• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Młodzi ludzie w sieci. Opowieść nastolatka

Ksawery Tyzo
26 sierpnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Udajemy, że jest fajnie, bo na Facebooku wszystko musi być fajne. Udajemy, że jest fajnie, bo na Facebooku wszystko musi być fajne.

Mają wszystko na wyciągnięcie ręki, o nic nie muszą się starać, mają we wszystkim znacznie łatwiej niż ich poprzednicy. Kto? Dzisiejsi nastolatkowie. Przynajmniej tak mówią o nich dzisiejsi 30-, 40-latkowie. - Jako szesnastolatek i świeżo upieczony licealista postanowiłem sprawdzić, czy faktycznie mamy tak sielankowe życie? I czy względny dobrobyt ma wpływ na szczęście? - zastanawia się Ksawery Tyzo, uczeń III LO w Gdańsku.



Stały dostęp do internetu i komunikatorów to dla młodych ludzi:

My, dzisiejsi nastolatkowie, udajemy, że jest nam dobrze i siedzimy cicho. Staramy się nie mówić o swoich problemach, wypieramy je. Spędziłem długie godziny na rozmowach z moimi przyjaciółmi, właśnie o tym, o czym zazwyczaj się nie mówi.

Kilkoro z nich zgodziło się, żebym opisał ich historie.

Chcąc zobrazować prawdę o dorastaniu w XXI wieku, powinniśmy zacząć od portali społecznościowych, na których - jak z przekąsem stwierdza Dominika Majewska z V LO w Gdańsku:

- Deklarujemy, że mamy wielu znajomych. Ale w prawdziwym życiu, gdy potrzeba się komuś zwierzyć, to mało kto ma choć jedną osobę, która jej wysłucha.
Jej zdaniem młodzi ludzie wolą dziś pisać ze sobą przez komunikatory, niż spotykać się w cztery oczy.

Bo pisać jest łatwiej, wygodniej. Gdy nie widzimy przed sobą drugiej osoby, ale siedzimy przed ekranem komputera, możemy sobie pozwolić na więcej. I dlatego normą wśród moich znajomych są związki zawierane przez internet. Nawet jeśli "para" nigdy nie była na randce, a na żywo zamieniła ze sobą dosłownie kilka słów, to w portalach społecznościowych w najlepsze wyznaje sobie miłość. I wierzy, że jest ona prawdziwa.
- Gdy spotykaliśmy na żywo chłopców poznanych w internecie, to za każdym razem poznawałam kogoś innego; nie tego, za kogo się podawał - mówi Dominika. - Gdy spotykaliśmy na żywo chłopców poznanych w internecie, to za każdym razem poznawałam kogoś innego; nie tego, za kogo się podawał - mówi Dominika.
Z moich obserwacji wynika, że większość nastolatków ma dziś dwie twarze - jedną, stworzoną na potrzeby portali społecznościowych, oraz drugą - tę bliższą prawdy.

Na portale wstawiamy zdjęcia, w których wyglądamy na szczuplejszych czy ładniejszych niż w rzeczywistości - w powszechnym użyciu są specjalne filtry do zdjęć, które maskują nasze niedoskonałości czy modyfikują kształty twarzy.

To jasne, bo w internecie nie ma miejsca na mówienie o niepowodzeniach, monotonii czy smutku - tam każdy ma wiele przygód, pokazuje się jako towarzyski (nawet, jeśli ze znajomymi spotyka się raz na miesiąc) i bogaty (nawet, jeśli w wolnym czasie musi sprzedawać przechodniom tulipany, bo rodzice nie dają mu pieniędzy na jedzenie).

Bardzo trafnie skomentowała to Karolina Magnuszewska z XX LO w Gdańsku:

- Przez internet poznałam już wiele osób. Zwykle byli to chłopcy, którzy mimo tego, że w rzeczywistości nigdy mnie nie widzieli, to postanowili do mnie napisać na Facebooku. Z wieloma z nich później zapoznałam się także poza ekranem komputera. W ten sposób, niestety, dojrzałam, jakie niebezpieczeństwo kryje się za internetem. W przeważającej większości bowiem byli to ludzie, którzy podczas internetowych rozmów ze mną byli szalenie pewni siebie i błyskotliwi, a na samą myśl o poznaniu się na żywo, panikowali. Gdy już się spotykaliśmy, to za każdym razem poznawałam kogoś innego; nie tego, za kogo się podawał - i z wyglądu (przerobione zdjęcia), i pod względem zainteresowań czy umiejętności, które deklarował na swoim profilu na Facebooku.
Boisk coraz więcej, ale czemu straszą pustkami? Boisk coraz więcej, ale czemu straszą pustkami?
Skalę kolejnego problemu, który dotyka polskich nastolatków, uświadomił mi mój przyjaciel. Od najmłodszych lat pasjonowała go piłka nożna, dużo grał i trenował, choć nigdy nie należał do najlepszych na boisku. Ale to nie zahamowało jego pasji. Dalej ćwiczył i grał, bo to kochał.

- Dziś wciąż odwiedzam pobliski orlik, ale już bardziej z przyzwyczajenia niż dla przyjemności. I z nadzieją, że kogoś wreszcie tam spotkam. Ale zazwyczaj jest pusty, nawet w środku wakacji. Wszyscy wyjechali? Nie, moi rówieśnicy siedzą w domach. Zawsze on line, ale nigdy na miejscu. Gdy pytam, czy chcieliby zagrać w piłkę, przeważnie dowiaduję się, że nie mają czasu, bo... grają w gry komputerowe - rozkłada ręce.
By nie być gołosłownym wybraliśmy się z K. do jednego z kolegów, który na co dzień wybiera życie przed komputerem, zamiast poza domem, z innymi ludźmi. Ze względu na charakter wyznań, poprosił o nieupublicznianie jego imienia i nazwiska.

- Od siedmiu lat, dzień w dzień, spędzałem od pięciu do sześciu godzin grając w gry komputerowe. W wakacje miałem więcej czasu, więc ta liczba sięgała nawet 11. Gdy o tym myślę, przepełnia mnie żal, że nikt mnie nie powstrzymał. Straciłem sporą część dzieciństwa.

Pamiętam narzekania moich dziadków, że poświęcam im tak mało czasu. Teraz się tego wstydzę, ale wcześniej nigdy się tym nie przejmowałem. Gry były dla mnie najważniejsze. Byłem zaślepiony, a  przejrzałem na oczy dopiero, gdy groziło mi, że nie zdam do następnej klasy. Wtedy, dzięki wsparciu mojego brata, zacząłem życie na nowo. Teraz dałbym wszystko, by odzyskać stracony wcześniej czas.

