Lać i jechać! Byle z głową...
Jumper 3.0 hdi 160KM, bus L2H2 z 2007, biały lakier - nic się nie łuszczy, na razie bez rdzy, nic nie padło poza maglownicą . Na minus: na pusto - z lekko załadowaną paką - trochę kangurzy; dwa - fatalne umiejscowienie stacyjki - kluczyk wystaje na wysokości prawego kolana na tyle blisko, że czasem może się zdarzyć niechcące wciśnięcie i zgaszenie silnika! Może to kwestia moich długich nóg i odpowiednie ustawienie fotela .
Poza tym - komfort jak w mercedesie. Auto bez klimy, specjalnie takie wybrałem - jeden problem mniej! A do tego oszczędniejsza jazda. Fabryczna wydajność dmuchawy i nagrzewnicy rewelacyjna! Latem +30 st. jeżdżę spokojnie przy zamkniętych oknach, zimą -25 st. silnik osiąga swoją temperaturę pracy po 10-15 km, z kratek wali takie gorące powietrze, że nie da się wysiedzieć z nadmuchem skierowanym na twarz, po kolejnych 10 km ustawiam pokrętło temperatury na 1/2 i otwieram okienko w ściance grodziowej dogrzewając pakę... I można jechać w samej koszuli. Zimą depresator do paliwa, raz w roku preparat do czyszczenia wtryskiwaczy. Nigdy problemu z rozruchem. Ruszam spokojnie po kilkunastu sekundach od uruchomienia silnika, 3-4 km przed metą noga z gazu i równie spokojnie, gaszę przysłowiową minutę po zatrzymaniu .
Wymiana oleju co 24 miesiące - częściej niech wymieniają ci, co robią rzeczywiście gigantyczne przebiegi lub pracują 'w ciężkich warunkach' .
ps.: po pierwsze - nie ma samochodów, które się nie psują, ale jak o wszystko - trzeba dbać. A zaczyna się od czytania instrukcji i zaleceń producenta, niemal codziennie widzę 'kierowników' traktujących swoje busy jakby byli Małyszami na Dakkarze; po drugie - pewnie nie wszystkie, ale znaczną część narzekań użytkowników należałoby kierować nie pod adresem samochodu i producenta - tylko nieudolnych albo wręcz nieuczciwych serwisów, mechaników-szkodników, którym albo się nie chce-nie opłaca, albo nie potrafią sobie poradzić z taką czy inną awarią, a przy okazji potrafią zepsuć jeszcze więcej-bardziej... Komu się nigdy nie przytrafiło, że udawał się do mechanika z drobną usterką, a tam nagle okazywało się, że nie wiadomo jakim cudem auto jeszcze jeździ, bo 'trzeba zrobić' to, to i tamto. Albo po drobnym serwisie, kilka dni-tygodnie nagle zaczęły się sypać inne historie. Nie wiadomo czemu...
0
0