Dla mnie to też był koszmar, myślałam, że nie dam rady wstać i iść na tę operację. Najpierw jest spoko, jak babka wkłada rurkę (myślałam sobie, ok, to nie aż takie okropne jak mówią), a potem powiększa się ten balonik w pęcherzu, to strasznie piecze, a potem zostaje takie przytłaczające uczucie, że zaraz się posikasz. Niby nie boli, ale ciężko cokolwiek zrobić, nawet zebrać myśli. Miałam jeszcze podłączoną oksytocynę przed cesarką i właśnie zaczęła działać, więc połączenie skurczy z cewnikiem rozłożyło mnie na łopatki. Ale to było w Wojewódzkim. Może bez oksytocyny nie byłoby aż tak strasznie, może nie wszędzie ją dają, ale to podobno lepsze dla dziecka.
1
2