Beznadzieja - Koliba
Pierwszy raz byłam tam na imprezie andrzejkowej w 2011 roku. Na stronie była informacja, że kobiety,które będą miały na sobie czerwone majteczki nie płacą za wstęp i dostają za darmo jednego drinka. Było nas sporo i niestety każda z dziewczyn musiała zapłacić ponieważ bramkarz zarzekał się najpierw, że nic o tym nie wie, że nie trzeba płacić i że na stronie ktoś podał mylną informację. Świetnie już na samym początku.
Stolik był zamówiony więc ok. Muzyka nie powala. Ktoś kto puszcza tam muzykę zatrzymał się gdzieś w latach 70-90 i puszcza wciąż tą samą rąbankę. Po prostu piosenki puszczane z płyty jedna po drugiej. Na pewno nie jest to DJ i lepiej żeby tak się nie nazywał.
W lokalu śmierdzi olejem okropnie.
Wczoraj byłam tam drugi raz i już ostatni. Trzeciego podejścia nie będzie. Mieliśmy zamówiony stolik na 15 osób, pan kazał przysłać smsa co i jak. Napisaliśmy, że chcemy stolik na 15 osób, przy balkonie u góry.
Przy wejściu bramkarz znowu niesympatyczny. Wziął za wstęp i wręcz kazał wszystkim zostawić kurtki w szatni. Powiedziałam, że nie zdejmę bo nie jest mi ciepło. On na to, że nie wypada bo to nie pub i nie można siedzieć w kurtkach! No proszę! ale 5 * lokal to to też nie jest, niech się tak nie podnieca. Po wejściu na górę okazało się, że stolik przy balkonie jest zajęty bo ktoś ma tam urodziny. Dla nas nie było nic naszykowane,sami przestawialiśmy stoły i mimo tego,że koleżanka zadzwoniła do gościa u którego zamawiała stolik i zapewnił ją, że zaraz ktoś podejdzie to nikt się nie pojawił inie zainteresował.
Niesmak pozostał. Muzyka cały czas ta sama. Żadnego urozmaicenia.
Jedyny plus za nową Madonnę GGW :p
W skrócie: nie polecam, nie polecę nikomu, wrecz każę omijać szerokim łukiem. Knajpa powinna pomyśleć nad zmianą menagera - o ile takiego posiada bo może jest sobie po prostu właściciel, który myśli, że wszystko ogarnia a tymczasem wszystko się sypie.
Knajpa przypomina mi tzw. dyskoteki z lat 90-tych. Smród, brak obsługi, zainteresowania, bramkarze mają najwięcej do powiedzenia.
Nigdy, przenigdy.....i ten smród oleju bleee
Stolik był zamówiony więc ok. Muzyka nie powala. Ktoś kto puszcza tam muzykę zatrzymał się gdzieś w latach 70-90 i puszcza wciąż tą samą rąbankę. Po prostu piosenki puszczane z płyty jedna po drugiej. Na pewno nie jest to DJ i lepiej żeby tak się nie nazywał.
W lokalu śmierdzi olejem okropnie.
Wczoraj byłam tam drugi raz i już ostatni. Trzeciego podejścia nie będzie. Mieliśmy zamówiony stolik na 15 osób, pan kazał przysłać smsa co i jak. Napisaliśmy, że chcemy stolik na 15 osób, przy balkonie u góry.
Przy wejściu bramkarz znowu niesympatyczny. Wziął za wstęp i wręcz kazał wszystkim zostawić kurtki w szatni. Powiedziałam, że nie zdejmę bo nie jest mi ciepło. On na to, że nie wypada bo to nie pub i nie można siedzieć w kurtkach! No proszę! ale 5 * lokal to to też nie jest, niech się tak nie podnieca. Po wejściu na górę okazało się, że stolik przy balkonie jest zajęty bo ktoś ma tam urodziny. Dla nas nie było nic naszykowane,sami przestawialiśmy stoły i mimo tego,że koleżanka zadzwoniła do gościa u którego zamawiała stolik i zapewnił ją, że zaraz ktoś podejdzie to nikt się nie pojawił inie zainteresował.
Niesmak pozostał. Muzyka cały czas ta sama. Żadnego urozmaicenia.
Jedyny plus za nową Madonnę GGW :p
W skrócie: nie polecam, nie polecę nikomu, wrecz każę omijać szerokim łukiem. Knajpa powinna pomyśleć nad zmianą menagera - o ile takiego posiada bo może jest sobie po prostu właściciel, który myśli, że wszystko ogarnia a tymczasem wszystko się sypie.
Knajpa przypomina mi tzw. dyskoteki z lat 90-tych. Smród, brak obsługi, zainteresowania, bramkarze mają najwięcej do powiedzenia.
Nigdy, przenigdy.....i ten smród oleju bleee

