Re: Akademia Skrzata na Obłużu
ja tam byłam na wywiadzie (tzn. zobaczyć jak tam wygląda) i:
wpuścili mnie na salkę, usiadłam z dziećmi, wszystkie dzieci do mnie przylgnęły i zaczełam się z nimi bawić, panie siedzały i gapiły się po ścianach, a ja męczyłam się z całą żłobkową dzieciarnią + pilnowałam swojej przerażonej Madzi. Były 2 kobiety na 6 dzieci, każde dziecko zlizywało swoje gile, żadna się nie pofatygowała żeby im te gile wytrzeć. Słodycze (ciastka i czekolady) stały na stole ogólnie dostępne (ponoć jakieś urodziny były).
Dom jest duży i ładnie urządzony, ale dzieci bawią się na małej salce. Duże z małymi. Duże szalały bez opamiętania, małe się ich bały. Bałam się że moja malutka, nie chodząca jeszcze Madzia zostanie tam przez te dzieci zmasakrowana i pewnie by tak bylo, bo przez te pół godziny było kilka sytuacji w których ją ratowałam (panie nadal siedziały bezczynnie). A dodam że nie jestem przewrażliwioną panikarą ;)
Wyszłam przerażona i załamana, ze bede musiała w takie lub podobne miejsce oddać moje dziecko.
Byłam też w Królestwie Maciusia na Białej. Tam jest zupełnie inaczej. Panie wzieły Madzię a ja siedziałam z boku i się przyglądałam. Widać, że Panie zajmują się dziećmi, a nie tylko patrzą jak dzieci się bawią.
No i zdecydowałam się na Królestwo Maciusia.
Jest specjalna "babcia" od usypiania. Usypia wtedy kiedy zauważy że dziecko jest zmęczone, na każde dziecko ma swoją metodę. Bałam się że bedzie z Madzią problem, bo nigdy z nikim oprócz mnie nie usnęła. A "babcia" bez problemu uspała ją już pierwszego dnia pobytu. Na poczatku zapisałam ją na 40 godzin miesiecznie, chodziła po 3-4 godziny dziennie żeby się obyć. Jak wychodziłam płakała strasznie, ale panie potrafiły ja zabawić. Chodziłaby nadal, ale udało mi się znaleźć super nianię ode mnie z bloku, wiec na jej rzecz zrezygnowałam ze żłobka i nie żałuję. Jednak posyłanie jej tam kosztowało nas za dużo nerwów, czasu (no bo niestety blisko nie mam, a autobusem to jednak wszystko trwa) i pieniędzy. Jeszcze za malutka była chyba, nie była na to gotowa.
Wejść można w każdej chwili, jak dziecko śpi to nawet pozwolili mi cichutko wejść do pokoju sypialnego (nie to co w słynnym Wrocławskim żłobku ;)
Jedyny minus to taki, że drzwi wejściowe są zaraz na salę zabaw (odgrodzona szafkami, ale to nie wiele daje) i bałam się, że może wiać na dzieci jak co chwile drzwi są otwierane.
a! no i w Królestwie Maciusia właścicielka próbuje być psychologiem i terapeutą od wszystkiego, to może trochę drażnić, że robi z siebie taką Zawadzką i diagnozuje stany psychiczne całej rodziny na podstawie zachowania dziecka ;)
Ale z drugiej strony jest pediatrą, przygląda się dzieciom i o jakichś ewentualnych nieprawidłowościach rodziców informuje, przynajmniej tak mówiła, i pilnuje żeby chore dzieci do żłobka nie chodziły i nie zarażały.
Zamówiłam Madzi dwudaniowe obiadki, ale ich nie zjadała, zjadała tylko zupę to panie same pomyślały i zaczeły zamawiać dla niej tylko 1 danie, żeby się nie marnowało, wtedy płaciłam połowę ceny.
Sąsiadka posyła dziecko do złobka na Cechowej i sobie chwali.
A teraz otworzyli jakieś nowe na Nasypowej 1A, ale nie znam żadnych opinii.
1
2