Pracownicy tej firmy nie mogę o niczym zdecydować bez wiedzy i zgody dyrektorki (??) B.B. (bynajmiej nie Brygitte Bardot).
Wyszczekane babsko co innego mówi, co innego pisze i co innego robi. W nosie mają klientów. Piorytet to zawarcie umowy w której tak de facto niewiele jest i cała masa rzeczy o której klient myśli że niby ma - to właśnie nie ma.
Jest tyle salonów w tej branży, że zalecam WSZYSTKIM dziewczynom które wierzą, że TEN dzień jest raz w życiu: dajcie sobie spokój i poszukajcie tej jedynej sukni gdziekolwiek indziej.
Dodam, że poznałem jak ociec wydający kasę więcej niż jeden salon tej firemki i to zmusziny okolicznościami a zamiłowaniem do agnes'u
TRAGEDIA w każdym calu realizacji zamówienia. To co dostaniecie na końcu to raczej trudno nazwać suknią a tym bardziej pokazać się w niej publicznie.