• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ich mama i babcia prowadziła po wojnie bary w Oliwie

Michał Brancewicz
8 listopada 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Pani Leokadia z mężem Zygmuntem w barze Pod Setką, który otworzyli po tym, jak przestali prowadzić bar Zachęta. Pani Leokadia z mężem Zygmuntem w barze Pod Setką, który otworzyli po tym, jak przestali prowadzić bar Zachęta.

W powojennym Gdańsku jadało się cielęcinę, dziczyznę i ryby. Takie danie serwowane były w m.in. barze Zachęta w Oliwie, który w 1948 prowadziła pani Leokadia Kibler. - Mama żywiła żołnierzy wracających z Berlina i tak poznała drugiego męża. Pierwszy został zabity w Katyniu - mówi jej córka, pani Ewa.



Czy w twojej okolicy jest bar/sklep istniejący "od zawsze"?

Po publikacji tekstu o wyburzaniu budynku, w którym od 1950 roku, przez lata działał bar mleczny Biały Zdrój, zgłosiła się do nas rodzina pani Leokadii Kibler, która po wojnie prowadziła przy Grunwaldzkiej 503Mapka, wówczas ulicy a nie alei, bar Zachęta, zanim nastała era Białego Zdroju.

- Zaraz po wojnie babcia przyjechała razem z bratem z Kalisza do Gdańska - mówi wnuczka Dagmara.
- Już nie pamiętam, jak to się stało, że mama zaczęła prowadzić bar Zachęta - przyznaje pani Ewa, córka pani Leokadii. - Ale pamiętam, że żywiła tam żołnierzy wracających z Berlina, którzy stacjonowali przy ul. Obrońców Westerplatte oraz nauczycieli. Tam mama poznała drugiego męża, bo pierwszy był jednym z oficerów rozstrzelanych w Katyniu. W barze stołowało się również grono pedagogiczne - rodzina państwa Mamuszko oraz osoby z prezydium Gdańska, zapamiętałam jedno nazwisko - Miklas [może chodzić o II sekretarza Komitetu Miejskiego - red.], ale syn, nie znalazł nic o nim w internecie.
Co jadało się w barze Zachęta?

- Zgłębiłem troszeczkę menu, które było w powojennym Gdańsku, to, co jadało się w barze babci i na terenie całego miasta. Lubiana była cielęcina i dziczyzna oraz dary lasu, jak grzyby, podroby i nasze ryby dorsz, śledź, flądra - to była podstawa kuchni rybnej - opowiada wnuk Michał.
  • Rodzina pani Leokadii, która po wojnie prowadziła w Oliwie bar Zachęta.
  • Dokumenty potwierdzające, że pani Leokadia prowadziła bar Zachęta w 1948 roku.
Potem przyszły lata 50. i komuniści zabrali lokal. Przez chwilę pani Leokadia z mężem prowadzili Bar pod Setką na skrzyżowaniu Obrońców Westerplatte i Wita StwoszaMapka, a potem otworzyli sklep kolonialny na pętli w Oliwie.

Potem się przebranżowili i w mieszkaniu przy Grunwaldzkiej 499, w którym obecnie mieszka pan Michał, prowadzili przez lata zakład kaletniczy.

- Ojciec zobaczył przez okno kobietę, która szła z torbą na ramieniu, wtedy mówiło się torba przemysłowa. Usiadł, uszył taką samą i tak się zaczęło - wspomina pani Ewa, która od 45 lat prowadzi punkt z pamiątkami na ternie ogrodu zoologicznego.
Natomiast wnuki poszły w ślady pani Leokadii i od "zawsze" działają w branży gastronomicznej.

- 20 lat temu otworzyliśmy smażalnię ryb w Jelitkowie, ale pięć lat temu musieliśmy opuścić miejsce. Teraz prowadzimy smażalnię Dorsz i Przyjaciele w SopocieMapka przy hotelu Chińskim - mówi pani Dagmara.
Tak ma wyglądać nowy budynek, który powstanie przy al. Grunwaldzkiej 503. Deweloper zapowiada, że powstanie w nim lokal gastronomiczny. Tak ma wyglądać nowy budynek, który powstanie przy al. Grunwaldzkiej 503. Deweloper zapowiada, że powstanie w nim lokal gastronomiczny.
- Mamy taki pomysł, by w nowym biurowcu, który powstanie w miejscu baru, wynająć lokal i kontynuować tamtejszą tradycję kulinarną - opierać się na menu powojennego Gdańska, z delikatnym twistem, jak to teraz jest modne. Oliwa mocno się zmieniła, dobrze byłoby zachować dawny element - dodaje pan Michał.
Obecnie trwają rozmowy z Moderną, deweloperem, który buduje w tym miejscu biurowiec.

