Re: nie noszę kozaków :)
Hobo. Przyznam, że trochę mnie zaskoczyłeś swoim podejściem do obuwia, bo jako prawdziwy Włóczykij na temat butów, moim zdaniem, powinieneś mieć z nas wszystkich najbardziej rozbudowaną ideologię i właśnie po bamboszach rozpoznawać ludzi. No chyba, że przestałeś nim tak naprawdę być zanim zacząłeś, a w głowie zostało jedynie mgliste wspomnienie pomieszane z marzeniem bycia globtroterem. Obuwie dla Włóczykija, najważniejszy środek w świadomym dążeniu do niewidocznego jeszcze celu, jest jak stały grunt pod stopami. Sprawdzone buty to namiastka wolności i wehikuł czasu: idziesz naprzód-stoisz w miejscu-cofasz się. Proste. Czy widział ktoś mknącego boso Cejrowskiego na Alasce? Nie, bo dobry but to fundament bezpieczeństwa. To "być albo nie być" każdego rangersa, legionisty, gromowca, sas'a, specnaz'a nie wspominając o historycznych 82, 101 dpd, Ghurkach i sposobach ochrony stóp na froncie wschodnim w latach 40.
W Bieszczady i do oliwskiego parku wystarczą Tobie ocieplane wojasy, ale to i tak za dużo.
Reasumując: Jako, że kozaki to całkiem smaczne grzyby napiszę tak: lepszy kozak relax niż nic.
0
0