Coś strasznego...
Totalnie nie rozumiem, o co chodziło z tymi rewolucjami Magdy Gessler. Zapytałam niezwykle nieznośną i obrażoną na cały świat kelnerkę, czy tu były rewolucje. Pani (zresztą ta sama, co w odcinku, tylko zmieniła kolor włosów) powiedziała, że: "NIE, A CO?" Pomyślałam, że gówno w zoo, po prostu byłam ciekawa. Nie poinformowała mnie, że zamówienie składa się przy barze. I siedziałam na dworze jak jakaś idiotka. Obsługa kelnerska w tym lokalu to jest po prostu jakaś totalna ściema. Nie wiem, gdzie ta laska się wychowała, ale mam ogromny niesmak po wizycie tam. Najgorsze chyba jednak był zapach, jakiś sztuczny odświeżacz. Cała tym pachniałam - włosy, ubrania, dłonie... KATASTROFA! Omijajcie to miejsce z daleka!