Chętnie porozmawiam z kierownikiem...

Byłam stałą klientką irish pubu, przychodziłam tam co tydzień ze znajomymi i zawsze miło spędzałam tam czas. Bardzo miłe barmanki i przystępne ceny za dobre drinki:) no i dobra muzyka przede wszystkim skłaniała nas do tego, że zawsze szliśmy do irish.

Niestety po tym, co zdarzyło się ostatnio więcej tam nie wrócę ani ja ani moi znajomi... Ochroniarz (niski, przysadzisty) zrobił dziką awanturę o rzekomo obowiązkową szatnię (kilka dni wcześniej kurtki oddawał kto chciał) Razem z koleżanką chciałyśmy zobaczyć czy są miejsca w palarni, gdzie zwykle siedziałyśmy, bo miało do nas dołączyć więcej osób. Ochroniarz wparował za nami z tekstem cytuję "iść sobie gdzieś indziej jak nam się coś nie podoba". Co przy dalszej rozmowie ciągle powtarzał powołując się na kierownika. Pomimo prawie agresywnego chamstwa, chciałyśmy jeszcze zdecydować czy zostajemy (byłyśmy umówione w tym miejscu), ale kiedy ten człowiek po minucie wparował drugi raz, zaczął się awanturować i nas obrażać, to wyszłyśmy i więcej tam nie wrócimy.Niestety
Sugeruję kierownikowi przyjrzeć się chamskiemu ochroniarzowi, bo w ten sposób nie traktuje się klienta, zwłaszcza stałego, nie mówiąc już o jakimkolwiek szacunku do kobiet!
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 3

Odpowiedź obiektu

Witamy. Jak większości lokali szatnia w Irish Pubie jest obowiązkowa. Jest to podyktowane względami estetycznymi i bezpieczeństwem, oraz brakiem miejsca- mówimy tu o fakcie, kiedy zbierze sie spora grupa klientów i kurtki które leżą na sofach i stołach zabierają miejsce osobom stojącym. Jak wiadomo, lokal wyposażony jest w monitoring, co pozwoliło nam zweryfikować wypowiedź pań o zdarzeniu z dnia 5/01/2012. Po obejrzeniu zapisu z tego dnia, z przykrością stwierdziliśmy, że jednoznacznie mijają sie panie z prawdą. Na miejscu widać, jak zostają poinformowane o szatni, co niestety zostaje zignorowane. Panie siadają do stolika , zdejmują okrycia i rzucają na krzesła. Dokładnie po 9 minutach (nie tak jak zostało to przez panie opisane po minucie od razu po wejściu) podchodzi do pan pracownik i przypomina o obowiązującej szatni. Mało tego, oglądając to zajście zauważyłem, że przy stoliku obok siedzi przy kawie stała klientka (którą serdecznie pozdrawiamy ) ponieważ zależy nam na zadowoleniu i komforcie klientów przy jej następnej wizycie zapytałem czy pamięta to zajście. Osoba ta która była postronnym świadkiem tejże konwersacji pań z naszym pracownikiem podsumowała to zdarzenie słowami które pozwolimy sobie zacytować: "jednymi osobami którymi (delikatnie mówiąc) brakowało kultury były te panie".
Niestety, każdy może napisać wszystko o wszystkich. W tym wypadku opowiadania pań są co najmniej mało precyzyjne.

Pozdrawiamy.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 3

Re: Odpowiedź obiektu

Kulturalne poinformowanie o szatni (która de facto parę dni wcześniej nie była obowiązkowa) to według Was ochroniarz, który wbiegł do lokalu za mną i koleżanką i już od drzwi "informował nas" krzykiem, że szatnia jest płatna, obowiązkowa i że jak nam się nie podoba to mamy sobie iść gdzieś indziej, bo tu są takie zasady??
Po tym jakże kulturalnym powitaniu, poszłyśmy sprawdzić czy są miejsca w palarni, zanim się rozbierzemy, bo jeśli nie, to poszłybyśmy do innego lokalu. Zwłaszcza po bardzo niemiłej konwersacji z Waszym pracownikiem. Kurtki zdjęłyśmy - owszem, byłyśmy ciekawe zachowania ochroniarza i nie kazał na siebie długo czekać. Wparował i kazał płacić albo iść sobie gdzieś indziej. Dziewczyny, które były świadkami całego zajścia, po wyjściu ochroniarza stwierdziły, że faktycznie zachował się (mówiąc delikatnie) niekulturalnie - innymi słowy - jak burak. W trakcie tej rozmowy ochroniarz wparował po raz drugi i znów zaczął rzucać tekstami typu "jak wam się nie podoba, to idźcie sobie gdzieś indziej/ idźcie do lokalu na waszym poziomie" itd. W taki sposób traktuje się stałego klienta?? Obrażając i próbując w agresywny sposób wyprosić z lokalu? Jeżeli tak, to gratuluję i życzę powodzenia, bo to Wam powinno zależeć na trzymaniu u siebie stałych klientów i zdobywaniu nowych, no ale ochroniarzowi chyba nikt tego nie wyjaśnił. Tu nie chodzi w ogóle o szatnię, czy istnieje, czy nie, czy obowiązkowa czy nie, bo nie w tym był problem. Problem był z zachowaniem Waszego pracownika względem klienta!
Druga kwestia - agresor jaki się włączył Waszemu ochroniarzowi mogłabym zrozumieć w przypadku jakiejś burdy, dewastacji albo bijatyki, a nie z powodu niezdecydowania klientek czy zostają (czekałyśmy na wiadomość od znajomej która miała do nas dołączyć). Na temat tego ochroniarza mogłabym jeszcze sporo popisać, chociażby pierwszy lepszy przykład: kiedy nie można było się dostać do toalety, bo "Szanowny-Pan-Ochroniarz" oglądał mecz w telewizji siedząc rozwalony na kanapie, a głupi i niekulturalni klienci musieli przez niego przechodzić... Wolę nie wiedzieć do jakiej afery by doszło jakby ktoś nie daj boże przypadkiem dotknął tego człowieka przeskakując przez niego :/ Co ciekawe, Wasz drugi ochroniarz, (tak jak i obsługa baru) jest w porządku i potrafi się normalnie zachować, dlatego nie rozumiem, dlaczego utrzymujecie takiego pracownika jak ochroniarz nr 1, który odstrasza klientów. A szkoda, bo irish pub to było kiedyś moje ulubione miejsce. Sugeruję przyjrzeć się jeszcze raz temu nagraniu, być może teraz dostrzeżecie parę rzeczy, o których Wasz pracownik zapewne nie wspomniał.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 3