• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dofinansowania do in vitro - chętnych brak?

Elżbieta Michalak
6 lutego 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Rządowy program leczenia niepłodności metodą pozaustrojową pochłonął z budżetu państwa blisko 250 mln zł. Będzie realizowany do 30 czerwca 2016 r. Rządowy program leczenia niepłodności metodą pozaustrojową pochłonął z budżetu państwa blisko 250 mln zł. Będzie realizowany do 30 czerwca 2016 r.

W lipcu 2013 r. ruszył rządowy program dofinansowania leczenia niepłodności metodą in vitro. W Trójmieście realizują go trzy kliniki - i jak się okazuje, wciąż są jeszcze wolne miejsca.



Czy długo staraliście się z partnerem/partnerką o dziecko?

Zgodnie z szacunkami Ministerstwa Zdrowia, w Polsce dla 15 tys. par dotkniętych problemem niepłodności, zapłodnienie metodą in vitro jest jedynym wyjściem i sposobem na posiadanie swojego dziecka. Dlatego z początkiem lipca 2013 r. ruszył rządowy program leczenia niepłodności. Jego koszt szacowany jest na blisko 250 mln zł.

W Trójmieście, do końca czerwca 2014 r., realizować go będą trzy kliniki: Invicta, która otrzymała roczny kontrakt na zabiegi w wysokości 2,7 mln zł, Centrum Zdrowia Gameta, do której trafiło 3 mln zł, oraz Europejskie Centrum Macierzyństwa Invimed z Gdyni - której roczny kontrakt wynosi 1,9 mln zł. W dwóch z nich są jeszcze wolne miejsca.

- Miejsca zapełniane są na bieżąco, dlatego możemy cały czas zapisywać nowych pacjentów - mówi Tomasz Ignaciuk, prezes Invimedu. - Dostaliśmy dofinansowanie na 130 cykli zapłodnień in vitro, zużywamy je równomiernie i wciąż pozostało nam ok. 30 miejsc dla nowych pacjentów.

80 nowych par do programu zakwalifikować może też Invicta, która w najbliższym półroczu planuje przeprowadzić 200 cykli zapłodnień. Czy wolne miejsca świadczą o niedostatecznym zainteresowaniu pacjentów leczeniem?

- Zainteresowanie od początku jest duże, ale należy pamiętać, że w przypadku niektórych par, przed przystąpieniem do procedury konieczne jest wykonanie dodatkowych badań lub przejście wcześniejszego, zgodnego z wymaganiami projektu, leczenia - wyjaśnia Katarzyna Goch z Invicty. - Ich kwalifikacja musi zostać odłożona w czasie. Zdarza się również, że część pacjentów, po zakwalifikowaniu, ze względów osobistych czy finansowych nie rozpoczyna programu od razu, ale ustala indywidualnie termin z kliniką - dodaje.

Nowych pacjentek nie przyjmie już Centrum Zdrowia Gameta. Powodem jest zbyt duża liczba oczekujących na rozpoczęcie leczenia.

- Możemy co prawda zarejestrować nowe pacjentki, ale ich leczenie rozpocznie się najszybciej z początkiem lipca 2014 r. - tłumaczy Dariusz Wójcik, dyrektor placówki. - W tej chwili mamy 90 zakwalifikowanych i czekających na leczenie pacjentów, ponad 400 jest zarejestrowanych i czekających na zakwalifikowanie do leczenia.

Kto może liczyć na dofinansowanie do in vitro? Rządowy program skierowany jest przede wszystkim do par, u których stwierdzono niepłodność, leczoną od minimum 12 miesięcy, oraz do par, które wyczerpały wszelkie inne metody. Dodatkowo kobieta w chwili składania aplikacji nie może mieć ukończonych 40 lat.

Program zapewnia sfinansowanie maksymalnie trzech cykli leczniczych jednej pary i składa się z części klinicznej oraz biotechnologicznej. Kliniczna związana jest ze sposobem przeprowadzenia kontrolowanej stymulacji jajeczkowania. Część biotechnologiczna polega na pobraniu komórek jajowych i ich zapłodnieniu metodą in vitro. Pomimo dofinansowania pacjent i tak musi ponieść spore koszty leczenia. Państwo nie zapłaci za leki stymulujące, które mogą się okazać konieczne podczas leczenia. Ich cena waha się od ok. 2 do nawet 6 tys. zł.

Więcej szczegółów o programie leczenia niepłodności

Program leczenia niepłodności metodą pozaustrojową trwać będzie do czerwica 2016 r. W tym czasie ma z niego skorzystać ok. 15 tysięcy par. W pierwszym roku leczenie (na które będą się składać maksymalnie trzy próby zapłodnienia) objąć ma on ok. 2 tys. par, w drugim 5,5 tys., a w trzecim ok. 7,5 tys. Wkrótce ogłoszony ma zostać kolejny konkurs (na kontrakt obowiązujący w drugim roku programu). Mogą przystąpić do niego wszystkie zainteresowane i spełniające kryteria placówki.
Elżbieta Michalak

Miejsca

Opinie (155) 7 zablokowanych

  • Invimed gdynia - odradzam (1)

    Odradzam, zamieszanie w rejestracji, liczne pomyłki, spóźnienia, lekceważenie pacjentów przez obsługę, lekarze - no cóż, w innych miejscach można spotkać lepszych specjalistów . Jeśli nie chcecie dokładać sobie kolejnych stresów przy tym i tak trudnym dla wielu par temacie - nie polecam tej kliniki.

    • 17 3

    • Też odradzam invimed

      Naciągacze! Kasa kasa kasa

      • 2 0

  • z początkiem lipca 2013 (2)

    raczej 2014, zresztą lekarze bagatelizują problem niepłodności czy problemów zajścia w ciążę. Mam już jedno dziecko i problem jest z drugim, od 3 lat jestem zbywana przez lekarzy, brak jakich kolwiek badan na nfz, jeszcze trochę i sobie odpuszczę bo nie stać mnie, aby robić wszystko prywatnie.

