Wczoraj z moim chłopakiem postanowiliśmy zatrzymać się na piwo i sałatkę. Usiedliśmy w "ogródku" więc nie zdziwiło nas, że po 5 minutach nikt do nas nie podszedł. Mój chłopak wszedł więc do środka, zamówił 2 piwa i poprosił o kartę. Piwa i karty ni widu, ni słychu... Godzina 19.00, obłożenie na poziomie 20% a my czekamy, czekamy, czekamy... 10, 15, 20 minut... W międzyczasie kelnerka wyskoczyła do pobliskiego sklepu po ser :) Cóż, wstaliśmy i poszliśmy sobie...