Jednocześnie przeraża mnie to, że takich jak ja jest wielu. W mojej klasie jest sześciu chłopaków w podobnej sytuacji, tyle że oni jeszcze nie zrozumieli tego, jak wielki błąd popełniają. Mam nadzieję, że się ockną i  przestaną marnować życie.

Życie przed komputerem zastępuje młodym ludziom prawdziwy świat. Życie przed komputerem zastępuje młodym ludziom prawdziwy świat.
Gdy kończył swoją opowieść, do pokoju weszła jego starsza o dwa lata, 18-letnia siostra. Wiedziała, o czym rozmawiamy, więc dorzuciła coś od siebie.

- Wczoraj byłam na spacerze z psem na Morenie. Pełno placów zabaw, ale wszystkie puste. Nikogo. Rodzice mówią, że kiedyś były pełne, ale mi trudno w to uwierzyć. Dziś rodzice wolą posadzić dziecko przed telewizorem i włączyć mu bajkę, niż wyjść z nim na karuzelę czy huśtawkę. Skoro dziś telewizja zastępuje mamę i tatę, to nie ma co się dziwić, że później internet zastępuje przyjaciół, a gry komputerowe - sport.
O tych rozmowach opowiedziałem (no, może nie opowiedziałem, tylko opisałem na Facebooku...) koledze ze szkoły, Grzegorzowi Nazarowi. On z kolei zrewanżował mi się historią, którą usłyszał od trenerki, prowadzącej młodzieżową sekcję łucznictwa.

Najmłodsza grupa, jaką się opiekuje - dziesięciolatków - stwarzała najwięcej problemów, bo składała się z dzieci zazwyczaj siłą odciągniętych sprzed komputera bądź telewizora.

- Podczas pierwszych treningów prawie nikt się nikogo nie odzywał. Na twarzach dzieci widoczne było zniesmaczenie, że muszą cokolwiek robić, że ktoś od nich czegoś oczekuje. Po kilku zajęciach coś się zmieniło. Zawodnicy zaczęli się ze sobą witać i się poznawać. Po jakimś czasie przychodzili na zajęcia nie dlatego, że rodzice im kazali, ale żeby ze sobą porozmawiać.
Te kilka opowieści różni się od siebie, ale łączy je wpływ, jaki na życie młodych ludzi mają powszechne dziś w użyciu technologie komunikacyjne. Wszyscy mają do nich dostęp, bo są coraz tańsze, a my - w porównaniu do pokolenia naszych rodziców czy dziadków - żyjemy w większym dobrobycie. Ale ten dobrobyt i ta nowoczesność wcale nie przekładają się na większą satysfakcję z życia.

Ten sam postęp technologiczny, który przedstawiany jest jako coś, co zapewni świetlaną przyszłość nowemu pokoleniu, odczłowiecza ludzi i spłyca im życie. Wtłoczono nam do głów, że trzeba mieć nowy telefon, szybszy komputer, być bardziej on-line. A to wszystko nie jest w stanie zastąpić prawdziwej przyjaźni i zwykłej rozmowy.

Czy na nowo nauczymy się ze sobą rozmawiać? Patrząc na grupę dziesięciolatków z sekcji łucznictwa, wierzę, że tak. Wierzę, że kiedyś powróci normalność, a młodzież będzie szczęśliwa naprawdę, a nie tylko "pod publiczkę", na portalach społecznościowych. Jednak kiedy to się stanie i w jaki sposób, nie jestem w stanie przewidzieć.

O autorze

autor

Ksawery Tyzo

16-letni uczeń III LO w Gdańsku, publikował już w portalach Racjonalista.pl, Techmaniak.pl oraz Noizz.pl, gdzie zamieścił serię wywiadów z popularnymi wśród młodzieży osobowościami internetowymi

Opinie (323) 9 zablokowanych

  • (28)

    stracone pokolenie

    • 330 61

    • (2)

      Nie potrafią ze sobą rozmawiać, rzucają jakimis hasłami, po chwili oczy w telefon. W tramwaju ostatnio to zaobserwowałem. Straszne.

      • 92 7

      • Wychowanie (1)

        A czy czasem to pokolenie, ktore reprezentujecie i tak chwalicie nie jest rodzicami tych dzieci? Kto zawiodl? Dzieci czy rodzice? Kto dokonal "postepu" technologicznego ktorego oni sa "ofiara" itd. Itd.

        • 108 4

        • jakie ofiary

          sami jesteście ofiary gdyby w naszych czasach czyli 30 lat wstecz była tak rozwinięta technologia jak dziś to pewnie też byśmy spędzali więcej czasu przy komputerze niż na podwórku a telefon komórkowy był by nieodłączną zabawką taka jest prawda pozdrawiam ps. sam też nadrabiam jeśli chodzi o komputer bo mam 41 lat i tłukę w gierkę sieciową wot potrafię parę godzin dziennie

          • 9 15

    • Pamiętaj (5)

      Pamiętaj że nie każdy taki jest

      • 28 8

      • Sytuacja sprzed dwóch miesięcy (4)

        Siedzimy z żoną w kawiarni i jemy lody. Obok do stolika dosiadają się 3 nastolatki po 14-15 lat. Każda w ręku telefon i naparzają do siebie przez komunikatory, robią sweet focie, wykrzywiają ryje i wstawiają to na facebooka z komentarzami jak to zajefajnie się bawią. Prawie ze sobą nie gadały a jak już to tylko komentowały co ich kolega lub koleżanka wrzucili na fejsa czy innego tam. Osobiście uważam, że tacy ludzie muszą być bardzo nieszczęśliwi skoro dowartościowują się w ten sposób. Przecież co poniektórzy to nawet wstawiają zdjęcie posiłku jaki zjedli na obiad..... czyli co mam im zazdrościć czy jak?

        • 104 7

        • Ty musisz być bardzo nieszczęśliwy (2)

          Skoro zamiast zająć się żoną gapisz się na nastolatki i żyjesz cudzym życiem

          • 14 54

          • To się nazywa obserwacja świata.

            • 22 2

          • Wiesz jak siedzisz w jakimś miejscu to normalne, że czasami rozejrzysz się co dzieje się dookoła. No chyba, że podobnie jak te trzy dziewczyny gapisz się tylko w wirtualny świat i rzeczywistość, która cię otacza kompletnie nie ma znaczenia. Dlatego nigdy tego nie zrozumiesz bo twój świat skupiony jest tylko na ekranie smartfona i wstawienie lajka koleżance , która pochwaliła sie że zjadła dzisiaj kotleta na obiad

            • 20 1

        • Prawda sex też uprawiają on-line

          • 0 2

    • (7)

      Widziałem z mojego okna jak w bloku na przeciwko trzy babeczki zrobiły domówkę. Tańczyły z telefonami w ręku filmując siebie. Dom wariatów.