    • 19 4

    • Niestety, przechodziliśmy to samo. Spychologia - 'proszę się starać', 'czekać' i hit: 'nie stresować się'. Badania podstawowe wyszły ok, dalej nikt niczym się nie przejmował. I to nie tylko na NFZ. Podobne podejście prezentował też lekarz prywatnie. Dopiero trafienie do właściwej osoby zaowocowało konkretnymi badaniami i procedurami medycznymi. Niestety - kosztowało to fortunę.

      • 3 0

    • in vitro

      miałam to same, ale sie udało. Roznica wieku miedzy dziewczynami 13,5 roku

      • 0 0

  • In vitro ??!! Zeby dziecko potem miało bruzdę ?!?!?!? Nigdy !! (3)

    • 18 85

    • O czym Ty piszesz, kobieto?

      kompletna ignorancja u Ciebie wyłazi

      • 4 6

    • sama jestes bruzda cwoku

      • 3 2

    • Albo było frankensztajnem

      ;-))) Chyba nie chwycili...

      • 4 0

  • są miejsca do in vitro (3)

    a spróbujcie zapisać się na tomografię lub rezonans
    ale to takie niemodne prawda?

    • 51 25

    • Na leczenie chorych na raka nie ma kasy ale na in vitro jest (1)

      Ciekawe ile musiał ten biznes w łapę dać by to uchwalono.

      • 17 10

      • To jest chyba na zasadzie "myjemy te, czy robimy nowe ?"

        dotyczyło murzyniątek, które wróciły brudne z podwórka.

        • 1 1

    • hmm

      może te pieniądze co mogły pójść na tomografię i rezonas, to trafiły (w kwocie 20 mln zł- słownie dwudziestu milionów złotych) na świątynię opatrzności bożej....

      • 2 1

  • "jedynym sposobem na POSIADANIE swojego dziecka" (18)

    Wszak najważniejsze jest posiadanie. Posiadać trzeba dom, samochód, markowe szmaty, ładnego partnera/erkę; wreszcie na pewnym etapie w życiu konsumenta powinien on czy ona posiąść dziecko. Dziecka nie można kupić w sklepie na półce ani na aukcji w internecie, a jeśli dodatkowo nie można go posiąść w toku zwyczajnej eksploatacji partnera, wtedy zaczyna się prawdziwy dramat. Przez całą młodość wszyscy zapewniali, że wystarczy odstawić tabletki i natychmiast będzie można cieszyć się posiadaniem idealnej ciąży, a tu nagle pojawiają się jakieś niepożądane komplikacje. Że niby istnieją jeszcze jakieś inne aspekty - jakaś gospodarka hormonalna, jakieś psychologiczne i emocjonalne czynniki i cała masa innych ważnych przygotowań do rodzicielstwa, które przez kilka(naście) lat konsumpcji w ogóle nie były brane pod uwagę. Więc co trzeba zrobić? Najlepiej nie zmieniając swojej roszczeniowej postawy udać się do inżyniera, który dokona inseminacji niczym wprawny weterynarz. Najlepiej nie przejmując się losem pozostałych dzieci, które będą miały mniej szczęścia, bo ich komórki zamiast w jamie macicy, wylądują w zlewozmywaku. Choć w tym wypadku może należałoby mówić tylko o mniejszym pechu, bo trudno nazwać szczęściem poczęcie refundowane przez Kasę Chorych, wykonane przez laboranta w szklance z materiału genetycznego dwojga egoistów, owładniętych żądzą posiadania za wszelką cenę. Żeby nie było - nie osądzam konkretnych przypadków, bo różne są ludzie i sytuacje; ale rozwiązanie przez IV jest typowe dla postawy roszczeniowej, gdzie egoizm jest zarówno przyczyną, jak i skutkiem problemu. Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że najlepszą, uniwersalną metodą jest czas tylko dla rodziny i miłość do siebie nawzajem. Jaki jest sens posiadania dziecka jeśli nawet są pieniądze, a nie ma ani czasu ani miłości? Nawiasem, dzieci w domach dziecka to nie są jakieś trędowate potwory, tylko żyjące istoty, spragnione miłości rodziców i prawdziwego domu. Szkoda, że rząd zmniejsza im szansę na spełnienie tych marzeń kosztem kiełbasy wyborczej dla swojego hedonistycznego elektoratu.

    • 60 83

    • Zgadzam się w 100 % (15)

      Nie potrafię sobie wyobrazić takiej suchej determinacji oby tylko spłodzić to dziecko ,sama jeszcze nie mam dzieci ale powoli zaczynam o tym myśleć a co jeśli nie będzie mi dane spłodzić z moim mężczyznom dziecka co wtedy ? Pierwsze co przyszło mi na myśl była adopcja nie żadne in vitro ,jest tyle biednych ,porzuconych ale dobrych dzieci bez szansy na normalne życie ,gdzie po 18 roku życia zostaną brutalnie wykopani z domu dziecka bez żadnej pomocy ...bardzo smutne.Myślę że biorąc pod opiekę takie dziecko ,wychowanie go jak własne ,podarowanie mu szansy na normalne życie jest czymś pięknym i ta myśl refunduje cały brak poczęcia własnego dziecka.

      • 14 27

      • nie masz o niczym pojęcia (2)

        Ty myślisz ze adopcja to taka prosta sprawa. Ze przychodzisz do domu dziecka prosisz o ładnego blondynka najlepiej miesięcznego , pani sie odwraca wyciąga z łóżeczka trzy bobasy . Ty wybierasz , dziękujesz i wychodzisz. Pomyśl ,poczytaj a potem sie wypowiadaj. Nie masz pojęcia przez jakie sito przechodzisz przy adopcji, ile czeka cie wyrzeczeni, zmian. Wizyt pani zaglądającej do każdej szafki i wszystko skrupulatnie notującej. A potem zalecenia. Musicie zmienić znajomych,mieszkanie na większe, i ogólnie cale swoje życie.
        Gratuluje myślenia i nie życzę ci takiego stresu jaki przechodzą pary chcące mieć własne potomstwo. Oby to nie dotknęło ciebie.

