Badanie z krwi u dwulatka

Drodzy pacjenci,mój synek jest pod opieką alergologa od lutego tego roku.Same wizyty konsultacyjne ze specjalistą oceniam na bardzo dobrym poziomie.Dzisiaj zgłosiliśmy się na badania alergologiczne z krwi i przeżyliśmy horror...W ciągu ostatnich 3miesięcy synek miał pobieraną krew w ośrodku NFZ 5krotnie.Zawsze przy pobraniu krwi towarzyszyły 2 pielęgniarki,jedna miała za zadanie pobrać krew,druga pomagała przytrzymać synka.Tymczasem w tej placówce wszystko spoczywa na jednej osobie.Pielęgniarka kazała mi skrępować synka i trzymać rączkę,z której pobierała krew w powietrzu (nie na podłokietniku czy stole-co ułatwiłoby mi pozostawienie tej rączki w bezruchu).Jakby tego było mało krew była pobierana nie za pomocą pojemnika próżniowego tylko igły i strzykawki.Po wkłuciu się w rączkę synek wpadł w spazmy,zaczął rzucać się,więc pielęgniarka pomagała mi trzymać rączkę próbując jednocześnie przesuwać tłoczek strzykawki aby nabrać odpowiednią ilość krwi,gmerając przy tym igłą w ciałku mojego synka.Pozwoliła sobie również na stwierdzenie,że jak będzie się rzucał to będzie musiała kłuć jeszcze raz.Obawiam się, że ogromy siniak na rączce to nic w porównaniu z tym co pozostało w jego psychice
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Badanie z krwi u dwulatka

Niestety muszę się zgodzić z negatywną opinią dotyczącą badania krwi w tej placówce. Moje odczucia są bardzo zbliżone do tych opisanych powyżej. Moja córeczka przeżyła traumę, ja również. Pielęgniarka pobierająca krew nie nadaje się do tego zawodu i nie darzy życzliwością małe dzieci, nie ma do nich odpowiedniego podejścia. Niestety krwi nie udało się pobrać i zrobić pełnych badań, a ja od tej pory nie mogę się zdecydować ponownie na pobranie krwi u córeczki, choć minęło już wiele miesięcy.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0