Opinie (160) 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (2)

    Super historia i super rodzina :) szczerze życzę powodzenia, szczególnie w tych trudnych czasach - dla gastro i nie tylko.

    • 121 6

    • Dorsz i Przyjaciele w Sopocie

      Sowa i Przyjaciele w Warszawie
      ciekawe ciekawe ....

      • 2 0

    • Niestety przez politykę naszego miasta bary w Oliwie

      Znikną i pozostanie tylko historia

      • 0 0

  • (8)

    Czy ta pani nie prowadziła kiedyś sklepiku w szkole podstawowej w Oliwie ?
    PS. Burzenie starych budynków jest tym bardziej dziwne że dotyczy Gdańska, gdzie naprawdę nueduzo ich się zachowalo. Warto zaznaczyć, że moderna zburzyła już stara przychodnie w Oliwie. Co z tego, że odbudowała ? Główne miasto też jest odbudowane.. to nie to samo co oryginalne mury

    • 105 12

    • (3)

      Nareszcie ktoś, kto wie, że to nie Starówka, tylko Główne Miasto..

      • 31 4

      • (2)

        Potocznie mówi się "starówka". Przyjezdni mawiają główne i mają na myśli okolice dworca.

        • 12 9

        • (1)

          Przyjezdni mawiają też na Oliwie, na Przymorzu jest wg nich uniwersytet (bo przecież wysiadają na SKM uniwersytet), co więcej, wielu z nich mówi np że mieszkam na politechnice, bo w okolicy przystanku SKM politechnika. Tyle to ich interesuje topografia miasta i prawdopodobnie historia również. Byle wiedzieć w który tramwaj wsiąść, żeby dojechać do knajp " na stoczni".

          • 27 1

          • A burak jesteś. Jestem z rodziny gdańskiej, która musiała zmykać w 1937 do Czerniewa, jak i wielu Polaków uciekło do Tczewa lub w okolice. Poniekąd - jechało się do Zoppotow, a w PRL na Zaspę, na Przymorze, do Wrzeszcza i na Starówkę. Jako mieszkańcy starowki i Dolnego miasta, zawsze mówiliśmy starówka a nie stare czy główne miasto.... W latach 90 ktoś wymyślił słowo starkins...

            • 8 8

    • Tak!

      Wydaje mi się, że ta pani i jej syn prowadzili sklepik szkolny w SP 35 przy ul Wąsowicza.

      • 11 0

    • Skansen

      Zróbmy z Gdańska muzeum , nic nie budujmy, zostawmy tak jak jest i jeszcze trochę
      a będziemy wyglądać jak Stara Zajezdnia w Oliwie z której juz zostały tylko rozsypujące się mury na których zaczęły wyrastać drzewa.Będzie wyglądało pięknie.

      • 6 20

    • tak prowadziła ta najmłodsza pani (1)

      Zdarzało jej sie nie zamykać sklepiku, co to były za czasy hihi. Dyrektor Księżopolski rugał za bieganie po dachu szatni, ksiądz Zima za uciekanie z religii, a pani sekretarka była jak typowa bekowa teraz pani Halinka - nie da się, przyjdzie później, co se co se

      • 9 0

      • Ksiadza tam mieliście w sp 35? Księżopolski był w latch 70-tych dyr w 44.
        Absolwent 1981 r.

        • 0 0

  • pytanie do historyków (16)

    Kto w okresie PRL mógł prowadzić sklepy, lokale gastronomiczne ?

    • 60 46

    • Nie wszyscy byli ucholami na smyczy. Podejrzewam, że teraz w zakładach pracy jest takich dość sporo.

      • 27 8

    • Trzeba było albo być zasłużonym (3)

      dla systemu albo trzymać się 11 przykazania. Albo znać kogo trzeba.

      • 27 13

      • Mał wiesz o tamtych czasach.

        Doucz się.

        • 12 10

      • Skąd masz taką wiedzę. (1)

        • 5 4

        • Tu Cię zaskoczę

          Żyłem wtedy!

          • 12 2

    • Prl

      Bary mleczne mógł prowadzić każdy. Pamiętam ten okres. Ciężki kawałek chleba.

      • 22 11

    • W PRL było dużo małych firm prywatnych. (6)

      Handel, mała gastronomia, rzemiosło, usługi, a nawet produkcja na małą skalę. Poczytaj, popytaj rodziców, dziadków. Mój dziadek rocznik 1904 miał gospodarstwo rolne odziedziczone po rodzicach. Pracował na swoim.
      Mój tata rocznik 1932 nie przepracował nawet jednego dnia na państwówce. Był krawcem. Wpierw pracował w cudzej prywatnej pracowni, potem założył własną. Zatrudniał czeladników, szkolił uczniów.

