Re: A mówili że wiosna idzie ...
wiosna, wiosna, promieniowce, kurna, ciepły wiatr, psia mać, zapach geosminy, szlag by to... Gdzieś coś w środku mojej głowy zgłosiło nagłe a pilne zapotrzebowanie na miód, ale teraz, natychmiast nał. Krótka wycieczka do kuchni zaowocowała przerażającą konkluzją: miodu niet. Wyjrzałam oknem i w jednej chwili wizja parującej pysznej herbatki z miodem i cytryną stojącej na moim stole została przysłonięta szarosinym widmem kilkunastu minut drogi do sklepu - w marznącej mżawce. Zapotrzebowanie było jednak tak naglące, że podjęłam wyzwanie. Naturalnie w jakąś minutę po wyjściu z domu przestałam widzieć cokolwiek, ale jakimś cudem, na słuch chyba, przeklinając brak wycieraczek do okularów, dotarłam do sklepu. Jak to zwykle bywa okazało się ze warto wziąć nie tylko miód i właśnie wtedy, kiedy sklep znikał za moimi plecami, obarczonymi ciężkim od różnych różności plecakiem, sypnęło gradem. Bynajmniej nie wiosennie. Momentalnie zrobiło się ciemno, wiatr zawył upiornie i rzucił we mnie falą lodowatych kulek. DOKŁADNIE w wyczyszczone przed chwilą okulary, ma się rozumieć. Nie wiem co się dokładnie działo później, mam tylko niejasne wspomnienia jednolitej białej ściany napierającej na mnie ze wszystkich stron. Kiedy wróciłam do domu, w przerażonym kocim spojrzeniu wyczytałam, ze tak na dobrą sprawę brakuje mi tylko miotły. I marchewki zamiast nosa. W chwilę później, kiedy pakowałam solidną i zasłużoną łychę miodu do herbaty, chmury znikły gdzieś magicznie i z niebieskiego nieba radośnie zaświeciło słońce, rozświetlając tęczowo milion kropelek topniejącego gradu. Zazgrzytałam zębami aż szklanki wpadły w rezonans i ciężkim krokiem oddaliłam się w kierunku najbliższej klawiatury, co by odreagowagować słownie.
K...@#!!!***!!!%^#@@ mać!
0
0