        • 34 9

        • bez przesady

          adopcja to nie urząd skarbowy. Znam normalnych ludzi, którzy mają adoptowane dzieci, ba, nawet prowadzą rodzinne domy dziecka, a nikt im nie zaglądał do szafek ani nie ingerował w kontakty towarzyskie. Natomiast dzieciaki są świetne - dogadują się lepiej, niż niejedno biologiczne rodzeństwo, zupełnie jakby odwdzięczały się za serce, którym zostały obdarowane. Fakt, sami przez to jeszcze nie przechodziliśmy. Ale gdyby tak bardzo nam zależało na potomstwie, to wątpię, aby stres związany z formalnościami był dla nas większy niż cała seria ingerencji medycznych w narządy płciowe, przez które trzeba przejść bez jakiejkolwiek gwarancji powodzenia. Zawsze można mieć jakieś zastrzeżenia do sposobu przeprowadzania adopcji, ale generalnie to dobrze, że w Polsce istnieje jakaś weryfikacja. Inaczej dzieci byłyby masowo wykupywane na narządy albo dla zagranicznych pederastów. Teraz bez umowy adopcyjnej nie wydadzą Ci nawet szczeniaka z Ciapkowa, jeśli nie upewnią się, że zapewnisz mu wszystkich wymaganych warunków. Wracamy do punktu wyjścia - sama chęć posiadania nie wystarczy...

          • 10 11

        • a ty myślisz że in vitro

          to taka łatwa i przyjemna sprawa ,że przyjdziesz powiesz panu doktorowi ma być syn brunet i pan doktor weźmie wstrzyknie z probówki coś i gotowe!
          I ty będziesz zadowolona że w końcu pochwale się rodzinie i przyjaciołom że jestem w wymarzonej ciąży .Jak dla mnie strasznie to płytkie .Wiem że prawo adopcyjne jest ciężkie ale bez przesady jeśli jesteś dość młoda tzn 25-35 lat, masz podstawowe zabezpieczenie żeby zapewnić dziecku dobry byt to dostaniesz dziecko bez aż tak wielkiego problemu , problem pojawia się gdy jesteś powyżej 35 roku życia ,moja ciotka starała się w tym wieku o adopcje niestety wtedy w chodzą w grę tylko dzieci powyżej 5 roku życia (ale gdybym była w ich sytuacji wziełabym nawet takie) równie długo będziesz starała się o dziecko w in vitro albo i dłużej(i też bez gwarancji że się uda) niż zajmą Ci procedury adopcyjne

          • 6 4

      • (2)

        Pożyjecie zobaczycie, jak się obudzi w was macierzyństwo a latami nic nie będzie wychodziło... jak koleżanki i siostry będą chodziły z brzuchami a w was będzie rosło tylko poczucie bezsilności i żal do świata...
        Wreszcie jak wypłaczecie morze łez to wtedy zrozumiecie, że nie ma innej drogi jak in vitro.

        • 35 12

        • Zależy jak na to spojrzysz

          z jednej strony możesz obwiniać siebie i cały świat że nie możesz zajść w ciąże co niczego nie zmieni z drugiej strony możesz wziąć los w swoje ręce potraktować to jaką swoją misje na tym świecie i zrobić coś dobrego dla innych .
          Rodzicielstwo to nie tylko lans brzuchem przy rodzinie i znajomych to coś więcej .Myślisz że ludzie adoptujący dziecko są mniej szczęśliwi niż Ci co mają własne biologiczne dzieci ? Znam wielu ludzi którzy adoptowali nawet 5 letnie dziecko i byli 10 razy szczęśliwsi niż inni biologiczni rodzice, bo żyli w miłości .
          Bo jak tak patrze na wasze komentarze to widzę tylko chęć posiadania brzucha bo wszystkie inne kobiety mogą je mieć a wy nie.No i chyba strach że wstyd przy rodzinie ,a przecież to nie wasza wina dajcie na luz takie jest życie ludzie mają gorsze problemy np dzieci chore na genetyczne choroby, nowotwory i inne . Macierzyństwo to nie tylko sielanka i piękne sceny jak z filmu piękne,zdrowe dziecko bez problemu sielanka ...
          Co więcej znam parę która wiele lat starały się o dziecko ,i w swoim usilnym dążeniu do dziecka chyba zapomnieli o co w tym wszystkim chodziło kobieta była wrakiem człowieka ,kilkanaście razy poroniła nie potrafię sobie tego wyobrazić przez co przeszła .Nie widzę w tym sensu zajechać siebie swojego męża w usilnym dążeniu do narodzin biologicznego dziecka jakbyśmy byli zwierzętami które muszą usilnie powielić swoje DNA aby przetrwać ,( żeby się cieszyć ojojoj jaki ma podobny nosek do ciebie , ojejej jakie oczka niebieskie jak tatuś)

          • 8 6

        • ..

          widać w twoim komentarzu jak bardzo jesteś zgorzkniałą osobą ,że życzysz drugiemu co tobie nie miłe .Postaw się na miejscu osoby która może mieć dzieci a jej siostra nie może raczej nie uważałabyś jej za osobę gorszą ,wykazałabyś odrobinę współczucia i zrozumienia.
          To że nie możesz mieć dzieci nie oznacza że musisz czuć się bezsilna i jedyne co się w tobie będzie rodziło to żal do świata .Możesz wykorzystać swoje obudzone macierzyństwo i swoją miłość aby przekazać je adoptowanemu dziecku ,a dziecko odpłaci Ci jeszcze większą miłością :) Zobaczysz wtedy jaki świat może być piękny nawet z "nie swoim" dzieciątkiem u boku .

