Odpowiadasz na:

Re: piersi z biedronki śmierdzą

Mięso kupuję wyłącznie w Biedronce i Lidlu, bo mam pewność, że jest świeże. Tam jest duża rotacja, dużo klientów i wiem, że mięso jest ok. Zawsze staram się wybierać takie opakowanie (głównie w... Mięso kupuję wyłącznie w Biedronce i Lidlu, bo mam pewność, że jest świeże. Tam jest duża rotacja, dużo klientów i wiem, że mięso jest ok. Zawsze staram się wybierać takie opakowanie (głównie w przypadku piersi z kurczaka), gdzie mięso jest jeszcze trochę zamrożone. Przez drogę do domu zdąży się rozmrozić i nigdy nie śmierdzi. A jeśli kupuję na zapas to zamrażam. Raz tylko zdażyło mi się, że pierś z Biedronki śmierdziała po otwarciu (termin ważności ok, opakowanie całe). Wina leżała po stronie mojej starej lodówki, mięsa wówczas nie zamroziłam, a rozpakowałam po 2-3 dniach od zakupu. Teraz, już nauczona, kupuję mięso codziennie lub co drugi dzień - akurat dla mnie to nie problem, bo wracając z pracy sklepy mam po drodze.

Szerokim łukiem natomiast omijam większość osiedlowych mięsnych. Zdarzyło mi się kupić mięso, które po powrocie do domu i rozpakowaniu śmierdziało. W takich sytuacjach zawsze towar odnoszę do sklepu, a sprzedawczyni mówię o incydencie raczej na osobności, a nie przy klientach - nie sądzę, by w małym osiedlowym sklepie biedna sprzedawczyni miała jakiś większy wpływ na to, jaki towar dostaje (tu akurat mogę się mylić).

Poraziło mnie natomiast jak przeczytałam o wkładaniu palców i rozrywaniu opakowań. Jest to totalny szczyt bezczelności. Podobnie, jak któraś z Was już wspomniała, odkładanie mięsa gdzie popadnie zamiast do lodówki. Ludzie nie mają wyobraźni i są leniwi, a później się dziwią, że z mięsem jest coś nie tak. I nikt mi nie wmówi, że po rozerwaniu opakowania i stwierdzeniu smrodu/zepsucia odnosi mięso pracownikowi sklepu, bo jak już napisałam, ludzie są zbyt leniwi, nie patrzą na innych tylko na siebie.
rozwiń

10 lat temu .Nola.
  • Polityka prywatności