Ja również chciałabym podzielić się opinią na temat (mojego) wesela zorganizowanego w Czarnym Kosie w październiku 2016. Pensjonat ten wybraliśmy po zapoznaniu się z ofertą i dostępnością terminów około 60-ciu innych lokali w okolicy Trójmiasta, a do dokonania ostatecznego wyboru przekonały nas: bliska odległość od Gdańska, usytuowanie w atrakcyjnej okolicy, duża ilość noclegów dla gości (u nas większość z ok. 80-ciu osób była przyjezdna), pozytywne opinie w internecie, zarówno na temat pensjonatu, jak i kuchni, nowoczesny i elegancki wygląd budynków oraz pokoi, treść oferty weselnej, obiad degustacyjny, który utwierdził nas w zasłyszanej opinii o świeżości, smaczności i estetyczności serwowanych dań, atrakcyjny pokój zabaw dla dzieci (u nas było ich dużo wśród gości, co było wielkim plusem i spotkało się z ogromną aprobatą zarówno dzieci, jak i rodziców), wygląd sali weselnej, dobre opinie na temat współpracy z lokalem wyrażone przez dj-ów, wodzirejów i fotografów, z którymi rozmawialiśmy, drewniany parkiet (bardzo ważny dla bezpiecznej zabawy, a zadziwiające, jak wiele lokali ma w tym miejscu np. śliskie kafelki) oraz pewnie jeszcze wiele innych czynników. Jeżeli chodzi o wygląd/wystrój pensjonatu, to budynki są nowe, dobrze utrzymane, w klimacie nowoczesno-sielskim (da się odczuć klimat Kaszub, co bardzo podobało się gościom z odległych krańców Polski), bez przesadnego nadęcia, pokoje są schludne, dobrze wyposażone, komfortowe i na wysokim poziomie, sama okolica jest bardzo sielankowa, przyjazna, sprzyjająca relaksowi, ładnie zagospodarowana (zwłaszcza stawik przy restauracji). Sala weselna utrzymana jest w kolorystyce czerwieni i szarości, co na początku wzbudziło moje wątpliwości odnośnie możliwości udekorowania jej w stylu typowo weselnym, czyli (jak marzy pewnie większość panien młodych) słodkim, pastelowym. W ostateczności zdecydowałam się nie walczyć o róże i fiolety, które oczywiście miały szansę wyglądać tam dobrze, ale mi jakoś nie pasowały, i wybrałam wystrój czerwono-szaro-srebrno-biały. Efekt był dla mnie i dla gości bardzo zadowalający sala nabrała jeszcze więcej elegancji i klasy. Nasz kontakt z Czarnym Kosem był bardzo dobry mogliśmy tam przyjechać w każdej chwili, zapytać, o co chcieliśmy, obejrzeć pokoje, pozaglądać w każdy kąt, poprosić o udostępnienie sali, by coś w niej np. zmierzyć. Właściciele i obsługa byli bardzo cierpliwi, uprzejmi i pomocni. Również komunikacja mailowa przebiegała bardzo sprawnie - w każdej kolejnej kwestii szybko posuwaliśmy się naprzód, w ustaleniach odnośnie liczby gości i sposobu ich rozlokowania w pokojach mogliśmy liczyć na pomoc i dużą dozę elastyczności, co było bardzo ważne w sytuacji, gdy do ostatniej chwili liczba gości i plan przydzielenia ich do poszczególnych pokoi ulegały zmianie. Mogliśmy liczyć także na życzliwe i fachowe porady w zakresie doboru trunków i dań do menu, całego przebiegu (scenariusza) wesela, a także na opowieści/podpowiedzi odnośnie okolicznych kościołów, kwiaciarni, cukierni itd. Nie byliśmy zostawieni sami sobie, tylko dobrze zaopiekowani, a jednocześnie nie odczuwaliśmy żadnego przymilania się, nagabywania, przekoloryzowania i niezręcznej presji w stylu wybierzcie nas! (mówiąc z żartobliwym przymrużeniem oka kilka razy odnieśliśmy nawet wrażenie, że to chyba my powinniśmy zabiegać o możliwość nawiązania współpracy, bowiem właściciele wydawali się bardzo pewni wartości swoich usług i dumni z nich, co - jak się potem przekonaliśmy ani trochę nie było bezpodstawne). Wspomnę raz jeszcze, że przed podjęciem ostatecznej decyzji umówiliśmy się na obiad degustacyjny (co gorąco polecam), który okazał się kropką nad i w naszym bierzemy Kosa. Dania okazały się tak świeże, smaczne, pięknie podane i pozbawione sztucznych przypraw i dodatków, jak opisywały to różne opinie w internecie oraz sami właściciele, a my znamy się na kuchni i niełatwo nam dogodzić. Część z nich wybraliśmy do naszego menu weselnego, natomiast w pozostałych przypadkach zdaliśmy się na porady szefa kuchni i pani właścicielki - z całą pewnością warto było im zaufać. Do tej pory wspominamy, zarówno my, jak i zachwyceni goście, przepyszne, rozpływające się w ustach, soczyste: kotlety de vollaile, polędwiczki wieprzowe z pijaną śliwką, kąski łososia z bazyliową nutą, croissant z nadzieniem dorsza bałtyckiego (bardzo fajna przystawka przed zupą i daniem głównym), buraczki z pomarańczą, sałatkę Waldorf z selera i orzechów, marchewkę z migdałami, krem z białych warzyw z chipsem z topinamburu, a nawet coś z pozoru tak banalnego, jak baryłki ziemniaczane z rozmarynem, które były skąpane w maśle i bosko aromatyczne. Również sałatka hawajska z kurczakiem (aksamitna, kremowa), sałatka meksykańska tex-mex (bardzo oryginalna, nieznana wcześniej nam i gościom), dorsz po grecku, pieczyste mięsa z sosami do wyboru to mistrzostwo świata. Goście bardzo miło wspominają także marynowane grzyby oraz koktajl z oliwek coś, co czego podchodziliśmy dość nieufnie, a teraz żałujemy, że zjedliśmy tak mało. Na ciepłe danie po północy wybraliśmy, również za namową pani właściciel i szefa kuchni, serwowany w kociołku bouef Strogonow z kopytkami, który był strzałem w dziesiątkę. Wspomnę, że należę do bardzo wybrednych osób, jeśli chodzi o mięso, i rzadko mam odwagę zjeść jakieś pozadomowe, które pływa w zupie lub sosie, przez co nie da się zobaczyć potencjalnych kawałków obrzydliwej dla mnie tkanki łącznej, skóry albo tłuszczu, a w na naszym weselu wszystkie mięsa przeszły ten mój test wybredności śpiewająco nie było żadnych niemiłych niespodzianek, same ładne, chudziutkie, miękkie kawałeczki mięsa, w każdym z dań. Szczerze możemy polecić także ciasta od Kosa, z których zwłaszcza ptysie w dwóch smakach oraz trufle rumowe to prawdziwa poezja. Przy okazji wspomnę, że specjalnie dla jednej osoby szef kuchni przygotował osobne menu wegetariańskie, co było bardzo docenione przez nie jedzącego mięsa gościa. Jeśli chodzi o ustalenia odnośnie organizacji i przebiegu wesela, zaskoczyło nas, ale pozytywnie, że właściciele Kosa, dbając o dobre imię pensjonatu, a także swój święty spokój oraz bezpieczeństwo gości nie dają sobie wejść na głowę i nie są skłonni naginać pewnych zasad, byle tylko przypodobać się klientowi. Rzeczowo omówili z nami praktyki, których nie stosują, mając świadomość, że komuś może się to nie podobać, nam to jednak odpowiadało i zaimponowało. Po ustaleniu wszelkich szczegółów odnośnie przebiegu wesela i z ufnością oddając się w ręce szefostwa oraz pracowników Kosa, z przyjemnością możemy przyznać, że świętowanie naszego Wielkiego Dnia (zwłaszcza będąc w niełatwej roli gospodarzy) przebiegło dla nas zupełnie bezboleśnie. Nie musieliśmy się o nic martwić, prosić, upominać się, po prostu wesele trwało, wszyscy znakomicie się bawili, a my mogliśmy być całkowicie beztroscy i oddani przeżywaniu tych wyjątkowych chwil. Obsługa była profesjonalna, sprawna, dyskretna, pomocna i uprzejma, co zauważyliśmy nie tylko my, ale chwalący ją po weselu goście. Również śniadanie na drugi dzień przebiegło sprawnie i wszystkim smakowało. Po weselu zostało sporo jedzenia, ciast, alkoholi i wszystko przekazano nam wraz z klarownym rozliczeniem, co do którego nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń. Pozostał tylko żal, że to już koniec Podsumowując, wszyscy byli najedzeni, zachwyceni pysznością i estetyką dań, komfortem i jakością noclegów, a także urokiem sielskiej okolicy. Goście mówili, że było to wesele z klasą w lokalu z klasą bardzo nam na tym zależało i w Czarnym Kosie życzenie to miało szansę się spełnić, za co całej obsłudze, jeśli kiedyś to przeczyta, serdecznie dziękujemy i na pewno jeszcze zawitamy w odwiedziny. Aha, na koniec jedna mała łyżka dziegciu do tego wielkiego plastra miodu, a mianowicie rzutnik, na którym nasza prezentacja niestety wyglądała fatalnie. Rzutnik mieliśmy udostępniony bezpłatnie, co też było jednym z argumentów za wyborem Kosa, i mogliśmy wcześniej sprawdzić jego kompatybilność z laptopem. Niestety, z jakiegoś powodu kolory naszego filmu były całkowicie nieadekwatne do rzeczywistych, przez co sama prezentacja straciła główny urok, stając się kompilacją sztucznych, przejaskrawionych barw. Nie wiemy, czy była to wina rzutnika, jakichś ustawień rozdzielczości, czy innego czynnika, w każdym razie radzimy wcześniej obejrzeć dokładnie, jak wyświetlane są pliki, które chce się pokazać na weselu. My tego nie zrobiliśmy i to była niemiła niespodzianka. Na szczęście jedyna.
Aha, niezdecydowanym odnośnie kościoła, w którym chcieliby brać ślub, szczerze polecam kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Żukowie - sam w sobie piękny i dostojny, z bardzo malowniczym dziedzińcem, ale przede wszystkim jest tam bardzo przyjazny, bezproblemowy, mający świetny kontakt z młodymi ludźmi proboszcz, a także równie super ksiądz Maciej, który udzielał nam ślubu i o którego goście pytali: "skąd wytrzasnęliście takiego fajnego księdza". A przy okazji, kościół ten jest rzut beretem od Czarnego Kosa.
1
2