      • 103 5

      • (4)

        A może skończ podglądać?
        Na to jest paragraf.

        • 13 68

        • (2)

          spitalaj

          • 35 2

          • (1)

            Bo?

            • 1 26

            • Bo nie ma takiego paragrafu. Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi.

              • 31 3

        • powinny były zasłonić okna XD

          • 17 1

      • a wiesz jak ich 400 wirtualnych znajomych bedzie im pòźniej zazdrościć

        • 41 1

      • Jak tańczyly to na 100% Zenek im przygrywał

        • 18 2

    • stracone pokolenie? (6)

      Komentarz śmierdzi głupotą z daleka. Tak niestety bywa częściej niż rzadziej. Smutna jest jednak liczba polubień tego krótkiego wpisu, bo świadczy o ogromie bezmyślności, który nas otacza to raz. Dwa, te polubienia raczej nie pochodzą od pokolenia którego dotyczy, a od tych które je wychowały. Idąc dalej za tą myślą ludzie gratulują sobie, że nie potrafili/nie potrafią wychować najmłodszego pokolenia... Po prostu świetnie. Świadoma osoba raczej nie będzie cieszyć się z przegranej? Chyba, że to lajk przez łzy...

      • 23 24

      • Masz racje

        Przegrany to jest ten co wychował

        • 13 0

      • Głos rozsądku wśród populistów, żyję dla takich ludzi jak ty

        • 8 1

      • Aloha Hawaje (1)

        Bardzo ciekawa wypowiedź. Jako osoba, która przekroczyła czterdziestkę coraz częściej obserwuję komentarze moich rówieśników oraz osób po 30. i zastanawiam się skąd to poczucie wyższości, które sprawia że z jakąś dziwną satysfakcją udostępniają głupawe memy jak to kiedyś było normalnie, a teraz "wszystkiego zabraniają". To są jakieś deficyty, podejrzewam, że związane z niepowodzeniami w dorosłym życiu, które nadrabiają poczuciem wyższości z tego powodu, że mieli takie, a nie inne dzieciństwo. Tylko warto zapytać ile z nich tak przy okazji uciekało na podwórko z domu, w którym czaiła się beznadzieja, alkoholizm któregoś z rodziców albo przemoc.

        • 14 3

        • może ty to tak odbierasz bo tak miałeś w domu i ja to rozumiem. Ale uwierz mi, że 90% dzieci bawiących się na podwórku 20 lat temu miało normalne domy. Ten artykuł jest o tym całym wirtualnym świecie gdzie ludzie na fejsie mają po 500 znajomych a większość z nich widzieli raz w życiu i w rzeczywistości są samotni bo nie wychodzą do ludzi.

          • 13 1

      • ty a co ma piernik do wiatraka (1)

        jestem ojcem dwóch córek 17 i 12 lat obydwie odkąd sięgam pamięcią posiadały i telefon komórkowy i komputer jakoś nie widzę problemu

        • 3 3

        • a dziewictwo

          traciły wraz z ukończeniem 3 klasy podstaowowej

          • 0 1

    • jakby twoje było super...

      • 0 3

    • Nie ma straconych pokoleń !!!! są inni, inaczej postrzegają świat, troszkę inne problemy to tylko znaczy, że ktoś np my musimy wyciągnąć do nich dłoń!!!

      • 12 2

    • (1)

      Kolejne pokolenie będzie niestety jeszcze gorsze.

      • 6 4

      • tak biadolili już moi dziadkowie

        • 0 1

  • (30)

    Kiedyś to od rana do wieczora się biegało po boisku, grało się w palanta itp. Komputerów, komórem brak. I się żyło...

    • 336 15

    • (1)

      racja. Pamiętam, że po szkole, w weekendy czy wakacje ciągle na boisku i tylko piłka, albo plaża. Przychodziło tyle ludzi z bloku że zawsze graliśmy co najmniej po 8 w drużynie. Dzisiaj jak wracam w to miejsce gdzie kiedyś mieszkałem to boisko stoi puste.... mało tego jeszcze im je odnowili wyrównali i zrobili profesjonalne bramki. Tylko dla kogo

      • 70 3

      • Dokladnie.

        Ja pamietam jak u nas to jedna polowa byl piach a druga cala w kepach trawy. Najpierw reczne wyrywanie kęp a potem mecze na naszym "wembley". Sie gra sie ma

        • 23 0

    • Ja miałem Commodore 64, a kumpel nawet amigę 500. Więc kompy były. Ale fakt, trawnik pod blokiem mieliśmy wybiegany do gleby, a chodniki pomazane kredą.

      • 54 2

    • pierwszego kompa dostałem w 91r - to już był PeCet 386 (2)

      grałem oczywiście, szczególnie jak potem kumple też dostali kompy i mogliśmy sobie opowiadać o tym. Ale nie siedziałem przed nim aż tyle czasu. Rekord to był chyba ze 4 bite godziny pod rząd, i to tylko dlatego bo padał deszcz. Potem mi się już nie chciało. A tak to głównie na dworze się z kumplami grało w piłkę albo chodziło "na przygody". Nie wiem z czego to wynika że teraz dzieciaki tyle siedzą przed kompami. Może rodzice (w naszym wieku) chcieli im dać zabawki o których sami marzyli. Dla moich rodziców ten komputer to był spory wydatek więc podejrzewam że wiele dzieciaków w moim wieku ich nie miało. Sam mam teraz dzieci (6 i 5 lat) i nie wiedzą nawet że na tablecie można grać. Dzieki temu ciągle biegają albo śmigają na rowerach w ogrodzie.

      • 31 2

      • (1)

        To już byłeś gość, ja zaraz po Amidze 500 dostałem PC 286, z 1 mb ramu, czarno-biała kartą graficzną Hercules i gierkami na dyskietkach 5 1/4 cala :D Grało się w F-19 Stealth Fighter czy Prehistorika :D

        • 3 0

        • hehe, no ale ja przed PCetem nie miałem kompa, ani atari ani amigi

          a prehistorika też młóciłem i to nawet długie lata później. Wolfenstein, trójwymiarowe Test Drive III czy A10 Tank Killer to również były gry którym wiele brakowało albo bardziej eufemistycznie pozostawiały więcej wyobraźni ;) Mam wrażenie że było w tym więcej magii niż dziś, ale to chyba dlatego że odnosiłem to do czasów w których nie znałem pojęcia komputera.

