...
Telefonicznie umówiłem się z Panem Remigiuszem na dodatkowe 6 godzin jazdy. Na początku zostałem poinformowany, iż mam czekać bo instruktor musi gdzieś zadzwonić. (wydało mi się to dziwne, ze to ja mam czekać na instruktora, skoro już wybiła godzina płatnej jazdy). Po 12 minutach spóźnienia już mieliśmy rozpocząć ale padło pytanie "ile miał Pan przerwy w jeździe?" (przed telefon odpowiedziałem, że ponad rok, ale przecież mógł zapomnieć przez te dwa dni...). No to słyszę odpowiedź "w takim razie jedziemy na plac...ale ja prowadzę." Zadaję pytanie"ale czemu nie ja?" - "bo wie Pan, nie jest Pan moim kursantem, trzeba dmuchać na zimne etc". (ograniczony brak zaufanie jestem w stanie zrozumieć, ale czemu znów mam tracić swój czas jako obserwator, przecież zanim dojedziemy znów minie czas z płatnej godziny jazdy...Informowałem przecież telefonicznie, nie można było spotkać się w miejscu wyznaczonym przez instruktora dla "niepewnego kierowcy").Przez większość jazdy instruktor na telefonie, wymusza postój na kebaba, notorycznie hamuje, wciska sprzęgło, chwyta za kierownice, nie informuje kiedy co robić, ewidentnie stara się być gwiazdą. Podziękowałem za taką "naukę" 50zł w