• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

O nowotworze z optymizmem. Można, choć to nie łatwe

Izabela Małkowska
15 października 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Mówienie o pozytywnym myśleniu w przypadku osób cierpiących na raka może wydawać się niektórym bagatelizowaniem choroby i zachętą do wyznawania amerykańskiej zasady "keep smiling". Jednak dojrzałe pozytywne myślenie to więcej, niż stwierdzenie "będzie ok". To zdolność dostrzegania pozytywnych konsekwencji nawet najtrudniejszych sytuacji. 15 października obchodzimy Europejski Dzień Walki z Rakiem Piersi.



Kiedy spotykamy się w małym gronie, aby porozmawiać o pozytywnych aspektach choroby, nikt z zebranych nie zastanawia się nad pozornym bezsensem tej tezy. Dlaczego? Ponieważ Ewa i Ela, pomimo przebytego raka, starają się unikać demonizowania problemu. Patrząc na zawsze kolorowo ubraną i uśmiechniętą Ewę widzę, jak z przebytej choroby stara się wycisnąć - co może niektórych zdziwić - jak najwięcej dobrych rzeczy.

- Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, ilu mam cudownych przyjaciół, dopóki nie zachorowałam - opowiada Ewa. - Codziennie miałam świeże bułki na śniadanie, obiady, znajomi robili mi zakupy, dbali o mnie, ciągle ktoś ze mną był. Rak uświadomił mi, jaką jestem szczęściarą, mając wokół siebie tylu kochających mnie ludzi.

Na chemię czekała w kolejce tylko raz. Wszyscy wokół skarżyli się na złe samopoczucie, mówili o przerzutach i śmierci. Depresja wisiała w powietrzu.

- Po tym jednym razie poprosiłam pielęgniarkę, żebym mogła na chemię przychodzić jako ostatnia. Nie chciałam tego słuchać i dawać ciągnąć się w dół. Miałam swoją wersję zdarzeń: żadnych przerzutów, całkowite wyleczenie, pozytywna energia i myślenie o planach na przyszłość - opowiada Ewa. - To jest chyba kwestia charakteru. Nie trzymam długo urazy, nie tkwię w żalach, umiem zapomnieć i wybaczyć, nie trzymam w sobie złego nastroju, nie rozpamiętuję. Dużo łatwiej mają ludzie z charakterem zadaniowca i ja tak też podeszłam do choroby: że coś jest do zrobienia. Nie oznacza to, że nie czułam się źle. Rozumiem, że ludziom jest ciężko, ale trzeba się zebrać, dla samego siebie.

Ewę z Elą połączył analogiczny problem - rak. Już kilka lat przyjaciółki wspierają się, razem chodzą do kina, rozmawiają o codziennych sprawach i kupują sukienki.

- Pierwsza diagnoza.... Usłyszenie jej, to szok - wspomina Ela. - Czułam, jakby spadł mi na głowę sufit. Skąd bierze się siłę na walkę? Wiele zależy od rozwoju choroby. Lekarz z reguły mówi prawdę i mnie lekarz dał bardzo dużo nadziei. Powiedział: słuchaj Ela, masz duży procent szans, że będziesz żyła długo. Gdybym usłyszała od niego: Ela, dlaczego przyszłaś do mnie tak późno? - pewnie poczułabym się źle. Na szczęście było inaczej, bo w takim momencie każde słowo jest ważne.

Zdaniem Malwiny Puchalskiej z Fundacji Gdyński Most Nadziei, rak nie musi być wyrokiem. Nawet w mediach coraz częściej widzimy znane osoby, które wygrały walkę z rakiem.