          • 2 5

      • wbrew pozorom (7)

        to są bardzo trudne tematy, które na pewno trzeba przepracować z mężem/żoną, najlepiej jeszcze na etapie narzeczeńskim. Ciężko mi wyobrazić sobie poczucie żalu i wstydu kobiety, która nie może być w ciąży. Ale ten żal, wstyd, czy chęć zajścia w ciążę nie mogą być celem same w sobie. Nie może być też celem pragnienie wyhodowania sobie embriona na własny obraz i podobieństwo. Celem poczęcia na długą metę jest wychowanie potomstwa w miłości i poczuciu bezpieczeństwa, na tym polega dojrzałość do rodzicielstwa. Na pewno decyzja o adopcji jest jedną z najtrudniejszych w życiu, ale wystarczy chwilę porozmawiać z tymi, którzy taką decyzję podjęli, żeby przekonać się o tym, ile dobrego zmieniła w ich życiu. "Materiał genetyczny" i chodzenie w ciąży zupełnie przestaje mieć wtedy znaczenie. Często jest tak, że po adopcji coś się "odblokowuje" i po wielu latach nieudanych starań rodzice adopcyjni poczynają własne biologiczne potomstwo. Grunt, to nie myśleć tylko o sobie i spełnianiu wszystkich swoich zachcianek, bo wtedy zamienimy życie w pasmo nieustającej frustracji.

        • 8 2

        • Wolna droga ! (6)

          Po co ci wszyscy uczciwi dobrzy ludzie nie mający problemu wogóle je robią ? Dla "chęci posiadania własnego?" Powinni od razu iść adoptować sierotki i spełnić dobry uczynek, tak jak radzą to robić parom które nie mogą mieć dzieci.
          To będzie naprawdę prawdziwie dobry uczynek i potwierdzenie ich etycznej nieroszczeniowej postawy. Im przecież nie zależy na "ich" dziecku, tylko dziecku wogóle, nie tak jak zblazowanym rodzicom zaciągajacym kredyty i wypłakującym żeby było modnie morze łez dla chorego widizmisie posiadania sztucznego bachorka.

          • 6 3

          • chyba rozumiesz mnie trochę na opak (5)

            Nie chodzi mi o to, że wszyscy mają się teraz rzucić do adopcji bo to jest dobre i fajne na wszystko, tylko o zmianę mentalności i rozumienie tematu rodzicielstwa oraz o ukazanie alternatywy - bardziej humanitarnej i korzystniejszej społecznie. Każdy ma tyle dzieci, za ile jest w stanie wziąć odpowiedzialność. Gdybym uważał, że jestem zdolny do utrzymania większej rodziny niż mam obecnie, a nie moglibyśmy mieć własnych dzieci, zapewne stalibyśmy właśnie w kolejce do adopcji.

            W ramach rewanżu mam propozycję eksperymentu myślowego - zakładając, że starasz się o dziecko metodami klinicznymi (nie wykluczając IV), wyobraź sobie że się udaje, ale poczęte dziecko ma wady wrodzone (oczywiście nikomu nie życzę, ale ryzyko jest istotne, bo wynosi ok. 4%) - i co wtedy, jaka decyzja? Rodzisz i kochasz jak zdrowe? Czy usuwasz w 14 tygodniu (bo wtedy się robi testy) i kolejna próba, do skutku? Proszę nie odpowiadać, tylko przemyśleć sobie i wyciągnąć wnioski we własnym zakresie.

            • 4 4

            • Brawo za humanitaryzm (4)

              Mam inny eksepryment:
              Twoje dziecko ma informacje o bombie która zabije 300 dzieci w przedszkolu. Terroryści żądają głowy twojego dziecka uczciwe po bożemu urodzonego, bez bruzd, w zamian za tamtych 300 wśród których, dodam dla porządku statystycznie jest kilka urodzonych "mniej humanitarnie i korzystnie społecznie"
              a) oodajesz swoje dziecko dla dobra 300
              b) patrzysz spokojnie na śmierć 300
              Co te żałosne kalkulacje mają do rzeczy?
              ps.
              "Bardziej humanitarna alternatywa" "korzystniejszej społecznie". No brawo. Podoba mi się ten humanizm i ta obiektywna ocena. Dość nowych frankensztajnów z bruzdami na ulicach.

              • 5 2

              • widzę że masz jakieś problemy ze sobą (3)

                nie wiem czemu niektórzy reagują tak nerwowo człowiek napisał że chce uświadomić ludziom że jest alternatywa do in vitro które nie gwarantuje urodzenia dziecka (w tym jeszcze ryzyko choroby) .
                Można przestać myśleć tylko o SOBIE że ja muszę koniecznie urodzić dziecko,być w ciąży ,że JA muszę być biologiczną matką jest to tylko i wyłącznie przejawem egoizmu bo nie myślimy tutaj o dziecku i jego szczęściu lecz tylko i wyłącznie o usatysfakcjonowaniu swojej rządzy nie tyle co posiadania własnego dziecka ale o jakąś dziwną obsesje bycia koniecznie w stanie błogosławionym i że to dziecko musi być MOJE!
                Niech te kobiety które negują z góry adopcje zastanowią się o co im naprawdę chodzi o dziecko czy swoją rządzę bycia w ciąży .
                Pozdrawiam bo mnie natura też nigdy nie obdarzy i zamierzam adoptować dzieciątko.

                • 3 4

              • O psycholog !

                A kto cię prosi o "uświadamianie ludiom"? Jest też alternatywa do biologicznyc dzieci bardzo zaszczytna dla humanitarysty.
                A o kim ma myśleć kobieta ktora pragnie dziecka ? O koleżance ? O czyimś dziecku ? Co za absurd.

                • 4 0

              • Bzdury. Cały czas myślę tylko o moim dziecku. Jest ono cudem bożym, czy to się Wam podoba czy nie. To przez co przeszłam walcząc o nie, jest niepojęte. Niejeden z Was by się już poddal. Ale Bóg nie mówił, że będzie łatwo. Trzeba walczyć i się nie poddawać

                • 0 0

              • to ciekawe

                taaaa a mi tu jedzie czolg. juz widze jak adoptujesz. Takie dyrdymaly to moze pisac tylko ktos kto ma dzieci wlasne albo jest ksiedzem wiec ich z zalozenia miec nie bedzie bo tak wybral. Z takiej perspektywy bardzo latwo naucza sie innych.

                • 1 0

      • no właśnie jeszcze nie masz...więc co Ty możesz wiedzieć. W gadce wszyscy są tacy dobrzy. "co to ja bym nie zrobił jak bym był na Twoim miejscu". obyś nie miała tego problemu tego Ci życzę

        • 1 0

    • świetny komentarz, nic dodać nic ująć

      • 0 1

    • widać od razu po wypowiedzi, że nie masz pojęcia o problemie. Ciesz się, że w twoim przypadku jak mniemam wszystko jest ok i albo masz dziecko z naturalnego poczęcia albo wogóle o dziecku jeszcze nie myślisz.

