Czy możecie mi doradzić??
Witam, dzisiaj miałam niemiłe spotkanie z kontrolerem z Gdańska.
Mianowicie, byłam w drodze do szkoły, wyszłam z domu, kupiłam bilety i poszłam na przystanek. Było strasznie zimno więc po kupieniu biletów schowałam je do portfela i nałożyłam rękawiczki. Kiedy tramwaj podjechał wsiadłam, szukałam miejsca aby gdzieś się oprzeć by wyjąć bilet (ponieważ nie chciałam się wywrócić) lecz nic nie widziałam, ale było dużo miejsc wolnych więc usiadłam i w tym samym momencie zaczęłam szukać biletu, kiedy znalazłam wstałam w stronę kasownika (Całość tej sytuacji trwała jakieś 10 może 15 sekund). Kiedy szłam w kierunku kasownika zobaczyłam przed sobą kontrolera, ten od razu poprosił o bilet. Od razu wziął mój bilet i nawet nie miałam możliwości aby go skasować, zaczęłam wyjaśniać, że dopiero co weszłam i właśnie idę skasować bilet. On powiedział, że widział jak wstawałam i prosi dokumenty. Naprzeciw mnie siedziała kobieta, która wsiadła na tym samym przystanku co ja i poprosiłam aby potwierdziła że wsiadłam razem z nią. Lecz to nie poskutkowało on usilnie trzymał się swojej wersji. Kobieta dokładnie powiedziała, że wsiadłam razem z nią a szanowny kontroler zatrzymał mnie po ok 25 sek od mojego wejścia do tramwaju. Tramwaj nie przejechał nawet jednego przystanku, on oczywiście wypisał mi mandat na 150 zł ... Mam zamiar oczywiście się od tego odwołać ponieważ moim zdaniem jest to niesprawiedliwe tym bardziej, że był świadek który to potwierdził a w dodatku owy kontroler był niekulturalny. Proszę więc o waszą opinię na temat tej sytuacji bo moim zdaniem coś tu jest nie tak. Na blankiecie mam wypisane, że nie posiadałam w ogóle biletu co jest nie prawdą bo sam zabrał mi bilet który chciałam skasować. A i proszę jeszcze mi powiedzieć czy przypadkiem pasażer nie ma czasu na skasowanie biletu w odległości jednego przystanku?? Bo z tego co wiem jest takie prawo z którego oczywiście nie mogłam skorzystać. Pozdrawiam i czekam na opinię.
Mianowicie, byłam w drodze do szkoły, wyszłam z domu, kupiłam bilety i poszłam na przystanek. Było strasznie zimno więc po kupieniu biletów schowałam je do portfela i nałożyłam rękawiczki. Kiedy tramwaj podjechał wsiadłam, szukałam miejsca aby gdzieś się oprzeć by wyjąć bilet (ponieważ nie chciałam się wywrócić) lecz nic nie widziałam, ale było dużo miejsc wolnych więc usiadłam i w tym samym momencie zaczęłam szukać biletu, kiedy znalazłam wstałam w stronę kasownika (Całość tej sytuacji trwała jakieś 10 może 15 sekund). Kiedy szłam w kierunku kasownika zobaczyłam przed sobą kontrolera, ten od razu poprosił o bilet. Od razu wziął mój bilet i nawet nie miałam możliwości aby go skasować, zaczęłam wyjaśniać, że dopiero co weszłam i właśnie idę skasować bilet. On powiedział, że widział jak wstawałam i prosi dokumenty. Naprzeciw mnie siedziała kobieta, która wsiadła na tym samym przystanku co ja i poprosiłam aby potwierdziła że wsiadłam razem z nią. Lecz to nie poskutkowało on usilnie trzymał się swojej wersji. Kobieta dokładnie powiedziała, że wsiadłam razem z nią a szanowny kontroler zatrzymał mnie po ok 25 sek od mojego wejścia do tramwaju. Tramwaj nie przejechał nawet jednego przystanku, on oczywiście wypisał mi mandat na 150 zł ... Mam zamiar oczywiście się od tego odwołać ponieważ moim zdaniem jest to niesprawiedliwe tym bardziej, że był świadek który to potwierdził a w dodatku owy kontroler był niekulturalny. Proszę więc o waszą opinię na temat tej sytuacji bo moim zdaniem coś tu jest nie tak. Na blankiecie mam wypisane, że nie posiadałam w ogóle biletu co jest nie prawdą bo sam zabrał mi bilet który chciałam skasować. A i proszę jeszcze mi powiedzieć czy przypadkiem pasażer nie ma czasu na skasowanie biletu w odległości jednego przystanku?? Bo z tego co wiem jest takie prawo z którego oczywiście nie mogłam skorzystać. Pozdrawiam i czekam na opinię.