- Jak nie dać się wciągnąć w chmurę czarnych myśli, gdy dowiadujemy się o chorobie swojej czy bliskiej nam osoby? Przede wszystkim należy dać sobie czas na oswojenie się z diagnozą - radzi Malwina Puchalska, psycholog. - To trudna informacja, więc nie musimy wymagać od siebie pełnej mobilizacji już od samego początku. Należy być dla siebie dobrym. Wypłakać się, gdy czujemy taką potrzebę, pozwolić sobie na odczuwanie różnych emocji - smutku, złości. Aby nie poddać się depresyjnym myślom, warto sięgnąć po pomoc specjalistów i bliskich osób. Pomocna może być wizyta u psychologa czy dołączenie do grupy wsparcia osób chorych na raka. Dzięki takiej pomocy człowiek ma poczucie, że nie zostaje sam z chorobą. Warto dać sobie także prawo do normalnego życia, do czerpania przyjemności z dotychczasowych aktywności. Niektóre osoby w chorobie koncentrują się na tym, co w ich życiu najważniejsze - to zdecydowanie pomaga.

Chyba każdy chory ma swoją filozofię czy scenariusz, który sobie układa.

- Trzeba odganiać złe myśli - radzi Ela. - Relaksować się, szukać w sobie pokładów energii, dbać o siebie, malować się, stroić, nie słuchać smutnej muzyki, unikać dołujących filmów i złych wiadomości.

Ewa pokonywała bariery. Zgoliła głowę, ale nie miała zamiaru siedzieć w peruce. To szokuje.

- Kupiłam parę mądrych książek i uznałam, że sama jestem kowalem swojego losu - uśmiecha się Ewa. - Pisałam afirmacje, biegałam, robiłam wszystko, żeby sobie pomóc. Wierzyłam, że sama jestem w stanie dużo zrobić. Ale koleżanki też pomagały, robiły mi np. terapię śmiechem: kupowały bilety do kina na maraton komedii i było cudownie.

Zdaniem Puchalskiej mówienie o pozytywnym myśleniu w przypadku osób cierpiących na raka może wydawać się niektórym bagatelizowaniem choroby i zachętą do wyznawania amerykańskiej zasady "keep smiling". Jednak dojrzałe pozytywne myślenie to więcej, niż stwierdzenie "będzie ok". To zdolność dostrzegania pozytywnych konsekwencji nawet najtrudniejszych sytuacji.

- Wiele osób chorych na raka docenia np. to, że w wyniku choroby zmieniły swoją postawę życiową, nauczyły się nie przejmować błahostkami, a więcej uwagi poświęcać sprawom najważniejszym - uważa psycholog. - Pozytywne myślenie jest też akceptowaniem - siebie, rzeczywistości i wiarą w to, że to, co nam się przydarzy, będzie dla nas korzystne.

Jak nauczyć się pozytywnego myślenia?

- Przede wszystkim zacząć od myśli na swój temat - mówi Puchalska. - Warto wzmacniać swoje mocne strony, wykorzystywać je jak najczęściej, zająć się ulubionym hobby, spotykać z ludźmi, którzy widzą w nas zalety, którzy nas cenią. Warto też czerpać przykład z ludzi, którzy odważnie stawiali czoła chorobie. Inspiracją może być postawa Krystyny Kofty, czy Jerzego Stuhra - osób, które otwarcie mówiły o swoich zmaganiach z rakiem i które doświadczenie choroby włączyły w bagaż ważnych, uczących doświadczeń.

Fundacja Gdyński Most Nadziei w ramach projektu Akademia Walki z Rakiem wspiera osoby chore na raka i ich bliskich. Oferuje szerokie, nieodpłatne wsparcie: psychologiczne, informacyjne, medyczne, duchowe. W ramach indywidualnych rozmów, spotkań grup wsparcia chorzy i ich rodziny zyskują racjonalną wiedzę o mechanizmach choroby oraz umiejętność radzenia sobie w walce z rakiem. Swoje profesjonalne usługi świadczy m.in. psycholog, masażystka, dietetyczka, choreoterapeutka. Oprócz regularnych spotkań Fundacja organizuje także tematyczne warsztaty. Dzięki takim zajęciom kobiety mogą zadbać o jakość swojego życia, skupić się na sobie, na relacjach, które tworzą oraz odkryć, że rak nie pozbawił ich kobiecości.

Miejsca

Opinie (10)

  • Jaki fajny i mądry artykuł!

    Gratuluję - i to bez cienia ironii.

