Problemy z niepłodnością, otyłość, cukrzyca, wady rozwojowe u dzieci, nowotwory - to choroby, które coraz częściej skutecznie utrudniają nam życie. Gdańscy naukowcy opracowują test, który wskaże, co nas "truje" i podpowie, jak zmniejszyć ryzyko chorób cywilizacyjnych. Grupa badaczy zgłosiła patent i udało jej się uzyskać niemal 3 mln zł dofinansowania z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Jednak żeby uruchomić środki z grantu, muszą najpierw zebrać 20 proc. wkładu własnego.
Grupa naukowców z
Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i
Politechniki Gdańskiej postanowiła znaleźć sposób na walkę z chorobami cywilizacyjnymi. Ma temu służyć metoda Detoxed Home, zmniejszająca szkodliwość związków chemicznych występujących w życiu codziennym i zaburzających układ hormonalny.
- Aby zrealizować projekt, przeszliśmy długą drogę. Przez wiele lat pogłębialiśmy wiedzę z zakresu biotechnologii, chemii analitycznej, medycyny molekularnej, endokrynologii i informatyki. Zrealizowaliśmy kilka projektów badawczych, zgłosiliśmy patent i wreszcie udało nam się pozyskać finansowanie, co stanowi 80 proc. dofinansowania projektu - mówi dr Aleksandra Rutkowska z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, biotechnolog specjalizujący się w medycynie molekularnej.Szybki test wykryje trujące związki w naszym organizmie
Naukowcy opracowują ultraszybki paskowy zestaw diagnostyczny do wykrywania występujących w organizmie oraz środowisku domowym substancji chemicznych naśladujących naturalne hormony, tzw. związków endokrynnie czynnych. Wykryje on w próbce moczu sześć najbardziej powszechnych i niebezpiecznych związków EDC obecnych w codziennym życiu.
Aplikacja mobilna pomoże w interpretacji wyników. Podpowie, jakie związki są w organizmie i czy jest to niskie, średnie czy wysokie narażenie. Pozwoli to zmniejszyć ryzyko chorób cywilizacyjnych, takich jak: PCOS, niepłodność, otyłość, cukrzyca, choroby serca, wady rozwojowe dzieci (ochrona ciężarnych kobiet), nowotwory hormonozależne - rak piersi, rak prostaty, rak jąder.
- Mimo powszechnego występowania związków endokrynnie czynnych i ich negatywnego wpływu na nasze zdrowie, wciąż brak taniej i prostej metody, która pozwoliłaby każdemu z nas monitorować narażenie na EDC bez konieczności korzystania z wysokospecjalistycznego laboratorium. Koszt analizy jednego związku w laboratorium wynosi ok. 200 zł, dla sześciu - 1,2 tys. (czas uzyskania wyniku to dwa dni), nasz zestaw pozwoli na wykrycie jednego związku za ok. 30 zł a sześciu za 100-150 zł w czasie 2-5 minut. Zależy nam na tym, by oferta była jak najtańsza i by każdy odbiorca mógł pozwolić sobie na kupno takiego testu w aptece - tłumaczy Rutkowska.Na stworzenie testu płytkowego potrzeba zdaniem naukowców min. 5 mln zł.
Jednak żeby uruchomić środki z grantu - niemal 3 mln złotych, muszą najpierw zebrać 20 proc. wkładu własnego, dlatego potrzebują wsparcia.
Szkodliwe substancje w naszym otoczeniu
Na związki chemiczne zaburzające układ hormonalny jesteśmy narażeni na każdym kroku, także w środowisku domowym. EDC są spożywane z pokarmem, wdychane z kurzem, a także wchłaniane przez skórę z kosmetyków. Są obecne w plastikowych opakowaniach, puszkach do żywności, sprzęcie elektronicznym, ubraniach, farbach, zabawkach czy kosmetykach.
- Rozwój cywilizacji i rosnący konsumpcjonizm doprowadził do zwiększonej ekspozycji ludzi na te związki, które posiadają strukturę chemiczną zbliżoną do hormonów endogennych i wpływają negatywnie na układ dokrewny - tłumaczy Rutkowska. - Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z 2012 r. 80 mln par na świecie nie doczeka się potomstwa, a co 4 osoba zachoruje na nowotwór. Coraz więcej z nas będzie zmagać się także z otyłością, cukrzycą i chorobami serca. Światowe towarzystwa medyczne apelują o działania zmniejszające narażenie społeczeństwa na niekorzystne czynniki środowiskowe. Kolejne kraje zaostrzają normy ekspozycji na EDC, wycofując m.in. plastikowe reklamówki, sztućce i talerzyki, a także kosmetyki z plastikowymi mikrogranulkami - przestrzegają gdańscy naukowcy.Dlatego - jak przekonują naukowcy - warto sięgać po świeżą żywność, która nie jest pakowana w plastikowe pojemniki. Do szklanych pojemników powinniśmy przełożyć kosmetyki, które trzymamy w plastikowych opakowaniach. Przy kupnie akcesoriów dla dzieci również warto unikać plastikowych elementów, np. gryzaki można zastąpić kauczukowym lub silikonowym. Gdańscy naukowcy radzą też, by nie kupować tuńczyka, fasoli, groszku, czy kukurydzy w puszkach i przerzucić się na mrożonki lub produkty pakowane w szklane pojemniki.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
Filmy