      • 4 0

  • syty głodnego nie zrozumie (16)

    W zeszłym roku byłam w klinice leczenia niepłodności, z innej okazji (na szczęście) ale było to dla mnie przeżycie. Tyle par, młodych! Kobiety z wymalowaną determinacją na twarzy, ich mężowie lekko zażenowani a może po prostu onieśmieleni... mimowolnie słyszałam jak pielęgniarki im tłumaczą co i kiedy mają wziąć, leki, strzykawki jakieś, do stymulowania jakieś cuda, i na koniec słony rachunek... Widziałam łzy kobiety u której, jak wnioskowałam, nie udała się stymulacja i nie było jajeczka które można zapłodnić... I wtedy sobie uświadomiłam co tak naprawdę jest w tym wszystkim ciężkiego dla tych ludzi- cud poczęcia, coś pięknego, coś tak niby naturalnego i oczywistego ale owianego lekką tajemnicą, intymnością, MIŁOŚCIĄ coś bardzo romantycznego zostaje sprowadzone do defektu natury, do choroby którą trzeba leczyć, do strzykawek, leków i suchego lekarskiego słownictwa.
    Zakrawa na wielką ironię losu, że Ci co dzieci mieć nie chcą/nie powinni mają i piątkę, a Ci dla których jest to marzeniem tak się męczą

    • 134 10

    • może właśnie nie tędy droga (6)

      nie w strzykawkach i tabletkach, ale w mentalnym przygotowaniu na poczęcie i wychowanie dzieci. Młodym ludziom wmawia się od gimnazjum, że trzeba się zabezpieczać przed dzieckiem jak przed katastrofą atomową, więc zwalczają swoją płodność wszelkimi dostępnymi metodami. W ramach tzw. "edukacji seksualnej" powinno się ich prowadzać do takich klinik i pokazywać im te wszystkie nieszczęśliwe pary, próbujące za pieniądze odkupić możliwość poczęcia od "lekarzy", którzy jedną ręką przepisują tabletki anty, a drugą wykonują aborcje. To prawda że poczęcie to cud, do którego potrzeba miłości. Szkoda, że niektórzy uświadamiają to sobie dopiero po trzydziestce, gdy szanse na poczęcie pierwszego dziecka są mniejsze aż o 60%!

      • 14 23

      • a chciałbyś/chciałabyś ,żeby tak Ciebie oglądali jak jakiś eksponat w muzeum, gdybyś starał/starała się o dziecko w klinice ?

        • 9 1

      • (1)

        Ci co po 30 decydują się na in vitro mają za sobą lata starania się o dziecko. Wydajw ci się, że hedonistyczna para szprycująca się hormonami i 2 razy w roku łykająca tabletki wczesnoporonne po przekroczeniu bariery 30 mówi sobie:"a teraz zrobimy dzidziusia" i jak po 3 próbach naturalnych nie wyjdzie (oczywiście z powodu hedonizmu, wyuzdania i braku wiary) lecą do kliniki znów się szprycować hormonami i spuazczać w mało intymnych warunkach? Takie maż wyobrażenie o klientach in vitro?

        • 6 1

        • "Masz" T4 i inne syatemy na komórkę to zbrodnia na ortografii.

          • 0 0

      • Kato talib bez pojęcia o temacie namierzony. Na cholerę lekarze, modlić się i od szesnastego roku życia robić dzieciaki na lewo i prawo. Bóg dał, Bóg pomoże, co nie?

        • 2 2

      • wez spitalaj z tymi swoimi poboznymi poglądami (1)

        • 0 0

        • stolec wiesz o potrzebach i mozliwosciach ludzi chcących miec dzieci, a nie mogących naturalnie zajsc

          • 0 0

    • o tym nie wolno mowic (3)

      A skad sie bierze coraz wieksza liczba bezplodnych par mimo znacznej poprawy jakosci zycia?? Propagowanie antykoncepcji hormonalnej od 13 roku zycia, nagonka na lekarzy, ze nie chca wypisywac postinorow na nocnych dyzurach, chwalenie brytyjczykow za sprzedaz srodkow wczesnoporonnych bez recepty... wszystko to ingerencja bez kontroli w nature- w gospodarke hormonalna, ktora niesamowicie zlozonym i skomplikowanym systemem. Od lat mowi sie chlopakom, ze stosujac sterydy stana sie bezplodni i nie urosnie im to i owo. Jednoczesnie agresja traktuje sie i wyzywa od zacofanych ciemniakow tych, ktorzy chca jakakolwiek dyskusje podjac o wplywie hormonalnych srodkow powszechnie stosowanych chociazby na plodnosc. Nie wspomne o nowotworach hormonozaleznych, ktorych liczba lawinowo rosnie-z czasem bedzie pewnie jak z paleniem papierosow, ktore kiedys rowniez nie szkodzily, ale bedzie juz za pozno.

      • 16 6

      • Racja! (1)

        To prawda, u nas wciska się tabletki antykoncepcyjne jak witaminę C, bez badań hormonalnych, bez żadnej alternatywy.
        Nikt nie mówi o tym jaki wieli wpływ maja owe tabletki na gospodarkę hormonalna kobiet i jakie mogą być potem konsekwencje.
        Nie życzę nikomu problemów z zajściem w ciążę, ale przestrzegam wszystkie młode kobiety (przede wszystkim) odstawcie tabletki bo potem możecie mieć wielki problem! A metod antykoncepcyjnych jest wystarczająco dużo, można wybrać najmniej inwazyjną!

        • 6 4

        • Szkoda, że nic poza tabletkami nie zapobiega torbielom :/

          Nie zawsze kobiety biorą tabletki z celów czysto antykoncepcyjnych.

