Re: Czy kobieta (40+),samotna matka może jeszcze znaleźć przyjaciela,partnera?
Czytając tak te wasze życiowe rozterki, i**otyczne licytację, jacy są mężczyzni, jakie są kobiety bla...bla...bla
Robienie z siebie ofiary, bo inaczej tego nie można nazwać, z powodu tego że "oo bo jestem samotną matką" albo jak jedna z Pań to ujęła "że nie mogła by czyjegoś DNA wychowywać", swoją drogą to ciekawi mnie kto k***a wychowywał takie pustaki jak wy... Czemu pustaki? Ano temu że, w ani jednej wypowiedzi, tudzież "Życiowej mądrości", żadne z was patałachy, nie wzięło pod uwagę jednego tyciego szczególiku...
Z punktu widzenia " męższczyzny", osobiście nie związał bym się z Kobietą która ma syna/córkę, NIE K***a dlatego, że nie lubię się dzielić czy nie chce być "tym drugim"... Tym bardziej nie dlatego, że zaraz ktoś stwierdzi że nie dorosłem, do bycia rodzicem co gorsza zastępczym...
Albo że mi się zwyczajnie nie chce
Było by to po prostu trudne dla mnie, jako hipotetycznego partnera, choć to akurat jest lajcik
Prawdziwe piekło rozgrywa się wiecie gdzie?!
Oczywiście że nie wiecie, bo żadne z was nie postawiło się na miejscu dzieciaka, tylko wyciera sobie nim morde, argumentując posiadanie potomka jako cięższy etap w życiu, lub żyje w przekonaniu iż należą mu się specjalne przywileje z tego tytułu, tfu! Brakuje jeszcze zwrotów defensywnych tj. " bo ja jestem matką", "bo ja jestem kobietą" i też na coś zasługuje od życia
Owszem, zasługujesz... Na strzał mokrą szmatą w pysk, na otrzeźwienie. Jak również na dozór kuratora rodzinnego(chociaż gdyby to ode mnie zależało, pozbawił bym Cie praw rodzicielskich) za to, że najprawdopodobniej nie zdajesz sobie sprawy, że robisz mu istne piekło z życia, a takie rysy zostają w psychice dziecka na bardzo długo.
Teraz obużona zapytasz, skąd ja mogę to widzieć?! Jasnowidz ze mnie czy jaki inny c**j? A no k***a stąd, że byłem w tym samym miejscu(jakieś 20 lat temu) w którym jest Twój synek z którym łącze się w bólu, życząc mu silnych nerwów i wytrwałości podczas "niewinnych" randek jego Mamusi... Wtedy kiedy on dorasta
Jeśli natomiast uważasz że, nie będą one wpływały na młodego i na jego przyszłość
Podpowiem Ci tylko że ani szkolni psychologowie ani "specjalni" psychologowie dziecięcy nie "naprawią" tego co sama zaniedbałaś, chociaż nie! Co sama z******ś(oczywiście wierze że z biegiem czasu, porzuciłaś poszukiwania, wnioskując że nie miałaś nazwijmy to "szczęścia")
Dodam jeszcze, że nie miałem zamiaru wyżyć się na kimś, tym bardziej, nie miałem na celu nikomu uwłaczyć lub naubliżać, powołując się na własne doświadczenia, sprzed ok. 20 lat. Mam nadzieję że będzie dało się zapobiec, wyżej opisanym zdarzeniom.
Uwierzcie mi na słowo, to boli bardziej niż jakakolwiek kara za coś, czy wychowawczy klaps na d*pe! Bardzo boli i długo ten ból się utrzymuje. Przysłowiowe rany także potrafią się goić latami
Na koniec chciałbym życzyć każdemu miłej lektury i mam nadzieję że nie uraziłem nikogo na tyle, że otrzymam kontrriposte w postaci klasycznego Focha
Miłego dnia :)
3
1