      • 21 2

      • Moj dziadek tez byl krawcem i nie do (5)

        końca jest jak piszesz. Były domiary, kontrole, przepisy podatkowe restrykcyjne bo trzeba było systemowo pokazać społeczeństwu, że prywaciarz nie może lepiej funkcjonować niż firma państwowa. Jedynie gdzie uczciwie w miare można było pracować to rolnictwo chociaż też były przydziały np. na traktory rzucali kilka traktorów na województwo i trzeba było dać łapówkę żeby taki deputat na zakup dostać. Często większą od ceny zakupu. Największe wałki były w budownictwie gdzie przedsiębiorcy kryli się pod różne cechy rzemieślnicze oraz gastronomii.Przy deficycie towarów i przepisach spekulacyjnych dotyczących miar i marz nie dało się nic uczciwie zarobić a za wałki groziło 5 lat wiezienia. Pytanie jak myślicie kto się w tym interesie kręcił wtedy?

        • 16 2

        • Masz rację pisząc o latach 50-tych, (4)

          Ale w 1956 roku Bierut zmarł. w Moskwie. Potem było trochę lepiej.

          • 8 1

          • O tych latach dokladnie

            pisałem. Potem faktycznie władza ludowa nie miała pomysłu na braki w handlu i usługach i pozwalali na ograniczoną skalę prowadzić działalność. Widzę masz dużą wiedzę o tych czasach. Pozdrawiam.

            • 10 0

          • I tu ucz się, młodzierzy (2)

            jak można kulturalnie powspominać...
            ;)

            • 0 1

            • Ano ucz się, szczególnie polskiego!!!

              • 3 0

            • Młodzieży ...

              Dar Młodzieży
              Dar Pomorza

              • 1 0

    • (1)

      Moi rodzice prowadzili w larach 70 tych, knajpe z piwem "Modrak" na Kolobrzeskiej i nie byli nigdzie umoczeni...

      • 3 6

      • dawać w łapę komu trzeba musieli

        tylko się tym przed tobą nie chwalili

        • 2 0

    • Niejaki Bonkowski, byly senator z pisu , zaraz po zawodowce otrzymal ajencje na rozen w miejscowosci turystycznej.

      • 0 1

  • taka jest prawda (7)

    sorry lecz to nazwisko nie brzmi swojsko . skad ta rodzina pochodzi , jakie ma korzenie genetyczne ? w tamtych czasach ustrojowych nie kazdy mogl prowadzic biznesy wiec musieli byc uprzywilejowani . zamiast wypuszczac takie wiadomosci w eter to moze najpierw sprawdzic czy warto . z drugiej strony ciekawa historia .

    • 37 102

    • Pochodzą od Indian?

      • 17 5

    • Pochodzą z Kalisza (3)

      Tam mnóstwo niemieckobrzmiących nazwisk - rodziny zasymilowane często od stuleci.

      • 12 5

      • jakbys cokolwiek wiedzial/ła to Kalisz był w zaborze rosyjskim, wiec skąd wyssałeś to mnóstwo nazwisk...? (2)

        • 4 0

        • Dokladnie tak Kalisz i Konin (1)

          bodajże wg.tych z byłego zaboru pruskiego Wielkopolski to tzw. Azja. Nazywają ich też Łańcuchami sami są bażantami. Relacja i stosunek bażantów do łańcuchów opiera się na ukrytej pogardzie. Łańcuchy na zewnątrz poza Wielkopolska- gdzie nikt nie wie często o tych podziałach - mają kompleksy i podpinają się pod poznaniaków. Antagonizmy trochę na zasadzie Kaszubi -Bose Antki czy Gorole- Hanysy. Na regionalną skalę Brodnica- Krzyżacy- Rypin Bose Antki bo zabór rosyjski. Przy czym na Kaszubach ci z Brodnicy, Wielkopolski też są w kategorii Bose Antki ;)

          • 6 0

          • Moja mama pochodziła spod Konina. I wiem, ze się uważali za cześć Wielkopolski. Szkola średnia , wyższa to zawsze do Poznania. Nigdy Bydgoszcz czy Warszawa. Rypin, Wąbrzeźno - tu i tam w dużym stopniu Prusowie.

            • 1 0

    • Korzenie gentyczne ? Jak trzeba być upośledzonym żeby takie coś napisać

      • 17 4

    • Trójmiasto opanowane !

      Od lat "bose Antki" rządzą się w Gdańsku ! Niestety ! Czas aby to zmieniać ! Lenie i nieroby pchają się całymi rodzinami głównie na urzędnicze stanowiska ! Zapełniają koryto opłatami z kasowania za śmieci, miejsca postojowe, zezwolenia na budowę i wszelkie inne opłaty !

      • 6 1

  • (9)

    Kosycarz mógłby wypuścić tematyczny album o knajpach, barach, restauracjach ostatniego półwiecza.

    • 14 31

    • Z zaświatów chyba

      • 30 3

    • (2)

      do wiadomosci Kosycarz zmarl w tym roku .

      • 19 2

      • Ten młodszy! Starszy już dawno nie lata z aparatem i rozwianym włosem! Ech! To były czasy! (1)

        • 0 2

        • Umarł Gustaw, narodził się Konrad

          • 0 0

    • album

      Czyżbyś nie wiedział że obaj Panowie Kosycarzowie już niestety nie żyją?

      • 21 2

    • Syn zmarłego niedawno Kosycarz przejął piecze nad tym biznesem. Oczytane mądrale.

      • 4 5

    • Kosycarz...

      Niestety, słynny Fotoreporter zmarł.....

      • 7 0

    • Obaj kosycarze już nie żyją!

      • 6 0

    • Zapomnialeś człowieku,że Kosycarz nie żyje ????

      • 1 0

  • (1)

    To kiedyś się chodziło do knajp i barów żeby po prostu posmiac sie, napic piwa, ewentualnie najesc sie? Nie do pomyslenia w dzisiejszych czasach. Ja gardze boomerami, jestem trendy i dbam o instagramowy fejm, pije kraftowe piwo dla lansu a jesli cos jem to musi byc mała fotogeniczna porcyjka zeby potem lajki sie zgadzaly!
    ---------------

    A już bez zartów to tesknie za pobliskim rock outem... Tęsknię!!!! Ostatnio cos sie tam otworzylo, wchodze tam obczaić nowe miejsce, widze do srodka i widze jakies palety- mysle sobie, ze bez ajfona i opaski openera to mnie tam zlinczuja, wiec uciekłem;)

    • 37 9

    • Wcześniej było jeszcze bardziej "metalowo"!

      Przed RockOut-em funkcjonował tam "Troll" - miejsce spotkań miłośników cięższego grania. Chodziło się, chodziło i do trolla i rockouta później... :)

      • 3 0

  • Komuniści zabrali (6)

    Czyli kto? PZPR? Miller, Kwaśniewski, Borowski itp.

    • 31 40

    • Nie znasz historii? (1)

      Przejmowanie przez państwo małych prywatnych firm miało miejsce na początku lat 50-tych.
      Wtedy najważniejszą osobą w państwie był Bolesław Bierut. Zmarł w Moskwie w 1956 roku.
      W 1956 roku nastąpiła "odwilż", do władzy doszedł Władysław Gomułka.

      • 12 0

      • Żenujące jest to:

        Bierut był sekretarzem partii PZPR , tej samej partii do której należeli decydenci których wymieniłem. Teraz Miller znalazł Pana w UE , wcześniej w ZSRR.

        • 3 2

    • Wymienieni przez ciebie wtedy byli dziećmi. (2)

      • 6 2

      • (1)

        Zabierali ich rodzice i dziadkowie,poczytaj kim byli,przejeli schedę łącznie z posadkami w Brukseli, aktualnie.

        • 12 8

        • kolejny tłuk zabuski....

          • 0 7

    • To potoczny skrót myślowy, "komuna" nie lubiła prywatnej inicjatywy, każdy piekarz, zegarmistrz był pod obserwacją i solą w oku władzy, bo nie mieścili się ideologicznie w systemie gdzie wszyscy pracują dla wszystkich, wszystko jest wspólne itd.itd

      • 1 0

  • Miklas (8)

    Rodzina Miklasow mieszkała w tamtych latach w willi na ul. Piastowskiej, wiec bardzo blisko tego baru i z tego co pamiętam właśnie tenże Miklas był jakimś wysoko postawionym w hierarchii partyjnej komuchem. Wiec zgadzałoby się.

    • 54 4

    • (6)

      chyba prokuratorem

      • 7 0

      • Dokladnie prokuratorem (5)

        I to nie byle jakim, bo wojewódzkim. Prowadził wiele spraw politycznych, co na tamte czasy było standardem w każdym razie.

        • 11 0

        • Takie panisko, prokurator (3)

          A jadal w jakims podrzednym barze mlecznym....dzisiaj to tacy tylko ośmiorniczki szampanem zapijaja.

          • 6 9

          • Ok
            Ale obiektywnie menu jak na obecne czasy ekskluzywne cielęcina, dziczyzna, ryby.
            Wiem, że wtedy ryby mogły być tanie, nie wiem jak reszta

            • 4 0

          • Prostaczek od pasków z tvpis... Ośmiorniczki tyle co dobry schabowy 29 za kg ale jak masa woli szamać mielone 345 dni w roku to Pzdr

            • 7 9

          • dzisiaj komuchy z nowogrodzkiej działają z ruskim agentem w sutannie zamieszkujacym w Toruniu

            • 8 7

        • Czyżby takim skazującym byłych akowców?:)

          • 4 0

    • Miklas

      Jan Miklas był w latach 60-tych prokuratorem wojewódzkim.

      • 7 0

  • Żałosne komentarze (niektóre) (12)

    Aż strach podzielić się na portalu historią rodzinną aby nie być obrzucony wyzwiskani w stylu ubek, komunista, kolaborant, skąd pochodzi, jakie ma korzenie genetyczne. Chore
    Cieszcie się, że nie musieliście żyć w tamtych czasach.

    • 123 16

    • Jak sie kto pcha na afisz

      To potem ma takie komentarze. Tu jest Polska, tu każdy napisze (anonimowo) co mysli, a co myśli to widać. Tu nie ameryczka, ze każdy będzie tylko achy i ochy wypisywał itp

      • 11 19

    • Prawaki tak mają (1)

      • 19 20

      • Prokuratorzy z PRL nie mogli być prawakami ciemnoto...

        • 7 2

    • (1)

      jakby rozliczono komune to nkt by nie wyzywal, bo kto wtedy zyl to wie jak ten system funkcjonowal, a ze ludzie czuja ze zostali oszukani i teraz pan ubek zamiast w pasiaku ma ...wlasna firme , to nie dziwi ze ludzie sa z niesmaczeni

      • 21 13

      • gdyby rozliczyć komuchów, to musieliby rozliczyć kler, który w znakomitej większości współpracował z nimi

        teraz wiesz dlaczego po '89 ich nie rozliczono?

        • 13 7

    • W zasadzie powiem uczciwie, ze tak (1)

      było jak piszą w komentarzach niektórzy. Inna prawda jest taka, że cały ten system działał na jednym wielkim zlodziejstwie i po prostu inaczej się nie dało funkcjonować. Pamiętam te knajpy prywaciarskie czy państwowe. Interes nie kręcił się na dobrych usługach. Dostawało się gulasz bez mięsa. "Chrzcili" alkohol wodą. Raz z kolegami zamówiłem butelkę wódki podano nam wodę licząc, że jesteśmy już pijani. W szatni jak zostawiło się w płaszczu pieniądze albo papierosy to kradli. Raz nie dostałem kurtki. Chore czasy ale tak było wszędzie dlatego ten system upadł.

      • 14 6

      • Starówka, Orunia, Stogi, Bangladesz czyli Przymorze i Zaspa... Dałbyś chłopom wodę bez kreski nad o i ujrzał jak lokal szybko przestaje istnieć!

        • 4 2

    • (1)

      niestety większość wpisów, nie tylko pod tym artykułem, to nieustająca rywalizacja w konkursie na największego i**otę

      • 11 6

      • Wygrałeś

        • 6 2

    • to parafialna hołota (1)

      • 3 6

      • Tył pleców piecze buraczków z rodzin z "historią"

        • 5 0

    • Nie ma się czym chwalić

      Ciesz się, że chociaż taka sprawiedliwość dosięga takich ludzi

      • 2 1

  • Nasza historia (3)

    Dużo takich historycznych miejsc padło. Szkoda. Historia to nasza tradycja szanujmy ją.

    • 44 1

    • Historia i tradycja to dwie, różne rzeczy, niemniej na równi z ojczystym językiem bardzo, bardzo ważne. Pielęgnujmy to, co nam pozostało, bo wróg nie śpi i wmawia nam, że jesteśmy obywatelami świata. Bez tych elementów polskości będziemy niewolnikami nie tylko w obcym, ale i we własnym kraju.

      • 8 3

    • zbudujemy nową idącą z duchem czasu i postępem. Np "pod tęczowym misiem"?

      Albo "U gorącego Edka"

      • 3 5

    • Jakby te lokale naprawde

      były dobre to by nie padły. Funkcjonowały w określonym okresie i nie dostosowały się do nowych. Klient już miał inne oczekiwania. Chciał dobre jedzenie za rozsądne pieniądze. A ci ludzie byli przyzwyczajeni do innych realiów. Ot Książka - Król szczurów- podobne mam analogie

      • 6 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane