Policja zatrzymała mężczyznę oszukującego Polaków wyjeżdżających do pracy do Anglii.
Nawet sto osób, w tym wielu mieszkańców Trójmiasta, paść mogło ofiarą grupy przestępczej, która werbowała w Polsce bezrobotnych do pracy w Anglii, po czym zmuszała ich do niewolniczej pracy zastraszając i stosując przemoc.
tak, to niestety powszechne w wypadku pracy za granicą14%
nie, ale wiele razy zdarzyło mi się słyszeć o tego typu sytuacjach60%
nie, wydaje mi się, że to sporadyczne wypadki, a pracodawcy są raczej uczciwi26%
Gdańska policja zatrzymała 35-letniego Jacka N., którego podejrzewa o dowodzenie gangiem handlującym żywym towarem. To właśnie on oferował, za pomocą ogłoszeń w prasie, pracę za granicą. Ogłoszenia te były lakoniczne i ograniczały się do kilku słów: "Złota rączka - praca w Anglii". Pod nimi figurował brytyjski numer telefonu. Zainteresowanym oferowano stałe zatrudnienie, zakwaterowanie w dwuosobowych pokojach z łazienką oraz regularne wypłaty. Rzeczywistość okazywała się znacznie mniej kolorowa.
- Z ofiarami umawiano się już w Anglii. Mężczyźni czekali po kilka godzin, po czym zjawiała się furgonetka. Na tak zwanej pace, okrężną drogą i z zaklejonymi oknami, przewożono ich w miejsce zakwaterowania. Tam pobierano 300 funtów opłaty. Kwota obejmowała tygodniowy czynsz, oraz koszty rzekomego szkolenia BHP. Osoby, które nie miały gotówki oddawały w zastaw telefony, laptopy i inne wartościowe przedmioty - mówi Błażej Bąkiewicz z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Na miejscu okazywało się, że "dwuosobowe pokoje z łazienką" to w rzeczywistości rudery bez prądu, wody i jakichkolwiek mebli. Ofiary oszustów musiały spać na podłodze - po osiem osób w pomieszczeniu. Zdarzało się, iż ich mienie było plądrowane przez wspólników ich rzekomego "pracodawcy".
Wszystko to okazywało się jednak tylko początkiem koszmaru. Mężczyzn zmuszano do codziennej 12-godzinnej pracy na budowie. Nie mogli się oddalać z jej terenu - non stop byli pilnowani przez członków gangu. Zamiast wypłat otrzymywali jedynie zaliczki, które starczały im wyłącznie na chleb. Gdy ktoś się buntował- był bity i zastraszany. W końcu, po kilku tygodniach niewolniczej pracy, ofiarom udało się uciec.
Policja podkreśla, że sprawa jest rozwojowa i bardzo prawdopodobne są kolejne zatrzymania. Na razie Jacek N. został aresztowany na trzy miesiące. Za handel ludźmi grozi mu od 3 do 15 lat za kratkami.