          • 2 1

    • Jeżeli jedyną alternatywą dla neta ma być sport (9)

      to - wybaczcie - wolę neta. I wolałbym jako dzieciak, chociaż jestem z wolnego chowu i z pokolenia "Urwisów z Doliny Młynów".

      Dzieciak ma prawo nie cierpieć piłki, mieć dwie lewe nogi i w ogóle stronić od ruchu!

      • 13 36

      • tu nie chodzi o sport ale o poruszanie się w społeczeństwie (1)

        dziś dzieciaki są społecznie upośledzone

        • 50 7

        • społeczeństwo jest patologiczne

          z mojego dzieciństwa w latach osiemdziesiątych pamiętam głównie "falę" i podział klasy na elity i odrzutków oraz znęcanie się starszych nad młodszymi. Zaznaczam, że nie chodzi o żadną oruńską patologię, tylko najlepsze szkoły w 3m. Jak sobie teraz myślę, że moje dzieci mają bawić się razem czy chodzić do szkoły razem z dziećmi tamtych zwyroli, to już wolałbym żeby straciły to dzieciństwo przed komputerem. Zresztą wystarczy podpatrzeć współczesne dzieci w piaskownicy - co drugie albo zniszczone emocjonalnie albo wychowywane przez wilki, nawet na głupie "cześć" nie odpowiadają tylko udają że nie słyszą. To z kim tu w tą piłkę grać?

          • 2 1

      • pz (4)

        a jak sobie poradzi w zyciu dorosłym,przed kompem nie nauczy się zaradności.... przecież nie chodzi tu oto żeby był super sportowcem.

        • 11 3

        • To mi wytłumacz... (3)

          ...w jaki sposób kopanie gały przez cały dzień uczy zaradności? I dlaczego uczy lepiej, niż np. gry online?

          Jak dla mnie, to to był zwyczajny zapychacz czasu, względnie zapychacz lekcji, gdy się wuefiście nie chciało ruszyć pupy z "kantorka".

          • 5 17

          • nie wiem czego pożytecznego mogą uczyc cie gry online,mnie nie nauczyly niczego,moze dlatego ze niewiele w to badziewie gralem,jesli się nie domysliles to jest skrot myslowy nie ma tu miejsca na rozpisywanie się,ale jak chcesz bo widocznie nie kumasz,postaram się uzupelnic swoja wypowiedz,po pierwsze nie miałem na myśli lekcji wuefu tylko czas wolny mimo ze mielismy już kompy atari comodore...to lizcyly się dla nas wiezi miedzy ludzkie,oczywiscie tak wtedy tego nienazywalismy,a co do kopania poza zaradnoscia,pomijaj rozwój psycho-fizyczny młodego człowieka,to spryt,wspolpraca,przewidywanie ruchu przeciwnika ,planowanie ataku...itp. a przedwszystkim dobra zabawa a jeśli kiedyś bawiles się na podworku to wiesz ,ze na jak to powiedziales kopaniu galy się nie konczylo,ojcowie musilei nas za ucho na sile do domu sciagac,ku naszemu jak zwykle wielkiemu rozczarowaniu.

            • 19 2

          • kopanie gały to zarówno rozwój fizyczny jak i relacje społeczne

            To czego akurat grom komputerowym brakuje. Wspólny mianownik to przyjemność. Uwielbiam gry ale cieszę się że jakoś bardziej zwracałem uwagę na latanie z kumplami po dworze.

            • 3 2

          • co Ty z tą gałą

            nie chodzi tylko o granie w piłkę było mnóstwo rozwiązań na spędzanie czasu z rówieśnikami na świeżym powietrzu, podchody, granie w gumę, w dwa ognie, w sznura .... i wiele innych, nie trzeba było być fanem wf-u i każdy mógł znaleźć coś dla siebie a nie gnuśnieć przed ekranem komputera i mieć problemy z nawiązywaniem kontaktów

            • 1 1

      • tepota jak b kocham...

        jw

        • 3 4

      • Ci co nie grali w piłkę to jeździli na rowerze, deskorolce czy grali w kosza albo mieli inne zajęcia. Też miałem commodore ale używało się go głównie jak padał deszcz. Siedząc przed kompem po 10 godzin człowiek staję się wyobcowany i żyję tylko w świecie swoich wirtualnych znajomych z facebboka, których w większości widział raz w życiu

        • 14 1

    • nieprawda. (1)

      bylo atari, spectrum, pegasus.

      • 6 2

      • Pegasus, family game, tattariraraa

        pamiętam klubik w S.P. nr III tam na dole pod kładką na salę sportową. Ciągle pełny i wszyscy grzali w pegasusa. No ale tylko dlatego bo w domach mieli inne zajęcia.

        • 0 0

    • dokładnie

      • 1 1

    • W gume sie skakało,zawsze wiedzielismy kto ma najlepszą,taką nierozciągnietą i z jednego kawałka

      • 16 1

    • pz (3)

      Za żadne pieniądze nie oddałbym chwil spędzonych z kumplami z podworka na trzepaku,wieczorami podgladalismy jak się siostry Magda i Kasia przebieraly w pokoju,niby przypadkiem zapominaly zasunac zaslon ach te wspaniale czasy,zal mi dziś tego g**niarstwa,co mnie bardzo dziwi,ich rodzice to ludzie z mojego pokolenia,ktorzy calymi dniami grali w pile,scigali się na słynnych wigry 3,skakanka podchody itp.a ze swoich dzieci wychowują przynajmniej na upośledzonych fizycznie ludzi-nie rozumiem o co tu chodzi.

      • 29 2

      • teraz (1)

        takie Magdy i Kasie wrzucają swoje gołe fotki do neta...

        • 2 1

        • s.anie w banie

          • 1 0

      • z klatki A ? ;)

        • 0 0

    • (2)

      Ulica wychowywała?

      • 2 5

      • Dobrze ze za parę dni idziesz do szkoly

        • 2 1

      • pz

        wychowali kochani rodzice ,dziadkowie trochę szkola,i ku twojemu zdziwieniu nie ulica tylko podwórko,niczego nie zaluje,radze sobie w zyciu,zyje mi się nie zle,mam wspaniale wspomnienia z dzieciństwa,jestem pewien tego,ze gdybym calymi dniam przesiadywal przed kompem,tabletem i innymi badziewiami nie moglbym tego powiedzieć,zycie jest zbyt krótkie aby tak je marnować.

        • 12 0

    • P*****.Nie (1)

      Jakbyś wtedy miał komputer, pewnie też byś przed nim spędzał czas.

      • 7 6

      • pz

        miałem,chlopie tylko wtedy liczylo się cos innego-KOLEDZY

        • 10 1

    • Tak????

      D,isiaj sa boiska ale pozamykane! Nie ma tez malego boiska do siatkowki na podworku bo jakis idiota przeprojektowal je tak ze sa alejki krzyzujace sie i krawezniki uniemozliwiajace gre! Lodowiska tez nie mozna tu miec!!!

      • 2 1

  • (2)

    Nie mają NIC! Mają w większości smutne wirtualne życie bez prawdziwych przygód okresu dorastania. Wagary w CH? W McD?? Heh. Ja swoje młodzieńcze lata będę wspominał już zawsze. Były zaje...!!!

    • 239 14

    • (1)

      Czyli uważasz, że aby mieć "fajne" życie muszą robić to co TY robiłeś za młodu i powielać schematy funkcjonujące od dziesięcioleci? Aha...

      Poza tym, co Ci po Twoich przygodach młodzieńczych, skoro i tak skończyłeś jako komentator na forum, siedem minut od publikacji artykułu - komentarz. Za młodu miałeś tyle przygód, a teraz co? Ciągle online?

      • 20 29

      • Artykuł jest stekiem sztampowych sofizmatów powtarzanych do znudzenia od lat przez media w sezonach ogórkowych, starających się usilnie dobierać dowody pod tezę, że komputer/gry/internet to zło wcielone, ekstrapolujące pojedyncze przypadki na całą populację, podczas gdy problem leży zupełnie gdzie indziej. Mieszkałem na kilku dużych osiedlach przez ostatnie kilka lat i latem czasami wrzask chmar dzieciaków w słoneczne dni zmuszał mnie do zamykania okien, co najśmieszniejsze- coraz częściej nawet młodzi rodzice (oboje!) do nich dołączają, tak że chyba autor (i pani trenerka) powinien zwrócić uwagę bardziej nie na dzieci i ich komputery/konsole/smartfony, tylko rodziców, którzy rodzicami są tylko ze względu na możliwość rozmnażania...

        • 3 1

  • Ameby... (7)

    To są zwyczajne ameby...

    • 159 24

    • Ta, dziewczyny ładniejsze niż kiedykolwiek (5)

      tylko co z tego jak nawet podejść do nich nie można? W latach 90 to można było za tyłek złapać a teraz zaraz molestowanie policja gwałt.
      Niedługo będzie jak w Japonii, gdzie 70% dorosłych się nawet nigdy nie całowała.
      Kiedyś wszyscy się bili w szkole i poza szkołą, dziś jak ktoś się bije to aż TVN przyjeżdża.
      Kiedyś z daleka było słychać, że młodzież się zbliża, dzisiaj każdy wycofany, bierny, zakompleksiony.
      Kiedyś młodzi obalali najpierw flaszkę a potem komunizm, dziś nie obalą nawet małpki, bo to gluten, alergia albo mama nie pozwala.
      Dziś jak mniej niż 20 stopni to mama na trening nie puści a jak otworzy taki lodówkę, to od razu grypę łapie.
      Dziś jak przyszło dwóch młodych na budowę to żaden worka z cementem (50kg) nie potrafił przenieść, przez cały dzień nie potrafili załadować nawet dwóch przyczep gruzu (ja ładowałem jedną dwie godziny) a potem tak ich połamało, że więcej nie przyszli.
      Kiedyś trzeba było być silnym i sprytnym, dziś liczy się tylko wygląd, hajs i liczba lajków.
      Itp. itd. etc. :)

      • 36 13

      • No tak, ale jak dojdzie do bójki młodych, do któryś wyciąga nóż (2)

        i dźga drugiego. Jak piją to tak mordy drą, że strach iść na przeciwko, jak niszczą to cale wiaty przystankowe, jak kradną, to tak, że są ofiary, jak ćpają to w trupa, dopalacze i bilet w jedną stronę, jak studiują to wiecznie, jak wyjeżdżają to za granice, więc szerokiej drogi, nie koniecznie do raju.

        • 20 3

        • Widać, żeś młody... (1)

          ...i nie przeżyłeś erupcji bandyctwa i dresiarstwa lat 90-tych. Teraz to jest pełna kultura i bezpieczeństwo w porównaniu z tamtą dżunglą.

          P.S. Zauważ, że do wszystkiego, co wymieniłeś, akurat nie potrzeba fona ani neta.

          • 13 1

          • raczej nie młody, młodość przeżyłem w latach 80-tych i 90-tych

            więc widziało się i przeżyło to i tamto. Nie chodziło mi o fakt potrzeby neta czy fona, ale o charaktery młodych, pozdrawiam.

            • 1 0

      • Ty się ciesz Zi0m...

        ...że byłeś z tych, którzy potrafili się bić albo za tyłek złapać.

        Niestety, nie wszyscy potrafili. Teraz mają przynajmniej jakieś opcje na uzyskanie pomocy albo na poderwanie laski w inny sposób.

        • 5 0

      • Nie ma dzisiaj worków z cement o wadze 50kg

        • 1 0

    • "To są zwyczajne ameby..."- od razu można poznać zaawansowanego mentalnie osobnika po wnikliwej i obiektywnej analizie...

      • 0 0

  • (3)

    Po pierwsze, to powojenny wyż demograficzny musi wymrzeć, żeby było gdzie mieszkać. Kompy i smartfony to pierdoły.

    • 25 113

    • Twoje niedoczekanie.

      Z tym pokoleniem blokowiska się rozpadną.

      • 14 5

    • pokolenie darmozjadów i nierobów (1)

      Chcesz mieszkać po kimś.w cudzym?Sam se wybuduj i mieszkaj w swoim-pasożycie!

      • 26 3

      • Napisał posiadacz M2

        kupionego za 10% wartości mieszkania komunalnego albo spółdzielczego:-)

        • 3 11

  • u mnie dzieci mają limit na komputer (8)

    i sprawa załatwiona
    ale trzeba być konsekwentnym

    • 178 7

    • Ty sadysto (2)

      • 7 34

      • Bestia :D (1)

        • 10 4

        • Zwyrodnialec!!!!

          :)

          • 1 1

    • Ty tyranie.

      • 6 25

    • U mnie też, ale mam wrażenie, że niewiele to załatwia.

      Wolałbym, żeby same potrafiły się ograniczać. Wystarczy popuścić dzień i od razu się boję, że ograniczenia tylko pogłębiły uzależnienie.

      • 36 0

    • Ty bezduszniku (1)

      • 6 18

      • Łajdaku!

        • 5 8

    • Sprawa załatwiona tylko dla ciebie i po najprostszej linii oporu, najważniejsze w byciu rodzicem to nie wysilać się za bardzo z wychowaniem i zaangażowaniem.

