• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy wypada trzymać gada ?

Karolina Ołoś
7 listopada 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
W ubiegłym tygodniu do Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni trafił sopocianin ukąszony przez tajlandzką trwożnicę. Zdobycie surowicy, pozwalającej na uratownie życia pacjenta, okazało się niemożliwe.

W całej Europie nie znaleziono specyfiku na zlikwidownie jadu węża. Pacjent kliniki przeżył, ale tylko dzięki sprowadzonemu zastępczo z Niemiec fibrynogenowi. Kasa chorych nie zwraca szpitalowi wszystkich kosztów związanych z leczeniem takiego szczególnego pacjenta. Na jedną osobę przyznaje maksymalnie 1700 złotych. Nie może również obciążyć amatora dzikich zwierząt częścią płatności za leki.

- Są to bardzo rzadkie wypadki - powiedziała Paulina Chilicka, rzecznik Pomorskiej Regionalnej Kasy Chorych. - Nie mamy możliwości egzekwowania od pacjenta części kosztów. Zakazuje nam tego ustawa o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym.

Nie mamy prawa przenosić kosztów leczenia indywidualnie na osoby poszkodowane w wyniku nawet takich sporadycznych i nietypowych okoliczności.

Zdaniem Pauliny Chilickiej osoby decydujące się na trzymanie w domach niebezpiecznych gatunków powinny być świadome ryzyka, zwłaszcza jeśli to gad jadowity i indywidualnie zaopatrzyć się w odpowiednią szczepionkę dla własnego bezpieczeństwa.
Zasady przewożenia przez granicę różnych pająków, węży, papug czy krokodyli nie są do końca jasne.

- Posiadamy rejestr gatunków ginących - stwierdziła Jolanta Korbolewska, rzecznik gdańskiego Urzędu Celnego. - Sporządzony został zgodnie z konwencją waszyngtońską, do której Polska przystąpiła w 1990 roku. Jeżeli celnik na granicy rozpozna takie zwierzę, to wymaga od jego nowego właściciela szczególnych pozwoleń. Wystawionych zarówno w naszym kraju jak i tym, z którego zwierzę zostało przywiezione. Nie jest łatwo zdobyć takie pozwolenie.
Jeżeli celnik ma problemy z rozpoznaniem zwierzęcia, to zgłasza to do odpowiednich służb weterynaryjnych. Lekarz wypowiada się na temat możliwości przechowywania zwierzęcia w domu. Dopiero po konsultacji z weterynarzem Urząd Celny decyduje o przepuszczeniu pająka albo węża przez granicę.


- W każdym przypadku taki okaz musi przejść kwarantannę w zoo - powiedziała Jolanta Korbolewska. - Ostatnio na lotnisku w Rębiechowie zatrzymaliśmy mężczyznę z dwoma metrowymi papugami. Ptaki były piękne, ale i tak musieliśmy je zatrzymać na granicy.

Zastanawialiśmy się, jak te papugi zachowywały się w samolocie. Urząd Celny nie ma warunków do przechowywania takich zwierząt, więc trafiają one do oliwskiego zoo. W tym roku było już ponad 40 takich przypadków.

Ustawa o ochronie przyrody i ochronie zwierząt określa zasady traktowania zwierząt i postępowania w przypadku znęcania się nad nimi. Mało mówi natomiast o warunkach przetrzymywania zwierząt egzotycznych.
- Jedyną możliwością buntowania się przeciwko sąsiedztwu z wężem albo pytonem jest zgłoszenie tego do administarcji, która przekazuje sprawę policji - poinformowała "Głos" Maria Woźniak, kierowniczka działu hodowlanego z oliwskiego zoo. - Policja jednak niewiele w tych sprawach może i tak w kółko. W związku kynologicznym jest lista zwierząt niebezpiecznych , na które trzeba posiadać zezwolenia, których nie można wyegzekwować.

Zdaniem Marii Woźniak, moda na trzymanie takich "dzikusów" nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Do zoo zgłaszają się ludzie z pytaniem, czy mogą trzymać w domu geparda albo niedźwiedzia.
- Nie ma co rozmawiać o prawie, bo ono nie istnieje w tej materii. Powinno to być rozważanie z dziedziny etyki i moralności. Matka dziecka, które ugryzł krokodyl z Orłowa, jedyne co mogła zrobić, to założyć w sądzie sprawę o... zakłócanie porządku publicznego - stwierdziła. - Tak, to nie jest żart. Właścicielka takiego krokodyla powinna pomyśleć jak wielkim jest on zagrożeniem dla innych i czy warto z powodu własnych zachcianek narażać czyjeś życie.
Głos WybrzeżaKarolina Ołoś

Opinie (3)

  • miś usztek itepe

    ciekaw jestem jakie były okoliczności tego pogryzienia przez krokodyla. zapewne przeskoczył płot i rzucił się na dziecko :) gdzie była wtedy matka? no comments...
    a wszystkiemu są winne kreskówki w stylu miś uszatek , miś kolabor :) , wilk i zając. te wszystkie stworzonka potrafią pogryźć, a dzieciom papke się serwuje. chociaż obwecne pokolenie ogląda jakies po***** pokemony. tyle dobrze, że to nieżywe i tego nie ma na ulicach (jeszcze)

    • 0 1

  • Pokemony żyją

    Opinia, że pokemonów nie ma jest nieprawdziwa!
    Wystarcz popatrzeć na niektóre "wymalowane panienki" poruszające się po trójmieście. Bez charakteryzacji mogłyby grać w filmie o pokemonach.

    • 0 0

  • Do ZOO!

    Miłośnicy dzikich zwierząt i wszelkich gadów bardzo dobrze by się czuli razem z nimi w ZOO. W domach wielorodzinnych uważam, że nie powinno być dla nich miejsca. "Wolnoć Tomku w swoim domku" ma rację bytu tylko w domu jednorodzinnym.
    No i koniecznie takiego delikwenta obciążać kosztami leczenia po ukąszeniu go np. przez węża "wyhodowanego na własnej piersi". Zapamiętałby do końca życia.

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane