Czy jestem aż taką złą matką?
Mam 7 letniego synka. Pracuję jak większość matek i to dość długo. W domu jesteśmy koło 18. Mam stresującą pracę, która często wymaga ode mnie także pracy w domu. I tu pojawia się problem z moim dzieckiem. Mój mąż jest bardzo dobrym ojcem i poświęca mu każdą wolną chwilę po powrocie z pracy do domu. Ja taka wspaniała nie jestem. I niestety wiecznie słyszę, że jestem złą matką, głównie od mojego syna.
Jak mój mąż chce wyjść to słyszę , że nie chce ze mną zostać, że woli tatę, że będzie się nudził, że tata ma zostać.
Jak czasem jest chory to zostaję z nim w domu, jednak wtedy też muszę trochę zasiąść do pracy bo nie mogę sobie pozwolić, żeby odpuścić. I wtedy to samo: nie lubię z tobą zostawać, wolę być w szkole, w świetlicy, zawieź mnie do babci...Ty tylko pracujesz (tłumaczę, że muszę, jeśli chcesz np mieć nowe zabawki ale nie dociera).
Chyba nietrudno sobie wyobrazić jak boli serce słuchając takich słów :( kocham moje dziecko najbardziej na świecie i okazuje mu to na każdym kroku, troszczę się, okazuje mu czułość, kupuję mu jego ukochane zabawki, a okazuje się, że jedynym wyznacznikiem tego czy matka jest dobra jest to, czy się bawi czy nie bawi... najgorsze, że tak samo myśli mój mąż. Ostatnio usłyszałam, że mam słaby kontakt z dzieckiem, że mam się z nim bawić i wtedy to się zmieni. Rzeczywiście trudno szukać sytuacji kiedy dziecko z otwartymi ramionami mnie wita, jak mnie nie ma przy odbieraniu ze szkoły czy w innych sytuacjach to nawet często nie pyta gdzie jestem, jak mam problemy i płaczę to NIGDY nie zdarzyło się, że mój synek się tym przejął :(
Sama nie miałam idealnego dzieciństwa, chcę oszczędzić mu tego samego a okazuje się, że jestem jeszcze gorsza bo ja swoich rodziców zawsze bardzo kochałam, bez względu na to czy budowali ze mną z klocków czy nie...wychodzi na to, że jestem naiwna bo zawsze myślałam, że matkę poza skrajnymi, patologicznymi przypadkami zawsze się kocha, a wychodzi na to, że na tą miłość trzeba sobie "pracować" spełniając oczekiwania.
Jak jest u Was? Czy zawsze bawicie się ze swoimi dziećmi? Czy po powrocie z pracy poświęcacie im każdą chwilę? Czy ja naprawdę jestem taką złą matką? Zastanawiałam nad drugim dzieckiem ale po tym co usłyszałam od męża to chyba nigdy się nie zdecyduje :(:(:(
Jestem tym naprawdę załamana i w mojej rodzinie czuję się poza nawiasem :( Zawiodłam w najważniejszej życiowej roli :(
Jak mój mąż chce wyjść to słyszę , że nie chce ze mną zostać, że woli tatę, że będzie się nudził, że tata ma zostać.
Jak czasem jest chory to zostaję z nim w domu, jednak wtedy też muszę trochę zasiąść do pracy bo nie mogę sobie pozwolić, żeby odpuścić. I wtedy to samo: nie lubię z tobą zostawać, wolę być w szkole, w świetlicy, zawieź mnie do babci...Ty tylko pracujesz (tłumaczę, że muszę, jeśli chcesz np mieć nowe zabawki ale nie dociera).
Chyba nietrudno sobie wyobrazić jak boli serce słuchając takich słów :( kocham moje dziecko najbardziej na świecie i okazuje mu to na każdym kroku, troszczę się, okazuje mu czułość, kupuję mu jego ukochane zabawki, a okazuje się, że jedynym wyznacznikiem tego czy matka jest dobra jest to, czy się bawi czy nie bawi... najgorsze, że tak samo myśli mój mąż. Ostatnio usłyszałam, że mam słaby kontakt z dzieckiem, że mam się z nim bawić i wtedy to się zmieni. Rzeczywiście trudno szukać sytuacji kiedy dziecko z otwartymi ramionami mnie wita, jak mnie nie ma przy odbieraniu ze szkoły czy w innych sytuacjach to nawet często nie pyta gdzie jestem, jak mam problemy i płaczę to NIGDY nie zdarzyło się, że mój synek się tym przejął :(
Sama nie miałam idealnego dzieciństwa, chcę oszczędzić mu tego samego a okazuje się, że jestem jeszcze gorsza bo ja swoich rodziców zawsze bardzo kochałam, bez względu na to czy budowali ze mną z klocków czy nie...wychodzi na to, że jestem naiwna bo zawsze myślałam, że matkę poza skrajnymi, patologicznymi przypadkami zawsze się kocha, a wychodzi na to, że na tą miłość trzeba sobie "pracować" spełniając oczekiwania.
Jak jest u Was? Czy zawsze bawicie się ze swoimi dziećmi? Czy po powrocie z pracy poświęcacie im każdą chwilę? Czy ja naprawdę jestem taką złą matką? Zastanawiałam nad drugim dzieckiem ale po tym co usłyszałam od męża to chyba nigdy się nie zdecyduje :(:(:(
Jestem tym naprawdę załamana i w mojej rodzinie czuję się poza nawiasem :( Zawiodłam w najważniejszej życiowej roli :(