Czemu się, ludzie, tak dziwujecie ?
Czemu ci ludzie się tak temu dziwują ?
Że niby jakaś afera w Newsweeku związana z postacią Tomasza Lisa ? A co w tym dziwnego ? Nic, ale oczywiście, należy przede wszystkim pamiętać, żeby widzieć kwestię we właściwej perspektywie i nie wyrywać jej z kontekstu. Bo inaczej widać tylko drzewa, a nie widać lasu.
Zachowania takie przecież są produktem systemu. System demoliberalny, a do tego z domieszką postkomunizmu, generuje takie zachowania taśmowo. Zgodnie z moją koncepcją przestrzeni społecznej, jedną z kluczowych relacji systemowych jest prawda, a jeżeli system prawdę neguje i opiera się na kłamstwie, to takie są tego efekty.
Dlaczego Lis miałby się zachowywać inaczej niż system, który on wspiera i który go też wspierał, do czasu ?
Przypatrzmy się bardziej spektakularnemu działaniu tego systemu na przykladzie Tuska. Platforma, wypromowana marketingowo też jest organizacją fałszywą. Spójrzmy jak Tusk po kolei eliminował ludzi z kierownictwa Platformy: Płażyńskiego, Olechowskiego, Piskorskiego, a potem marginalizował Schetynę. Takie były relacje wtedy, a teraz jest jeszcze gorzej. Więc niby dlaczego reguły systemu kłamstwa miałyby omijać Lisa ?
Spiętrzenie się tej sterty newsweekowych kłamstw doprowadziło w koncu do wybuchu, gdy kłamstwa Tomasza Lisa Zderzyły się z podatnością na kłamstwa pani Renety Kim, znanej ze swoich kuriozalnych poglądów.
Inna sprawa, która bulwersuje media, to sprawa rozerotyzowanego księdza z kurii białostockiej. Też warto popatrzeć na te wydarzenie z perspektywy systemowej. System oparty na fałszu, opiera się w znacznym stopniu na faszywym wykorzystaniu ludziej seksualności w kwestiach promocji konsumpcjonizmu i ideologii lew-lib. Stąd poteżna, wszechogarniająca hiperseksualizacja, która dotknęła także wspomnianego kapłana. Nie ma tu nic nadzwyczajnego, to produkt systemu.
Te wydarzenia potwierdzają moją koncepcję o uzależnieniu jednostki od systemu, który wywiera na jednostkę wpływ nie do odparcia. Jedyny sposób żeby tego uniknąć, to obalić ten system i stworzyć nowy, co się właśnie zaczyna powoli i w bólach wykluwać.
Że niby jakaś afera w Newsweeku związana z postacią Tomasza Lisa ? A co w tym dziwnego ? Nic, ale oczywiście, należy przede wszystkim pamiętać, żeby widzieć kwestię we właściwej perspektywie i nie wyrywać jej z kontekstu. Bo inaczej widać tylko drzewa, a nie widać lasu.
Zachowania takie przecież są produktem systemu. System demoliberalny, a do tego z domieszką postkomunizmu, generuje takie zachowania taśmowo. Zgodnie z moją koncepcją przestrzeni społecznej, jedną z kluczowych relacji systemowych jest prawda, a jeżeli system prawdę neguje i opiera się na kłamstwie, to takie są tego efekty.
Dlaczego Lis miałby się zachowywać inaczej niż system, który on wspiera i który go też wspierał, do czasu ?
Przypatrzmy się bardziej spektakularnemu działaniu tego systemu na przykladzie Tuska. Platforma, wypromowana marketingowo też jest organizacją fałszywą. Spójrzmy jak Tusk po kolei eliminował ludzi z kierownictwa Platformy: Płażyńskiego, Olechowskiego, Piskorskiego, a potem marginalizował Schetynę. Takie były relacje wtedy, a teraz jest jeszcze gorzej. Więc niby dlaczego reguły systemu kłamstwa miałyby omijać Lisa ?
Spiętrzenie się tej sterty newsweekowych kłamstw doprowadziło w koncu do wybuchu, gdy kłamstwa Tomasza Lisa Zderzyły się z podatnością na kłamstwa pani Renety Kim, znanej ze swoich kuriozalnych poglądów.
Inna sprawa, która bulwersuje media, to sprawa rozerotyzowanego księdza z kurii białostockiej. Też warto popatrzeć na te wydarzenie z perspektywy systemowej. System oparty na fałszu, opiera się w znacznym stopniu na faszywym wykorzystaniu ludziej seksualności w kwestiach promocji konsumpcjonizmu i ideologii lew-lib. Stąd poteżna, wszechogarniająca hiperseksualizacja, która dotknęła także wspomnianego kapłana. Nie ma tu nic nadzwyczajnego, to produkt systemu.
Te wydarzenia potwierdzają moją koncepcję o uzależnieniu jednostki od systemu, który wywiera na jednostkę wpływ nie do odparcia. Jedyny sposób żeby tego uniknąć, to obalić ten system i stworzyć nowy, co się właśnie zaczyna powoli i w bólach wykluwać.