Re: CLOSTILBEGYT A CIAŻA część 2
koraliczek, ciebie tez niedlugo sie takie szczescie przytrafi... Boze pamietam ile sie naplakalam, nazloscilam, jak kolezanki wokol zachodzily, a ja nie... bylam pewna i nie moglam uwierzyc, ze ja jestem zdolna do ciazy, a juz wogole do porodu :) a tu baaaammm dwa serca we mnie zaczely bic...
moj porod?? ciaza??? hmmmmm ojjjjjjjj cos pieknego.
nosilam co prawda pessar (szujka sie za szybko skracala), ale moj gin ponoc wszystkim zaklada.
ciaza super, ale przytylam 25 kg, ale znowu waze 53 :) ale mam rozstepy :) na brzuchu obrzydliwe, na pupie i piersiach. sa okropne i doprowadzaja mnie do lez czasami :(
ciaza naprawde fajnie a porod? dzien przed sprzatalam cala chate, okna, pranie, podlogi, szafy mialam jeszcze tydzien do porodu... wykapalam sie, polozylam spac i nagle fatalny bol glowy, trzymal mnie cala noc, chodzilam cala noc po chacie, do pokoju, do sypialni, tu i tam, ogladalam tv, przewracalam sie ze zmeczenia, ale bol nie dawal spac, w koncu o 5tej nad ranem sie udaloi mi znalezc miejsce w lozku (moj maz juz tez marudzil, ze nie daja mu spac, a musi do pracy :) ) polozylam sie i czuje jak mi zanika powoli bol glowy, jak migrena doslownie... i naraz mala zaczela tak sie wiercic, ze az myslalam, ze oszaleje, jak zaraz nie da mi pospac... naraz slysze huk, odrazu wiedzialam, ze to pecherz mi pekl, poparlam i cos mi pocieklo, wstalam, a tu leeeeeeeeeccciiiiiiiiiii wodaaaaa i krzycze patrz kotus wody mi odeszly (godz 5.15 ), a on sie zerwal i mowi, to co jedziemy???? ja taaaaak szybko, lece pod prysznic, ubieram sie, znowu mokra, znowu pod prysznic, rece mi sie trzesly, zaczelam plakac, panikowac.... i tak pod ten przysznic co chwile, w koncu mowie w pupie, jade mokra do szpitala, zadzwonilam do kolezanki poloznej... ona zaspana mowi, uspokoj sie, idz sie poloz, polez chwile i jedzcie po szpitala... MAM SIE POLOZYC??????? zwariowala... polecialam do szpitala, ja panika, a tam na izbie przyjec totalny luz. babki jakby nigdy nic. nie pani poczeka, zaraz ktos przyjdzie. no i KTG, piewsze badanie, dr. powiedziala, no to rodzisz kochanie dzisiaj 5 cm rozwarcei :) a ja bozeeeeee tak sie balam, przeciez jeszcxze nie chce rodzic :) 5 cm a ja zadnych boli. 7.30 i zaczelo sie, pierwsze bole, myslalam, ze zdechne, a to przeciez poczatek... nastepne badanie 7 cm rowarcia, dr mowi. kochanie jak ksiazka pisze, zaraz bedziesz rodzic.... ja juz s****am ze strach, lewatywe mi zrobili, zaczelam s**** i rzygac przed siebie :):):) moj maz uciekl, bo nie wiedzial co sie dzieje biedaczek :) a ja myslam, ze umre. miedzy skurczmi w ogole spalam, tam wszyscy taka beke ze mnie mieli, ze szok, a ja przeciez taka zmeczona po tej nocce :) chcialam poprostu spac... zaniesli mnie pod prysznic. maz musial mnie trzymac, bo z bolu mi sie uginaly nogi i wywracalam sie nieprzytomna na wszystkie boki. ostatnie badanie, pelne rozwarcie dr. mowi. kladiemy ja na lozko porodowe, ona rodzi... a ja myslalam, ze ja p o j e b a l o :) jak rodze, niemozliwe.... nie nie, ja nic nie rodze, bylam taka wystraszona jak dziecko ... masakra. ja mowie, ze jeszcze nie, a ona dala mi pilke i kazala mi skakac po pilce, zeby glowka zeszla, wiec tak robilam :) bardziej maz tak pikle tak odbijal, ze ja nie musialam skakac :) hahhaha boze, jak sobie przypomne.... no i polozyli mnie na loze, dr mowi, ze mam sie na bok przekrecic a tu naraz parte mi sie zaczely... MYSLALAM, ze mi czelog z D U PY wyjezdza :):):):) no i parlam parlam, clysze meza jak krzyczy, ze widzi glowke hahaha tak zagladal, ze polozna nic nie widziala :D i naraz znalazla sie na moim brzuszku...
w szpitalu z mala fajnie bylo, ale jak wrocilam do domu zlapala mnie deprecha poporodowa... zawsze sie smialam z tego, a tu mnie dopadlo... nie jedna z was bedzie miala... wiecie co pomaga. dziecko pojdzie spac, a wy sterta slodyczy, lod i dobry film :)
ana z twoim brzuchem to normalne, ze boli, tym bardziej na tym etapie, gdzie dziecko sie kopie... ja czasem ataki dostawalam po nocach...
0
0