1.
moje zdanie? jazdy z panem m. to jeden wielki stres. instruktor za grosz nie wierzy w kursantow, uwaza ich za chore,slepe pokolenie ktore,jak mowi, ma wszystko "w d***" tylko rura i do przodu".glupota jest zadawac panu m. pytania, bo i tak nie otrzyma sie na nie odpowiedzi.45 minut jazdy, nie 60,jak mialo pierwotnie byc,bylo dla mnie tylko i wylacznie oczekiwaniem kiedy to moj ukochany instruktor znow pokaze swoje nerwy,badz po raz kolejny wyrwie mi kierownice . nie jestem osoba przesadnie wrazliwa,ale jazdy kilkakrotnie konczyly sie moim placzem. na trasach egzaminacyjnych spedzilam dokladnie 1.5 h nie wspomne juz o tym ze moj kurs trwal rok. jestem osoba zapracowana, pan m. ma wolne niedziele,w tygodniu tylko do 20 w dodatku jego ciagle wyjazdy, i ta ilosc kursantow,ktora wcale nie swiadczy o "renomie", tylko o braniu ponad mozliwosci.