    • 17 0

  • fajny i tylko fajny (1)

    tylko na drugą szansę możliwości największe maja ci co mają kasę , nazwiska, układy.
    ci w cieniu najczęściej giną choć mają wielki apetyt na życie.
    nie jest dobrym przykladem podawanie nazwisk znanych osób, im nie pozwolono umrzeć a inni z cienia mają przyzwolenie na niechybną śmierć.

    • 4 8

    • to nieprawda co piszesz

      na szczęście w trojmieście jest dobra diagnostyka i miejsca gdzie leczą nowotwory. osobnym problemem jest to, ze ludzie nie zglaszaja się na badania przesiewowe. kazdy mysli, ze choroba go nie dotyczy. wiekszosc tych co maja kase jest jednak bardzie wyedukowana i wie, ze badania kontrolne do podstawa.

      • 1 2

  • O nowotworze z optymizmem. Można, choć to nie łatwe

    Bardzo mądre wypowiedzi - gratuluję.

    • 5 1

  • fajny artykul

    Optymizm to wybor nie stan.Mysle ze o zycie trzeba walczyc a latwiej to robic gdy ma sie pozytywne myslenie.Polecam ksiazke"Jak walczyc z rakim piersi" pokazuje jak mozna sie przygotowac do leczenia po diagnozie.
    Mnie pomogla.Jestem optymistka i to tez mi pomoglo w walce z rakiem
    .No i kocham zycie oczywiscie.

    • 6 0

  • Nie zgadzam sie!!

    Tak jak napisalam , wygralam walke z rakiem. I nie mialam zadnej kasy.trafilam na profesora, ktory uratowal mi zycie..przypadek ....jeden lekarz , ktory pojecia nie mial, co mi dolega...potem kolejne wizyty u innych az w koncu szczescie moje poprowadzilo mnie do mojego aniola stroza profesora akademii medycznej..Wykryl raka zlosliwego, nie dawal szansy na to ze bede mogla mowic po operacji ale zaufalam!!! 6 lat mija, jestem zdrowa ,mowie i spiewam..I nie mialam zadnej kasy!! Trzeba zaufac!! Bo nie kasa rzadzi.Tylko wiara , ze bedzie dobrze!!

    • 9 0

  • To się potwierdza

    Zmagam się z guzem przysadki mózgowej od 8 lat i tylko optymizm pozwala mi normalnie funkcjonować, pracuję i żyje normalnie. Dziwi mnie tylko zdumienie osób które się dowiadują o mojej chorobie "nie wyglądasz na chorą" właśnie o to chodzi żeby nasza choroba nie zdominowała naszego życia, żeby nasi najbliżsi na tym nie cierpieli. Niestety w moim przypadku powiedzenie że przyjaciół poznaje się w biedzie sprawdziło się w 100% okazała się, że nie każdy kogo za takiego uważałam się sprawdził ale za to pozostali ci najlepsi. A czasami wystarczy tylko krótki sms z hasłem "jestem z tobą trzymaj się" życzę wszystkim dużo zdrowia i optymizmu

    • 7 0

  • mozna z optymizmem

    i choc czasem sie nie wygra, jak z zaawansowanym rakiem trzustki, to można dzięki optymizmowi dostac kilka miesięcy zycia extra....tak bylo w naszej rodzinie. Mama dostala prawie 3 miesiące dodatkowo... pozdrawiam wszystkich optymistów i zarażajcie innych..

    • 4 0

  • Załóżmy stronę pieprzyć raka

    Dlaczego nie ma strony dla nas zdrowych mimo raka ! Wszędzie tylko jęczenie,mądrzenie się( bo kto się może znać lepiej ).A ja mam to w de,chcę pogadać z kimś normalnie ,bo żyję ,a santana na woodstock to było coś !.Ludzie,obudźcie się

    • 0 0

  • grumka

    ja chodziłam do poradni Onko Cafe przy szpitalu Elbląska w Warszwie mają tam super grupę wsparcia dla chorych i rodzin osób chorych, wspierają, pomagają jak odnleźć się w sytuacji która jest naprawdę ciężka dla wszystkich.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane