Gdy wszedłem do punktu mężczyzna siedzący po lewej obsługiwał jedną klientkę. Kobieta siedząca po prawej obsługiwała drugą klientkę. Po pewnym czasie podpisała umowę z klientką, która po chwili odeszła. Nie mogłem jednak podejść do kontuaru, gdyż (jak zostałem poinformowany) umowę trzeba wprowadzić do systemu. Wprowadzanie trwało ponad pół godziny. Mężczyzna po lewej nadal był zajęty jedną i tą samą klientką. Po 50 minutach oczekiwania zacząłem niecierpliwić się i dopytywać czy tej umowy nie można wprowadzić później. Dostałem odpowiedź, że niestety nie a Pani ma ich do wprowadzenia 3. Na pytanie, ile to potrwa otrzymałem odpowiedź, że nie wiadomo. Naciskałem dalej pytając czy 10 min czy kolejną godzinę? Dostałem odpowiedź, że kolejną godzinę. Pan po lewej poinformował mnie, że są jeszcze inne punkty obsługi. Tak oto po 50 minutach wyszedłem z punktu nie zostając obsłużonym a stałem te 50 min jako pierwszy w kolejce. Pojechałem na Świętojańską i temat załatwiłem w 10 min. Ten punkt obsługi to głęboki PRL.