          • 1 0

      • Ale w UK pomimo propagowania antykoncepcji i to darmowej jest o wiele większa dzietność niż w zapiętej pod kołnierzyk Polsce. Jest też duża liczba nieletnich matek, i to pomimo darmowej i ogólnodostępnej antykoncepcji. Mają ale nie korzystają. Bo wiedzą że dadzą radę utrzymać dwójkę i więcej dzieci. A u nas żyje się na kredycik i w niepewności materialnej a myśleć o dzieciach zaczyna się grubo po trzydziestce, 40+ na porodówkach nie są już rzadkością. Coś musi leżeć na rzeczy że ten "wyż demograficzny" nie chce się rozmnażać? A może rozmnaża się rodząc małych Brytyjczyków, Niemców, Norwegów i zasilając populację innych nacji. Taka ekonomiczna kastracja.

        • 10 1

    • Nie jest to standard-

      znam wiele par, które marzyły o dzieciach i je mają, nie jedno, często kilkoro

      • 2 0

    • (1)

      Jak można mówić, że ludzie chcący posiadać dziecko i są gotowi przejść przez cały ten ciężki proces są egoistami? Chyba to dowód, że nie żyją tylko dla siebie i własnych potrzeb, tylko chcą dać życie kolejnej istocie. Czy to coś złego, żeby to dziecko było z ich genów? Żeby kobieta poczuła jak to jest nosić z sobie życie? "posiadanie" dziecka to cały proces biologiczny od starań do zapłodnienia, po ciążę, która trwa 40 tyg i jest mimo pewnych dolegliwości czasem cudownego oczekiwania i poród, który daje nam nasze Maleństwo. Czemu mają z tego rezygnować?

      Jakby patrzeć Twoim tokiem myślenia, że część komórek trafi do zlewozmywaka, to po każdej miesiączce kobieta powinna być w żałobie.

      • 12 3

      • Przesada, ale po opóźniającej się miesiączce, kilka razy w życiu żałoba musiała by być. Niektórzy badacze twierdzą, że do 40% zapłodnień idzie z tamponem do śmieci. A bywa tak, że po kilku-kilkunastu podziałach zarodek się nie zagnieździ, a kobieta nic o tym nie wie. Morderstwa wtedy nie ma, ale czy nie ppwinno być pogrzebu i żałoby? W końcu umiera (obumiera) istota ludzka, po poczęciu.

        • 3 5

    • mylisz się pisząc syty głodnego nie zrozumie

      Miałam koleżankę, która bardzo długo starała się o dziecko. W końcu zdecydowali się na In vitro, super za 8 razem się udało(pewnie że były łzy lament jak nie udawało się 7 razy), wydali na to majątek a gdy mały miał roczek ta koleżanka zaszła naturalnie w ciążę. I co zrobiła? Poszła do lekarza i spytała jak to możliwe. Odparł cuda się zdarzają, wszystko jest możliwe nigdy na 100 % nic nie wiadomo. A ona się załamała, że będzie mieć drugie dziecko chciała tylko jedno. Chciała zaspokoić taką potrzebę jedno dziecko, drugiego nie chcę. Bez sensu początkowo rozumiałam ją dlaczego decyduje się na in vitro cud macierzyństwa itd a potem stwierdziłam że wcale nie, że tylko chciała zaspokoić potrzebę MIEĆ SWOJE PODKREŚLAM SWOJE DZIECKO jakby ono do kogoś należało!!!! Niestety dużo par i tak do tego podchodzi.... Nie przedstawię się, nie mam odwagi, nigdy jej prosto w oczy tego nie powiedziałam, mieszka w Trójmieście pewnie to przeczyta i tak nic nie poczuje

      • 7 1

    • dokladnie, dla mnie to tez ironia, ze ci co nie powinni maja po kilka, a dobrzy ludzie nie maja w ogole. Ja mam dwojke i dziekuje codziennie losowi za ten dar. Patrze na moje dzieci i nie moge sie nadziwic tym 2 cudenkom:) Starajacym sie zycze powodzenia.

      • 2 0

  • invicta (22)

    Klinika w gdańsku chwali sie 60%skutecznością w tym programie gdzie w Polsce jest ponoć 20% skuteczności.Sama pani doktor z tej kliniki twierdzi że ten program jest bardzo nieskuteczny. I wcale sie z tym nie kryje, mówiąc to przy każdej wizycie Lecząc sie w tej klinice tez mam wrażenie ze jesteśmy troszkę olewani. Mieliśmy 2 podejścia pełno płatne i teraz już jesteśmy po 2 rządowym (nieudanym) . Przy każdym podejściu jest to kilka ,kilkanaście wizyt w gabinecie . Nigdy nie byliśmy przyjęci o czasie,zawsze to było minimum 10 min a bywało tez 1h.spóźnienia.Przed każdym podejściem żonę faszerują tabletkami ,zastrzykami. A mi nawet nie badali nasienia. Takie badanie miałem 3 razy i 1 było złe ,2 dobre, 3 średnie. Więcej nikt tym sie nie zajął mimo moich sugestii.

    • 20 5

    • Idąc z maluszkiem do pediatry też zawsze jest opóźnienie i trzeba jakoś z tym żyć.

      • 9 2

    • Zegarmistrz ... żeś taki punktualny? Ciekawe czy zawsze? (1)

      • 5 2

      • Zawsze .

        • 1 2

    • starająca

      to jest niemożliwe, że nie badali Ci nasienia, bo inaczej w ogóle byście nie podeszli do procedury in vitro. To jest badanie wymagane, więc proszę nie mów mi, że Ci nie robili. A opóźnienia są wszędzie nawet w prywatnych klinikach i jest to dla mnie zrozumiałe, czasem są opóźnienia bo pacjent się spóźni a czasem dlatego (tak było przez mnie) że nie chciałam wyjść z gabinetu z odpowiedziami na wszystkie pytania, to wszystko jest takie trudne i masa informacji, które mnie przytłaczają.

      • 10 0

    • a Ty się nie spóźniasz do lekarza?? bo mi się zdarzyło (2)

      • 2 0

      • (1)

        Ja akurat testem osobą która nie spuznia sie. Za co nawet zona sie wkurza.ale juz tak mam. Wole przyjsc troszke wczesniej niz sie spuznic. Oczywiscie zdarzyło mi sie raz spuznic . Ale wtedy zadzwoniłem i informowałem. A jak przyszedłem to czekałem grzecznie az mnie zawołają a nie wpychalem sie . A niestety karzda wizyta i to bez przesady była opuźniona.

