Festiwalowa publiczność nadal jest pod wrażeniem filmu Yurka Bogayevicza "Boże skrawki". Ten film festiwalowa publiczność oklaskiwała ponad cztery minuty, co już w tej chwili jest swoistym rekordem kilku ostatnich festiwali. Drugi dzień nie przebił Bogayevicza.
26. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni jest jeszcze dość monotonnym i powoli toczącym się przeglądem polskiego kina. Film "Świąteczna przygoda" Dariusza Zawiślaka jest miłą komedią, którą ogląda się dość dobrze, ale bez specjalnych emocji. Ekipa filmowa "Reichu" z reżyserem Władysławem Pasikowskim na czele darowała sobie
- i słusznie - obecność w Gdyni, bowiem nawet nieliczni widzowie i tak opuszczali centrum festiwalowe. Dorota Stalińska głośno pytała, kto na takie filmy daje pieniądze.
Debiut Grzegorza Lipca "Że życie ma sens" przyjęto wręcz chłodno. To tanie kino - kokietowano publiczność. Ten film kosztował tylko cztery tysiące złotych. W tym względzie to ewenement, ale do "Amatora"
Kieślowskiego, któremu ten film został dedykowany, twórcom z zieleniogórskiej grupy "Skay Piastowskie" jeszcze bardzo daleko. Film w trakcie projekcji nieco się "stopił", co spowodowało niezaplanowaną przerwę, ale nie wywołało to żadnych sprzeciwów.
"Blok PL" Marka Bukowskiego to również debiut, znanego z wcześniejszych ról aktora. Wielkomiejskie osiedle i dziwni ludzie - dzieje się więc bardzo wiele dziwnych zdarzeń. Ciekawy pomysł.
Także "Inferno" Macieja Pieprzyca jest debiutem wartym zauważenia. Wszelkie plany, ambicje i marzenia trzech przyjaciółek może zmarnować jeden bal, nawet maturalny. "Bellissima" Artura Urbańskiego była już pokazywana w TVP. Ewa Kasprzyk, która ma fanów w Gdyni, gra w tym filmie rolę matki. To ona za wszelką cenę chce ze swej córki zrobić gwiazdę. Reżyser bardzo sprawnie opowiada filmową historyjkę o ambicjach obu kobiet, bowiem 15-letnia Marysia w dziwny sposób ulega matce. Artur Urbański jest reżyserem dobrze znanym, dzięki głośnemu filmowi "Smród", który zdobył wiele nagród na międzynarodowych festiwalach.
Przyjazd Igi Cembrzyńskiej do Gdyni powitano z wielką radością, podobnie jak ostatni film wczorajszego dnia "Córa marnotrawna" w reżyserii Andrzeja Kondratiuka. Cykl Kondratiukowskich filmów realizowanych konsekwentnie od lat, ich klimat, niebywała atmosfera mają gorących zwolenników. Szczerość tego kina i wrażliwość na drugiego człowieka jest bardzo dobrze przyjmowana przez publiczność. Reżyser mówi o swoim filmie: "odlotowa komedia, absurdalna fabuła, kpina z polskiej kapitalistycznej rzeczywistości".
Ten film wyraźnie ożywił atmosferę drugiego dnia festiwalu.
Publiczność nie tylko gdyńska może od wczoraj oglądać w Teatrze Miejskim ciekawe cykle festiwalowe m.in. "Między teatrem a filmem", a dzisiaj dołączy do tych projekcji off festiwal. Wstęp na projekcje do teatru jest wolny.