Witam. Opowiem Wam moją historię owej imprezy. Wyszedłem nastawiony na dobry ubaw, mimo iż zaczął się post to jednak uzbrojony w dobry humor i zapas gotówki. Wchodzę do klubu... widzę w sobotni wieczór rozkładający się zespół myślę sobie... no nic może będzie fajnie... i na tym mój dobry humor się zakończył... impreza ehh co tu dużo mówić... do niczego! Nastawiony po Neevald'zie i Jacob'ie chciałem poszaleć... a wylądowałem w knajpie dla ludzi po 50'ce nic mi do tego... ale impreza... pomysł może i dobry...tylko nie na to miejsce. Ostatni dzień lutego zakończył się fiaskiem i to na tym poziomie że wyszedłem po godzinie bawić się gdzie indziej czego nie żałuję. Pozdrawiam i mam nadzieję że nikogo swoją opinią nie uraziłem.