Gdy czytam w tym wątku wypowiedzi niektórych przedstawicieli płci "silnej", to przypomina mi się pewien artykuł:
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127291,6737030,Dlaczego_chce_mnie_zaplodnic_34_facetow_.html
Osobiście nie chciałabym "mieć dziecka" z żadnym z opisywanych tam Panów.
Cechy charakteru i osobowości również się dziedziczy.
A przecież nic nie wiesz o "dawcy nasienia". Jakim jest człowiekiem "wewnątrz".
Wzrost, wykształcenie, status społeczny i ekonomiczny i genetyczne choroby to za mało informacji.
Wg mnie naturalnym u mężczyzny jest pragnienie posiadania potomstwa.
Jednak "zapędy reproduktorskie" godne ogiera zarodowego mnie zniesmaczają, szczególnie te pod "płaszczykiem" pomocy.
To nie jest normalne, przynajmniej w mojej ocenie.
Sama swojej komórki jajowej też nikomu bym nie podarowała/sprzedała. To część mnie, moje DNA, z którego może powstać nowe życie, za które należy ponosić odpowiedzialność.
Ogólnie nie zachwycam się in vitro. Obawiam się, że upowszechnienie tej metody odbije się w przyszłości "czkawką".
Oby nie polegała ona m.in. na degeneracji ludzkiego gatunku. Przede wszystkim psychicznie, potem fizycznie.
Co nie znaczy, że w niektórych przypadkach jest jedynym "sposobem" na dziecko.