Film dłuuugi, nudny. rozczarowujący.
Najnowszy film Martina Scorsese byłby dobry (ale nie bardzo dobry) gdyby nie koszmarnie dłuuuugi czas jaki trwa. Minuty wloką się. Film jest zbyt rozciągnięty. Trudno wytrwać te ponad 3 godziny, biorąc pod uwagę nieśpieszną akcję. O czym jest film? W sumie o niczym. To znaczy. Nie ma w nim żadnego morału. Nie jest to przypowieść. To film o tym, jak pewien starszy zły człowiek wykorzystując niezbyt inteligentnego członka rodziny dąży do przejęcia roponośnej ziemi. Gra aktorska dobra. Leonardo DiCaprio coraz bardziej przypomna Jacka Nicholsona jeśli chodzi o tuszę i okrągłą twarz. Robert DeNiro cóż gra jak zawsze, czyli dobrze, ale już trochę schematycznie. Koniec filmu popsuty, żadnej puenty, i chyba sam reżyser nie wiedział jak to skończył, bo kończy się nagle, jakby reżyser zdawał już sobie sprawę, że dłużej widz nie wytrzyma na kinowym foteliku. Dla mnie spore rozczarowanie. Jeśli ktoś nie jest miłośnikiem M. Scorsese to niech sobie podaruje, bo się wynudzi. Na drugi dzień tego filmu się de facto już nie pamięta. A wychodząc z sali kinowej czuje ulgę, że już się w końcu to skończyło. Technicznie do filmu żadnych uwag. Muzyka taka sobie, w sumie jak cały film bezpłciowa, żadnego dominującego wątku. Ocena DST z minusem za absurdalnie długi czas.
6
6