        • 0 1

        • spóźniać się piszemy przez "o" z kreseczką

          • 1 0

    • jak są dobrzy specjaliści to i są efekty spektakularne! proste

      • 1 0

    • moj lekarz powiedzial ze invicta nie jest zbyt dobra, polecil gabinety invimed

      • 0 3

    • To jak to jest- nie badali tego nasienia, ale miałeś je trzy razy badane ? (2)

      nie jestem głosem przeciw Tobie, ale pytam o logikę wypowiedzi

      • 2 0

      • (1)

        Badali tylko na początku kiedy to pojawiliśmy sie pierwszy raz w klinice. Pierwsze badanie -wynik-przepisanie leku- badanie -wynik-wizyta u lekarza -zmiana leku-badanie - wynik- i koniec. Potem mieliśmy kilka bezskutecznych podejść dokładnie 4 (2-pełno płatne i dwa z programu rządowego) uważam ze takie badanie powinno być przed każdym podejściem.Bo chyba to nie jest tak ze jak mi sie wyniki polepszyły to nie mogą sie pogorszyć. Program jest tak rygorystyczny ze nie pozwala na dopłacenie z własnej kieszeni do lepszych badań .tak powiedziała lekarka z kliniki.
        Nie mam na tym forum celu krytykowania całego programu ani kliniki ale uważam ze troszkę elastyczności w procedurach powinno być.

        • 0 0

        • a po co mieli Cię X razy badać ?

          Jesteś płodny, raz wystarczy.

          Później przy procedurze zapładniania lekarz widzi czy ma plemniki do wykorzystania czy nie.
          Jak ma to mu to starczy i nie musi Ciebie ponownie bo to strata czasu.

          • 0 0

    • ? (1)

      Najpierw piszesz,ze Ci nasienia nie badali a potem opisujesz,że 3 razy je miałeś...coś tu nie gra.
      Do wszystkich procedur inseminacji i in vitro wymagane jest badanie nasienia - to podstawa.
      A skoro parametry nasienia nie są u Ciebie rewelacyjne to może efektem tego te nieudane próby? Oczekiwanie w kolejce i spóźnienie-do dyskusji. Wszędzie się to zdarza.

      • 0 1

      • Poczytaj od samego początku tego wątku. Bo tam kolega dokładnie napisał ze mu badali ale tylko 3 razy i to na samym początku. Czytaj ze zrozumieniem i porozwijaj wszystkie wiadomosci a potem sie wypowiadaj.bo pisać żeby zaistnieć to bloga załóż.

        • 0 0

    • Tak jak kolega napisał . Chcesz podyskutować i dołączasz sie do dyskusji przeczytaj wszystkie wpisy łącznie z tymi ukrytymi pod plusami. A potem zadawaj pytania jak czegoś nie rozumiesz

      • 0 0

    • Zamiast jęczeć jak to Ci źle lepiej poczytaj słownik bo aż żal czytać te wypociny

      • 1 2

    • To zrób dzieciaka żonie bez tabletek (hormonów stymulujących) a nie marudź na lekarzy (2)

      i spóźnienia. W gabinecie jest też inna kobieta i może ma powikłania, lekarz pewnie powinien skrócić wizytę, bo jaśnie pan czeka już 10 minut dłużej

      • 0 1

      • płytki jesteś (1)

        Po tym wpisie widać jaki płytki jesteś. Nie masz pojęcia o problemach ludzi chcących mieć własne potomstwo.a sie uczepiłeś spóźnień . Nie masz o niczym pojęcia podając przykład opóźnień

        • 1 0

        • ks. płycior

          • 0 0

    • Invicta ... tia... (2)

      Jak wielu innych pacjentów Invicty zostaliście z żoną oszukani. Nie stanowi to chyba tajemnicy, że w stosunku do pacjentów z rządowego projektu (a więc bezpłatnego) stosuje się inne procedury i niestety najgorszej jakości materiał genetyczny. Strata czasu i zdrowia. Po co? Abyście potem już za właściwe pieniądze dostali to co właściwie od początku się należy i wpisali się w ową 60% skuteczność.

      • 2 3

      • najgorszej jakości materiał genetyczny (1)

        Wszyscy obrażeni przez Ciebie uczestnicy programu zakładają że nie wiesz co to jest materiał genetyczny i kto jest jego źródłem.

        Podpowiem : uczestnicy !

        • 3 0

        • Użyto tu skrótu myśliwego a Ty chyba potraktowałas te opinię w zbyt dosłownym sensie, nie wykazując się przy tym znajomością przebiegu samego procesu zapłodnienia. Zamiast wszczepić komórkę która ma szanse na dalszy rozwój, można wszczepic taka która takiej szansy nie ma. A Interes się kręci...

          • 0 3

  • pomylenie z poplataniem (3)

    Ani jeden androlog (jedna ze specjalizacji leczacych m.in. nieplodnosc meska) nie dostal kontraktu na nfz w pomorskiem, a kontrakt na in vitro przewaza podaz. Czy to normalne?

    • 24 1

    • Oczywiście, że to normalne. Takie rzeczy są na porządku dziennym wszędzie tam gdzie istnieją dofinansowania lub kontrola przez Państwo.

      • 2 0

    • uscislam (1)

      Sa pary, ktore bardzo dlugo sie staraja, wyczerpaly wszelkie inne metody, nie ma dla nich innego wyjscia i dla nich pozostaje in vitro, Zastanawiajace jednak, ze nie ma wcale zbyt duzej selekcji par do tego zabiegu, nie stawia sie na leczenie bezplodnosci (do endokrynologa 2 lata w kolejce, do androloga w innym wojewodztwie), natomiast dofinansowanie in vitro przewyzsza wrecz potrzeby. I to w kraju, gdzie aby zalapac sie na leczenie biologiczne choroby, ktora nieleczona prowadzi do inwalidztwa, albo na leczenie niektorych nowotworow, trzeba spelnic wysrubowane kryteria. Tym ktorzy nie maja innego wyjscia dofinansujmy in vitro, ale poprzedzmy to koniecznoscia kilkuletniej diagnostyki i leczenia oraz wprowadzmy ROZSADNE kryterium wieku, bo teraz, o ile sie nie myle, to jest cos okolo 20 roku zycia! sorry, ale cos tu nie gra.