      • 0 2

  • Narzekamy na tę młodzież (12)

    ale czyja to wina?

    • 202 4

    • Facetek

      • 25 12

    • Taka prawda, to nie wina młodziezy, tylko nas - obecnych rodziców... pokolenia socjalistyczno-posthipisowskiego. (8)

      Ale kto to wiedział, że coś co nam sprawiało chwile frajdy, przejdzie w megauzależnienia.

      Gorzej, ze nie wiadomo jak z tym walczyć, mogę wdrożyć szlabany, zakazy, ale co w zamian? Poza szkoła dziecko nie ma się z kim, ani gdzie bawić. Znajomych ma tylko w grach.. i autorytety też.

      • 25 2

      • na zajęcia zapisz, jakiś sport, cokolwiek (7)

        Tam znajdzie jakiś kumpli, bo tak jak się spojrzy na boiska to trawą zarastają. W naszych czasach murawa nie miała możliwości wyrosnąć a stare pryki się darły że kopiemy piłką i płoty niszczymy. No cóż, to niekoniecznie wina nowego pokolenia bo stare czasami było głupsze, tylko możliwości/zagrożeń takich nie miało.

        • 13 2

        • A myślisz, że nie są pozapisywane? W szatni już dzieciaki naparzają na smartfonach. (6)

          Takich kumpli znalazł... proste recepty nie działają.

          • 5 0

          • Dzialaja (2)

            Od smartfona nie uciekną więc niech mają choć cokolwiek urozmaicenia. Cywilizacji nie zmienisz.

            • 1 0

            • Ale piszę z autopsji Ci, że nie działają. (1)

              To tylko odrywanie na godzinę, potem powrót do tego samego. Książki za karę, nawet mam wrażenie, że telewizja już jest za karę bo w smartfonie ciekawsze rzeczy mają.

              • 7 0

              • to trzeba zapisać na coś co polubi

                każdy dzieciak ma takie zajawki. Mojemu zajęcia 3 razy w tygodniu przestały wystarczać, dałem mu możliwość spróbowania paru fajnych rzeczy aż znalazł swoją dyscyplinę.

                • 0 0

          • (2)

            a na ch,... mu ten smartfon dales?

            • 7 1

            • Żeby nie czuł się gorzej niż reszta smartfonowcow. Dopiero byłby odrzucony przez pozostałych. Niestety takie czasy. ...

              • 3 3

            • wiesz... pytanie kto dał Ci komputer i po co... na tej samej zasadzie.

              • 0 0

    • :) (1)

      Wystarczy na tydzień prąd wyłączyć,nie istnieją i nie wiedzą co z sobą zrobić

      • 6 2

      • mają powerbanki i hotspoty :) nie doceniasz młodzieży.

        • 4 0

  • Ostatnio widziałem parę na spacerze [tak jeszcze chłopak i dziewczyna:)]. (17)

    Szli, trzymali się za ręce, a w drugiej trzymali smartfony, głowa w dół i kciuki tylko im się grzały od naparzania po ekranie. Zero rozmowy. Chyba ze gadali na messengerze. Dramat! Ale to jest juz w zasadzie standard, smartfon zastąpił już praktycznie wszystko. Dwie dziewczyny siedzą na ławce, niby wyszły na spacer, a telefony w łapie, łby w dół i jechana. U mnie w robocie, ludzie też całe 8h w telefon by się gapili. Jedną ręką coś tam robi przy maszynie, drugą sprawdza fejsa. Babkom te telefony to po przyrastały do rąk, bo chodzą z nimi w łapie 24h, nawet jak nie trajkoczą, to je trzymają. Mówię wam, wojna idzie!

    • 254 11

    • (12)

      Ameby po prostu

      • 18 5

      • przestań pier... o amebach. W takich się urodzili realiach i mają to co im daliśmy. (11)

        Lepiej podaj mądrą receptę na to.

        • 20 11

        • (6)

          Jestem recepta na to. Jestem młodym facetem i mimo braku akceptacji u 95% tzw ludzi (czyli ameb) jakoś żyje. Mam przyjaciół, zarabiam na polskie warunki niesamowicie dobrze. Niczego mi nie brak. Mam świetne kontakty z rodzina, nieco stary 14-letni sportowy samochód z półki premium. No radzę sobie ;)

          • 10 13

          • podałeś efekty a nie receptę (1)

            • 13 2

            • Ciężka uczciwa praca panie.

              • 3 6

          • Jak często bywasz u psychiatry?

            • 4 3

          • jezeli nawet ameby Cię nie akceptują to mamy problem Sherlocku... (2)

            powinienes posłuchac przedmówców i jednak zastanowić się, czy leczenie nie ograniczy dalekosiężnych skutków odrzucenia. Bo różnie się to kończy.

            • 2 1

            • (1)

              Pozostałe 5% to raczej jednak ludzie na poziomie. Gdybys miał IQ wyższe od psa zrozumiałbyś, a tak, dołączasz do 95% ;)

              • 2 0

              • Te, ale psów to Ty nie obrażaj...

                • 2 0

        • Cywilizacja idzie do przodu, trudno powiedzieć co jest dobre (3)

          Przecież my też odstajemy od realiów tego świata. Wody z kałuży nie wypijesz jak kot bo tydzień będziesz chorował. Stworzyliśmy sobie sieć wodociągów. Tak samo z rzeczywistością informacyjną. Wszystko jest w necie to i nowe pokolenia sa internetowe. Brak tu równowagi, ale to moja subiektywna ocena. Jak to powinno wyglądać to nie wiem.

          • 13 2

          • racja (1)

            Niestety nie możemy wyjść na zewnątrz, popatrzeć i stwierdzić "To jest dobre, a to nie." Nie wiemy, które czasy były lepsze. Mamy to, co mamy i próbujemy zrobić najlepszy użytek, a zmierzyć, która epoka była najlepsza i do której należy wrócić - to nie dla nas. Czasem myślę, że najzdrowszy był paleolit - najdłużej trwał, pewnie tak im się słodko wtedy żyło, że wolniutko postępy cywilizacyjne robili ;)
            A co do młodzieży - żyją inaczej niż my kiedyś. Mają swoje problemy, tak jak my mieliśmy nasze, tylko ich przez sentymentalną mgiełkę 30 minionych lat nie pamiętamy.

            • 12 1

            • dokładnie tak

              Dziadki z lat 20/30 też zrzędziły jak pokolenie lat 50/60 zaczęło nosić dżinsy. Jakby to był jakiś problem. Ale taka chyba jest reguła. Może po prostu dawajmy dzieciakom szansy, kreujmy możliwość wyboru to sami zrobią co dla nich najlepsze. Nasza ocena też jest wypaczona.

              • 2 0

          • To samo się działo na przełomie XIX i XX gdy pojawiły się samochody.

            Jak żyć wtedy też mówili.

            • 8 1

    • I pamietaj im wiekszy tym lepszy...smartfon

      • 2 3

    • na mnie moj stary krzyczy ze nie odbieram tel albo nie odpisuje na smsy. a ja najczesciej nie wiem gdzie mam tel. tak sporadycznie z niego korzystam

      • 7 1

    • To są puste osobniki,docenione czują się tylko sr*jfejsając w necie.Po za tym pustka totalna...

      • 2 1

    • To się nazywa uzależnienie i powinno się to leczyć. Tylko jak zawsze uzależniony musi być świadom

      problemu i chcieć z niego wyjść. Uzależnić można się od wszystkiego w zasadzie, nie tylko od papierosów, kawy czy alkoholu. Wiele się już mówi o uzależnieniu od internetu i gier (ten wątek pojawia się nawet w tym artykule), smartfony czy facebook nie są tu wyjątkami.

      • 0 1

  • Mam 35 lat (36)

    Kiedyś nie mieliśmy nawet stacjonarnego telefonu, a mimo to, gdy umówiłam sie ze znajomymi w jakimś miejscu to wszyscy byli o czasie i nikt nie miał problemów z trafieniem.

    • 324 8

    • Współczuje ci (1)

      • 8 123

      • prymitywna odpowiedź, prymitywny odpowiadający,

        współczuć to raczej rodzicom, że tumana wychowali.

        • 45 1

    • Co Ty pier..sz? Prawie wszyscy mieli telefon stacjonarny wtedy. Albo rodzice niezaradni jacyś, albo jakaś wieś to była. (16)

      A jestem starszy od Ciebie. Więc w ogóle jakieś głupoty piszesz.

      A jeżeli się umawiałe(a)ś ze znajomymi (zakładam, że szkoła średnia) to już komórki się pojawiły. I pierwsze uzależnienia od snake'a.

      • 12 119

      • (1)

        Nie każdy leciał do sklepu po pierwsza w życiu komórkę.

        • 37 3

        • To nie na temat. Ale ponieważ były wtedy komórki już, to znaczy, ze stacjonarny miał już każdy kto chciał.

          więc post jak strzał w kolano.

          • 5 21

      • no bez jaj (2)

        "na przygody" to się z kumplami chodziło jeszcze w podstawówce. Jak miałem 10 lat to znikałem na kilka godzin. Wracałem podrapany i poparzony przez pokrzywy. To było piękne. Potem ochrzan od rodziców za to że nie wiedzieli co się ze mną dzieje i na następny dzień powtórka. Telefon to założyli jakoś w 91 roku dopiero. Wcześniej na Chełmie nie było.

        • 40 2

        • on w 91 miał 8 lat... (1)

          • 5 0

          • ja miałem 10 więc prawie w tym samym wieku byliśmy

            • 1 0

      • Brak telefonu (4)

        Tez mam 35 lat i pamietam, ze telefon założyli nam gdzieś w 2/3 klasie podstawówki (nie pochodzę z Gdańska), i to było normalne. Faktycznie w ostatnich klasach ogólniaka nieliczni mieli komórki, ale to były jednostki, tak samo dopiero wchodziły komputery i internet

        • 38 2

        • (3)

          "Faktycznie w ostatnich klasach ogólniaka nieliczni mieli komórki, ale to były jednostki"

          Chyba w ostatnich klasach szkoły podstawowej.

          Pamiętam jak dziś, że pod koniec 8 klasy podstawówki miałem niebieskiego Alcatela One Touch Max z wysuwaną antenką. :)

          • 1 8

          • (1)

            i do powyższego telefonu pre-paid Era Tak Tak. Ceny za sms'a już nie pamiętam. W każdym razie tanio nie było.

            • 1 1

            • 50 gr

              • 0 0

          • pierwsi moi kumple mieli w 2 klasie liceum czyli w roku 97

            ale to też jednostki. Większość do końca liceum telefonów nie miało. Skończyłem liceum w roku 2000. Wtedy to się już ostro zaczęło, choć minuta rozmowy w plusie to było 3,70 :)

            • 2 0

      • (2)

        Na początku lat 90-ych nie każdy miał jeszcze telefon stacjonarny w domu. Nawet w 1994r.! Tak było i dobrze to pamiętam, choć dzisiaj to może się wydawać nieprawdopodobne. Ale jak się już ten telefon w domu miało to były z rozmawianiem przez niego różne problemy, np:
        1/ trzeba było oczywiście zastać w domu tego, z kim chcieliśmy rozmawiać, albo pytać kiedy wróci, albo wydzwaniać aż do skutku
        2/ telefony stacjonarne były przeważnie przewodowe i trzeba było albo stać blisko aparatu albo jak się miało dłuższy kabel to go pod drzwiami przekładać, żeby móc w spokoju sobie z kimś pogadać (inaczej nie było prywatności, a przecież nie można było napisać smsa czy wiadomości w necie)
        3/ jak się chciało z koleżankami czy z kolegami dłużej pogadać, to było ciężko, bo rodzice krzyczeli, że będą potem za wysokie rachunki za telefon (nie było rozmów nielimitowanych w ramach stałego abonamentu) albo że się blokuje telefon - jakby ktoś inny chciał się dodzwonić do nich
        A jednak faktycznie mimo braku komórek i wszechobecnego dziś w telefonach internetu młodzi ludzie się umawiali, spotykali, chodzili na imprezy i na randki i jakoś dawali sobie radę. Albo szło się po kogoś do domu, tak bez zapowiedzi się wpadało i pytało np. "wyjdziesz na dwór?"...

        • 48 2

        • i chyba każdy miał takiego znajomego co zawsze u niego ktoś był

          u mnie taki ziomek był, drzwi od domu się nie zamykały prawie, że jego rodzice nas ani jego nie zabili. Wychodzisz na dwór, nikogo nie ma to pyk do trolla i albo był sam troll i ktoś zaraz się pojawił albo już ktoś posiadywał. I to już nawet nie były lata 90 chociaż też ale po 2000 roku tak samo, już każdy miał komputer. Jak graliśmy to w 10 na jednym kompie w nfs na dzielonym ekranie.

          • 7 0

        • Ludzie się nie spotykali i teraz też się nie spotykają o i tyle się zmieniło.

          • 0 0

      • pz

        Bzdury pleciesz. kto miał telefon stacjonarny,polowa slowackiego z blokow z wielkiej plyty przylatywala do moich dziadkow,bo mieli tel,a mieli tylko dlatego ze dziadek był wojskowym w jednosce na slowackiego ba ,miał dwie linie, jedna na miasto druga tylko do jednostki i tak było do 1991r.A pierwsza komorke kupiłem sobie dopiero 1998r.

        • 25 3

      • Ile starszy (1)

        Rok?dwa? Dopiero na koniec lat dziewięćdziesiątych każdy mógł mieć w domu telefon stacjonarny i to po kilka numerów.

        • 3 2

        • a on właśnie wtedy mógł sieze znajomymi spotykac dopiero.

          • 0 0

    • sry - ale to fejk (old) news. Telefony były. (2)

      współczuję naiwnym plusującym ten post.

      • 6 41

      • (1)

        przecież nie każdy miał stacjonarny, u mnie w bloku założyli w latach 90... jesteś wychowany pod kloszem czy w piwnicy? bo chyba za bardzo nie miałeś do kogo dzwonić.

        • 17 3

        • on ma 35 lat.. w latach 90 mial 10.. więc nie wiem z jakim znajmomymi chiał się prze telefon umawiac.

          • 5 7

    • (2)

      Jestem w podobnym wieku, mieszkałam w Gdańsku i telefon stacjonarny połączyli nam dopiero jak byłam w liceum. Telefony na dzielni mieli wtedy tylko policjanci i wojskowi. Człowiek umawiał się i czekał a nie po 1 min spóźnienia juz telefon gdzie jesteś? ??

      • 41 4

      • jeszcze jakbyś napisała w którym roku byłaś w liceum

        u nas podłączyli jakoś w 91

        • 15 1

      • u mnie (dolne miasto) w latach 90 już wszyscy co chcieli to mieli.

        on banialuki pisze o tym, ze telefonu nie miał.

        • 3 10

    • Jesli masz 35 lat, tzn urodziles sie w 1982. Zakladajac ze sie ze znajomymi umawialas w wieku 17 lat, wiec byl rok 1999. Wtedy (8)

      A wiekszosc juz miala komorke.

      • 8 21

      • dokładnie. głos rozsądku wśród lasu idiotów.

        • 3 12

      • 1999 roku to już powstała nawet Wirtualna Polska, więc był nawet internet. Więc łże jak pies. Ale to takie modne mówić, że "za moich czasów to było tak wspaniale, a teraz ta dzisiejsza młodzież..."

        • 4 17

      • Co ty bredzisz !!!! Jaka większość !!! Telefon w 99 miał może co 50 nastolatek. (2)

        Ceny były horendalnie wysokie za telefony, a jeszcze wyższe za usługi. Poza tym w tamtym czasie posiadanie telefonu komórkowego było na maksa obciachowe bo się kojarzyło z wiochą. Dopiero początek 2002 roku to był taki boom na komórki i większa dostępność i inna świadomość i patrzenie.

        • 28 2

        • Pamietam moja pierwsza Nokię , był to rok 2001 i minuta rozmowy w godzinach szczytu kosztowała 3,6zł :)

          • 11 0

        • Glupoty piszesz. W 1997 komorke mieli tylko dilerzy.

          Ale juz w 1999 u mnie pol klasy mialo Nokie 3210 albo jakiegos Ericsona, na karte POP, ktora byla tania.
          Ja mialem Alcatel One Touch Club z Tak Takiem na samym poczatku '98 i mi doladowanie 20 zl wystarczalo na miesiac.

          W 2002 to juz KAZDY dawno mial komorke, a niektorzy po dwie.

          • 0 0

      • jaka większość? (1)

        Jestem z rocznika 80 i na palcach jeden ręki można policzyć kto miał komputer w 1998r.... A komórki to w klasie technikum w 2000r to miały może z 4 osoby na 25

        • 14 1

        • przesadzasz, w 1998 roku kompy mieli już nawet najubożsi kumple

          u mnie w liceum może 3 osoby nie miały

          • 0 3

      • bzdury piszesz

        w 99 jako jedyny ze wszystkich znajomych miałem komórkę to był Eriksson s868, taka wielka cegła z anteną, minuta rozmowy w plusie na kartę kosztowała 3.70 , później starzy wzięli abonament w idei i minuta kosztowała 1.50 , dopiero po roku 2000 pojedynczy koledzy podostawali telefony zazwyczaj nokie 3210

        • 7 0

    • Ja mam 34 lata, tel. stacjonarny założyli u mnie w 2000r., mieszkałem w domku jednorodzinnym, od 1998 mieliśmy komórkę chyba dancall sie nazywała, żeby pogadać trzeba było wyjść na dwór(centrum Gdańska) żeby złapać zasięg, a i tak po minucie zrywało no i ceny połączeń to był kosmos, abonament 50 zł. 15 darmowych minut lub 60 smsów, stacjonarny tel. nie był dużo tańszy. Swoj pierwszy tel .miałem w 2002 roku na kartę, oszczędzało się kadego grosza na karcie. Ja wiem że teraz nastolatkowie myślą że telefony komórkowe już w średniowieczu były a kablówka lub satka to był wydatek pierwszej potrzeby dla każdego rodzica ale prawda jest zupełnie inna.

      • 18 3

    • też pamiętam ten fenomen ;)

      chyba musieliśmy mieć jakieś nadprzyrodzone zdolności, że potrafiliśmy się umówić bez komórek i wszyscy byli na miejscu

      • 15 0

  • Państwo redaktorzy z różnych portali - uczcie się od tego młodzieńca... (8)

    • 120 9

    • (1)

      zwłaszcza niejako Waść "jag."

      • 5 1

      • Tak to jest jak się pisze "na czas"

        • 0 1

    • Świetny artykuł (3)

      Fachowo napisany, porusza istotny problem

      • 36 1

      • yhm

        Chyba nie lałes...

        • 4 6

      • Na +

        fachowo to może nie jeszcze, chłopak ogarnie się językowo, nabierze sznytu i lekkości pióra i będzie bardzo dobrze, w każdym razie dobry kierunek, podawanie imion i nazwisk + szkoła to dobry pomysł. Z reguły tego typu artykuły obfitują w wypowiedzi wyimaginowanych postaci...

        • 9 0

      • Tak trzymać!

        • 3 0

    • A kto się nie zgadza i dlaczego?

      • 0 0

    • I interpunkcja bardzo dobra

      Wybaczcie, drodzy redaktorzy, ale 16-letni chłopak powala Was na łopatki umiejętnością stawiania znaków interpunkcyjnych we właściwych miejscach. Dobra szkoła!

      • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane