Całe życie myślałam, że prowadzenie samochodu jest tak skomplikowane jak fizyka kwantowa i temat może ogarnąć jedynie osoba o nadprzyrodzonych zdolnościach:) Moje pierwsze próby w zamierzchłych czasach skończyły się totalną klapą. Przekonana, że mogę stwarzać jedynie zagrożenie dla pieszych, innych kierowców oraz infrastruktury drogowej, poddałam się bez walki. Jak tylko pomyślałam o jeździe samochodem dostawałam mikrowylewu:) Jednak, gdy dowiedziałam się od koleżanki, że istnieje taka szkoła, która nawet z niej zrobiła kierowcę, postanowiłam zawalczyć:) Już po pierwszych zajęciach z teorii wiedziałam, że dobrze trafiłam. Jednak oczywiście najważniejsza była praktyka. No i tutaj trafiłam najlepiej jak mogłam. Moim mentorem:) został KRYSTIAN, który nauczył mnie przede wszystkim, że jazda samochodem to wielki fun. Był CIERPLIWY, nigdy nie podniósł głosu (choć ja zapewne podnosiłam mu ciśnienie:)) i potrafił tłumaczyć to samo 21545642312 razy. Jeżeli ktoś chce nauczyć się jeździć w miłej, bezstresowej atmosferze, to musi koniecznie poprosić o jazdy z KRYSTIANEM!!! Dzięki niemu inni uczestnicy ruchu nie muszą się obawiać, że dostałam prawo jazdy:)