      • 4 0

      • nie wiesz o czym piszesz

        nie wiesz o czym piszesz. in vitro to jest metoda do ktorej przystepuja pary po wieloletnim leczeniu. najczesciej juz dobrze po trzydziestce bo kilka lat leczenia za nimi. To jest bardzo rozsadne bo jeszcze kilka lat i ani szans na powodzenia ani szans na rodzicow dla dziecka (a nie dziadkow)

        • 0 0

  • ~@#$@#$!!! (2)

    In vitro - są miejsca!! A do endokrynologa na tzw. NFZ czekamy dwa lata.

    Co za paranoja!! Przecież nie tędy droga. Trzeba mieć zdrowo n-a-s-r-a-n-e we łbie żeby takie cuda wymyślać. Ale tępy naród przyklaskuje.

    • 35 15

    • starająca

      do endokrynologa 2 lata? ja jakoś miałam wizytę po dwóch miesiącach..Poza tym myślisz, ze pary sie zgłoszą i po sprawie? Cały proces trwa i wcale nie jest powiedziane, że to że są miejsca to zostaną zakwalifikowani.....

      • 2 5

    • Wiesz co? spitalaj na drzewo. Bezpłodność to taka sama choroba jak twoja szwankująca tarczyca. Innym zabierzesz, bo twoja d*pa ważniejsza, nie? Tych na raka też rąbać, oni praktycznie są nieuleczalni, po co trwonić na nich kasę? Dializy nerek? No po co, bók zabrał to modlić się o zbawienie.

      Ale jak dzieciaków mało się rodzi, to tępi jak but autorzy się burzą, że Tusk nic nie robi dla zwiększenie dzietności. spitalaj na drzewo. Empatii tyle w tobie, co w gumiaku, z którego granatem cię oderwało.

      • 1 2

  • in vitro(inseminacja) to mordowanie dzieci nienarodzonych - życie zaczyna się od poczęcia (17)

    do macicy wprowadza się kilka zarodków-dzieci, wybiera jedno wg uznania inseminatora a resztę dzieci uśmierca!
    Naprotechnologia nie uśmierca i leczy niepłodność.

    • 22 93

    • (10)

      Proszę nie mylić in vitro z inseminacją, bo to dwie zupełnie różne rzeczy.
      W przypadku inseminacji nie tworzy się zarodków poza ustrojem, proces polega na podaniu nasienia bezpośrednio do jamy macicy, tak aby do zapłodnienia doszło samoczynnie w organiźmie kobiety. Stosuje się to m.in. u par borykających się z wrogością śluzu, który jest wrogi dla nasienia partnera. Tak więc inseminacja nikogo nie zabija, a jedynie pomaga w zapłodnieniu, które w efekcie jest bardzo zbliżone do naturalnego poczęcia.

      • 13 1

      • uwielbiam jak na takie tematy wypowiadają sie osoby, które nie mają pojęcia o czym piszą ;)

        • 10 1

      • słowa "inseminacja" użyłem ironicznie bo tak zapładnia się zwierzęta a nie ludzi! (7)

        ludzie rozmnażają się poprzez akt seksualny a nie manipulację laboranta na szkle!

        • 4 13

        • (4)

          A jednak niektórzy ludzie nie mają szansy na zapłodnienie w inny sposób aniżeli poprzez inseminację. Czy takich ludzi uwazasz za zwierzęta?
          Nie obrażaj proszę tych, którzy są skrzywdzeni przez los. Mam nadzieję, że nigdy nie doświadczysz co to znaczy.

          • 5 2

          • lili, a co powiesz na te mordowane dzieci - nie współczujesz ich losowi ? (3)

            nie ma mowy o obrażaniu kiedy mówi się prawdę!

            • 1 8

            • (1)

              Przy inseminacji nikogo się nie zabija. Nie myl pojęć i nie obrażaj ludzi, którzy decydują się na inseminację, przy której nie tworzy się sztucznie zarodków, ani ich nie mrozi.

              • 3 0

              • do ch.o.l.e.r.y nie rozumiesz, że mówię o in vitro (poczęcie na szkle), a nie o inseminacji

                • 0 3

            • jesteś ignorantem i nieukiem. Nie wypowiadaj się na tematy o których nie masz pojęcia.

              • 0 0

        • po prostu lepiej się zamknij!!!!!!!!!!!!!

          • 1 0

        • zwierzęta też rozmnażają się przez seks

          • 0 0

      • Debil z Ciebie

        • 0 1

    • "życie zaczyna się od poczęcia"

      to ciekawe jak Jezus sie urodzil jak nie bylo poczecia hue hue

      • 12 4

    • idz sie lepiej wyedukuj bo widac szkoly nie masz

      • 1 0

    • A kalendarzyk jeszcze i hemoroidy wyleczy. Katotaliban do watykanu.

      • 2 1

    • twoja naprotechnologia to szamanskie praktyki oparte na badaniach nad prokreacja mrówek

      • 1 1

    • jak naturalnie sie kochasz stosunek przerywany lub w prezerwatywie zostawiasz nasienie to tez usmiercasz plemniki "przyszle dzieci"

      • 0 0

    • az zal czytac

      in vitro to nie inseminacja:) jak tego nie rozrozniasz i inseminacje nazywasz morderstwem to chcialabym Cie uswiadomic ze codziennie na swiecie dochodzi to milionow morderstw w takim ukladzie (kiedy facetowi uda sie przepraszam za wyrazenie "spuscic"w kobiecie:) a naprotechnologia to sekta a nie leczenie.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Z psychodietetyczką przy herbacie

spotkanie

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

IV Gdańskie Dni Zdrowia

spotkanie, konferencja

Najczęściej czytane