklepach.Nie czarujmy sie wydajnosc wzrosla i poziom uslug tez,a pod towarami polki sie uginaja.Zaczely dzialac rozne mechanizmy rynkowe,ktore powduja ze zatrudnia sie ludzi pracowitych ktorzy dadza jakies efekty w pracy.No jasne ze generalnie rozne czynniki ekonomiczne wplywaja jeszcze na popyt pracy na rynku.
    Znam mase ludzi po studiach wyzszych ktorzy pracuja jako ...robotnicy wykwalifikowani(zarowno w Polsce jaki i na zachodzie).Jak ktos chce czekac az mu przyniosa prace do domu i zaslania sie dypolmami,to faktycznie moze od czekania dostac obledu.To sam otyczy sie osob ktore nie maja zbytnich kwalifikacji,bo czesto sam zapal do pracy to za malo.golymi rekami pracuje sie coraz mniej.Dzis slyszalem ze ten wulkan co wybuchl na Islandii moze spodowac nastepny kryzys,moze pasc wiele firm z roznych branzy.

    • 2 0

    • czesto sam zapal do pracy to za malo (2)

      no, ale co wtedy z takimi ludźmi? Mówiąc im: radź sobie sam hodujesz sobie w tej samej chwili amatora na Twoje auto, twój rower w piwnicy albo kable zasilające twoje osiedle.

      • 0 0

      • wzrosnie zatrudnienie w Polcji i wieziennictwie ,sadownictwie,rynek nei znosi prozni (1)

        Kurs rynkowy zlotego rzadzi,a rola panstwa jest ukierunkowac strumien chetnych do pracy po przez odpowiednie kursy czy takie ulozenie przepisow i zasilkow aby nei bylo oplacalne nic nei robienie.
        Oczywiscie sytemy raczkujace czase mnei do konca zdaja egzamin,bo sa zapozyczone z innych panstw,gdzie funkcjonuja w dosc zroznicowanych czy z gola innych uwarunkwoaniach.
        Migracja zarobkowa byla jest i bedzie.Ludzie z Polski jada do bogatszych krajow pracowac ,a do Polski przyjezdzaja jeszcze biedniejsi ze wschodu.To taki mechanizm rynkowy.Polacy maja troche szczescia ze maja taka mozliwosc,ktorej tym ze wschodu nie dano.
        Zaraz padna glosy ze powinno sie pracowac w kraju pochodzenia i 1000 argumentow.Zgodze sie ,ale nikt nei chce zbawiac swiata ,i gdy Europa otowrzyla sie rynek pracy tez stal sie wpsolny.Kto powiedzial ze bedzie latwo i przyjemnie.Madrzy kalkuluja i biora prace tam gdzie ja daja.Dorabija sie czegos ,albo zyja na jakims poziomie poza krajem pochodzenia.Haslo tam gdzie mam chleb ,tam moj dom zaczelo dla wielu byc mantra zycia.Wazne jest aby pogodzic w tym wszystkim bycie razem z ukochna osoba.Lzej jest na obczyznie jak sie jest z kims serdecznym,kto moze pomoc.

        • 0 0

        • No tak, ale co wtedy z taką Hajnówką czy Skarszewami? Zaoramy, bo nikt tam nie znajdzie pracy?
          I co z Warszawą czy Trójmiastem? Mają puchnąć do 5 milionów mieszkańców, choć już teraz warunki życia są w nich kiepskie (szkoły, komunikacja!, brak zieleni, hałas) - tylko dlatego, że "rynek" tak rozłożył miejsca pracy?

          • 0 0

  • p.s.

    jednocześnie, gdy spotykam zatrudnionych u nas obcokrajowców, szczególnie kobiety,
    zauważam, że są oni milsi, bardziej uczynni niż Polacy,

    choć sporo muszę dojeżdżać, to korzystam regularnie z pewnej pralni tylko dlatego, że jestem miło obsługiwana,

    słuchają moich uwag, są cierpliwe - pracują tam panie z innego kraju

    • 2 0

  • Znam rodzinę,

    gdzie mężczyzna ma 32 lata, nie ma zawodu żadnego,
    maja troje dzieci,
    nie piją, są tacy spokojni, ale
    żyją w marazmie, biedzie,
    nie maja sił, by dojeżdżać do miasta, by robić zawód zaocznie,

    trzeba by pomóc takim ludziom, umieć dać im "wędkę"

    • 0 0

  • POWIEM TAK , KTO SIĘ NADAJE TEN PRACUJE , CUDZOZIEMIEC NIE ZNACZY GŁUPI. (1)

    wystarczy się popatrzeć codziennie do okoła jak wielu jest młodych ludzi co wybrali tanie winko pod sklepem bo sie robić nie chce. kochani , komuna się już skończyła i praca w stoczni też , czas pracować i ubarwić los tej ziemi.

    • 3 0

    • Cudzoziemiec robi bezrobotnym Polakom to samo, co szarańcza

      afrykańskim rolnikom.

      • 0 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane