• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kredyty dla nielicznych studentów

PiF
11 października 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Coraz mniej studentów korzysta z wprowadzonych trzy lata temu kredytów dla nich. Powodem są bardzo niskie dochody, które muszą mieć ich rodzice. Warunki, na podstawie których kredyt jest przyznawany, określa co roku Bank Gospodarki Krajowej i Ministerstwo Edukacji Narodowej.

- Nie otrzymaliśmy jeszcze warunków przyznawania kredytów na bieżący rok akademicki - powiedziano nam w I oddziale Pekao SA w Sopocie.

- Na razie ustaliliśmy, że miesięczna wypłata będzie wynosiła 400 złotych, a limit dochodu na członka rodziny ustalony będzie w grudniu - wyjaśnia Ewa Sieczek z departamentu szkolnictwa wyższego Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Chcąc uzyskać kredyt, student musi dostarczyć do banku zaświadczenie o dochodach rodziców potwierdzone przez urząd skarbowy lub ZUS, w zależności skąd dokument taki pochodzi. Na tej podstawie ustalany jest dochód na jednego członka rodziny. W minionym roku akademickim kredytu udzielano studentom, których dochód w rodzinie nie przekraczał 750 zł na osobę, a rok wcześniej 550 zł na osobę.

- Przy takich założeniach ciężko niektórym studentom uzyskać kredyt. Szkoda, bo jest na bardzo dobrych warunkach - mówi Krystyna Ejsmont, kierownik zespołu współpracy z klientami detalicznymi oddziału wojewódzkiego Banku Gospodarki Żywnościowej w Gdańsku.

- Limit dochodu uzależniony jest od możliwości budżetu. W rezultacie oznacza realną ilość kredytów, którą można przyznać - tłumaczy Ewa Sieczek.

Kredyt przyznawany jest maksymalnie na 6 lat i wypłacany w 10 ratach, co miesiąc. W ubiegłym roku była to kwota 400 zł, która podobnie jak limit dochodu ustalana jest co roku. Spłata kredytu następuje rok po ukończeniu studiów i trwa dwa razy dłużej niż czas otrzymywania kredytu. Jeśli przykładowo było to 50 rat, to spłata musi nastąpić w 100 ratach.

Kredyt oprocentowany jest w wysokości 1,16 proc. stopy redyskontowej weksli, która wynosi obecnie ok. 18 proc. Krystyna Ejsmont zapewnia, że student nigdy nie płaci takich odsetek.

- W przypadku ukończenia studiów student płaci 0,5 procent stopy redyskontowej, a w razie przerwania studiów - 0,75 procent stopy redyskontowej - tłumaczy Krystyna Ejsmont. W tej sytuacji oprocentowanie wynosi 9 proc. po ukończeniu studiów lub 13,5 proc. po ich przerwaniu. Różnicę między oprocentowaniem banku a spłacanym przez studenta pokrywa Bank Gospodarki Krajowej, czyli de facto skarb państwa.

Kredyt może też zostać umorzony. Student może się o to ubiegać, jeśli miał bardzo dobre wyniki w nauce, znalazł się w bardzo trudnej sytuacji życiowej lub utracił zdolność do jego spłaty. Zabezpieczeniem kredytu jest poręczenie rodziców, które jest obowiązkowe, oraz dodatkowe poręczenie rodziny lub znajomych. W przypadku, gdy student nie ma innych poręczycieli, w roli tej może wystąpić BGK. Wtedy miesięcznie wypłacane jest jednak tylko 330 zł, gdyż BGK poręcza 80 proc. wartości kredytu. Dodatkowo dwa razy w czasie roku akademickiego: 31 października i 31 marca, student musi składać zaświadczenie o tym, że wciąż jest słuchaczem danej uczelni, i że zalicza poszczególne semestry. Brak tych dokumentów powoduje wstrzymanie wypłaty. - Początkowo zgłaszało się wielu studentów, ale z roku na rok jest ich coraz mniej - ubolewa K. Ejsmont.

Kredyty dla studentów wprowadzono pod koniec 1998 roku. Według danych MEN skorzystało z nich do tej pory 152 tys. osób. BGK dopłacił 188 mln zł.
Głos WybrzeżaPiF

Opinie

Najczęściej czytane