Do rodziców, którzy bankowali krew pępowinową.

Temat dostępny też na forum: Rodzina i dziecko bez ogłoszeń
Czy przy drugim porodzie tez pobieraliscie krew zastanawiam się czy warto robić to przy drugim dziecku kiedy pierwsza krew jest bankowana
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

My właśnie stoimy przed tym samym dylematem, ale chyba nie będziemy drugi raz tego robić, bo tą samą krew można użyć dla rodzeństwa. A ryzyko, że obaj bracia będą jej potrzebowali jest znikome
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

My zrobiliśmy i przy pierwszym i przy drugim dziecku . Uznaliśmy że każde powinno mieć swoją,
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

Bardzo ciekawy artykuł o krwi pępowinowej, polecam

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,100961,11226070,Pepek_swiata.html
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

Szkoda ze płatny ten artykuł
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

Deponowanie w banku przy porodzie krwi pępowinowej tylko na własny użytek mija się z celem. Banki takiej krwi powinny być państwowe i dostępne dla wszystkich. Z Prof. Wiesławem Jędrzejczakiem rozmawia Irena Cieślińska
Moi znajomi z trudem wysupłali kilka tysięcy, żeby wykupić maluszkowi ''biologiczną polisę na życie''. Zdeponowali w banku jego krew pępowinową. Zdecydowali się w ostatniej chwili - tuż po porodzie położna przekonała ich, żeby nie przegapili tej jedynej szansy, która może być ratunkiem dla dziecka.

O jakiej szansie mówimy? Deponując krew pępowinową na wyłączny użytek własnego dziecka, nie dajemy mu żadnych specjalnych możliwości leczenia, które nie byłyby dostępne także dla innych dzieci. Taka argumentacja to tylko gra na emocjach.

Jak to? Coś musi być szczególnego w tej krwi, skoro istnieją banki, które ją przechowują, i coraz więcej mówi się o jej wykorzystywaniu.

W okresie płodowym tylko mniej więcej połowa krwi dziecka znajduje się w jego ciele. Drugie tyle krąży w pępowinie i łożysku, odbierając składniki odżywcze z krwi matki.

Kiedy dziecko przychodzi na świat i po przecięciu pępowiny zaczyna niezależne życie, połowa krwi, której w życiu płodowym używał maluch, zostaje w łożysku. Ta krew jest rzeczywiście bardzo cenna - zawiera krwiotwórcze komórki macierzyste. Mogą one zastąpić szpik kostny w odtworzeniu zniszczonego układu krwiotwórczego.

Te komórki wytwarzające krew występują wyłącznie w krwi pępowinowej, u płodu?

Nie! Krążą przez całe życie w krwi każdego z nas. Krwinka czerwona żyje 100-120 dni, a niektóre inne komórki krwi tylko kilka dni. Te, które obumierają, muszą być stale zastępowane nowymi. Ich źródłem są właśnie komórki macierzyste.

Ale skoro komórki krwiotwórcze ma każdy z nas, to dlaczego rozważa się pobieranie i magazynowanie krwi pępowinowej? Nie możemy w razie potrzeby pobrać komórek macierzystych z krwi dorosłego?

Możemy i bardzo często tak się robi. Na przykład jeśli choremu trzeba podać chemioterapię lub zastosować naświetlania w dawkach, które zniszczą jego układ krwiotwórczy, wtedy jedynym wyjściem odtworzenia układu krwionośnego bywa przeszczep.

U dorosłych najczęściej korzystamy wtedy z komórek macierzystych wyizolowanych z tzw. krwi obwodowej, czyli takiej, która krąży w naszych żyłach. Niekiedy przeszczepiamy szpik kostny. Najrzadziej korzystamy z krwi pępowinowej, chociaż ta metoda staje się coraz bardziej popularna.

To znaczy, że komórki macierzyste z krwi pępowinowej są jednak lepsze niż z krwi obwodowej?

Krew pępowinową można przeszczepić z większą tolerancją. Szpik czy krew od osoby dorosłej musi pasować w dziesięciu na dziesięć cech. To tak, jakby trafić szóstkę w totka. Więcej - dziesiątkę! Dlatego tak trudno jest znaleźć dawcę. Natomiast krew pępowinową można przeszczepić, dbając o zgodność zaledwie czterech na sześć cech. To znacznie łatwiej.

To idealne rozwiązanie.

Niestety, zazwyczaj tej krwi jest za mało. Bo jej dawcą jest noworodek. Rzadko kiedy ilość krwi pępowinowej przekracza 100 ml. Czasami udaje się jej pobrać zaledwie 20 ml. A do leczenia potrzeba mniej więcej 3 ml krwi na kilogram ciała chorego. 100 ml wystarczy dla kogoś, kto waży nie więcej niż 30 kg.

Hm. 100 ml to dawka dla dziesięciolatka.

Dlatego dorosłym przeszczepia się dwie, a nawet trzy jednostki krwi - każdą od kogoś innego.

Pan wiele lat temu dokonał takiego pionierskiego przeszczepu w Polsce.

Tak. Dziś jest to już rutynowa metoda na świecie. Wykonano ponad tysiąc podobnych zabiegów.

Tyle tylko że przy takim zabiegu trzeba sięgnąć po krew pępowinową kilku osób, nie wystarczy własna. A po to się trzyma swoją w banku, żeby mieć w razie potrzeby najlepiej dopasowaną krew.

Pasować to ona pasuje najlepiej, ale to nie znaczy, że jest w stanie wyleczyć. To dopasowanie w pewnym sensie przeszkadza w leczeniu.

Jak to?!

Nowy, przeszczepiony wraz z krwią układ odpornościowy pochodzący od innej osoby zwalcza nowotwór chorego. A własne komórki chorego go nie zwalczają! Podając obcą krew, wszczepiamy taki układ krwiotwórczy, który aktywnie walczy z nowotworem. To dodatkowy, bardzo ważny i silny efekt leczniczy. Są też dowody, że jeśli dziecko zachoruje na białaczkę, to ta białaczka może już być obecna w krwi pępowinowej. Wtedy jego krew absolutnie nie nadaje się do leczenia.

To dlatego gromadzenie krwi na użytek prywatny mija się z celem - jeśli dziecko zachoruje, i tak lepiej będzie mu podać krew obcą, nie własną. Warto więc rozwijać banki publiczne, z których mogą korzystać wszyscy chorzy, niż przechowywać krew na swój wyłączny użytek.

Jeśli nie do leczenia nowotworów, to może tę kupioną przez rodziców ''biologiczną polisę'' da się spożytkować inaczej?

Takie zastosowanie - ale dopiero w przyszłości - przynieść może tzw. medycyna regeneracyjna. W krwi pępowinowej poza krwiotwórczymi komórkami macierzystymi znajdują się też komórki o znacznie większym potencjale. Istnieje podejrzenie, że mogłyby one wytwarzać także komórki nerwów, nabłonka itd. Pomysł jest taki, że gdyby ktoś wymagał zabiegu, który wiąże się z osłabieniem jakiegoś narządu - czy to będzie wątroba, rdzeń kręgowy, czy kość - to takie komórki macierzyste uzyskane z krwi pępowinowej mogłyby wspomóc regenerację tego narządu.

Moglibyśmy - na życzenie - hodować sobie narządy?

Nie tak szybko. Po pierwsze, takich komórek jest bardzo niewiele, z trudem umiemy je wyszukiwać, co dopiero mówić o zastosowaniach, które się wszystkim marzą.

W Polsce pani profesor Krystyna Domańska-Janik otrzymała komórki nerwowe z komórek krwi pępowinowej, ale na razie udaje się to tylko czasami. Z krwi jednych noworodków wychodzi, z krwi innych - nie. Dlaczego? Nie wiadomo. Daleko jeszcze do metody leczniczej.

Dziś czytałam, że dwie starsze Amerykanki, którym wszczepiono do oczu komórki macierzyste, po tym zabiegu częściowo odzyskały wzrok.

Tyle że były to zarodkowe komórki macierzyste. Te są jeszcze bardziej plastyczne i faktycznie potrafią rozwijać się tak, by wspomóc prawie każdą tkankę. Niestety, są uzyskiwane z ludzkich zarodków, więc budzą wiele kontrowersji etycznych.

A czy coś z zakresu medycyny regeneracyjnej udało się już osiągnąć z wykorzystaniem krwi pępowinowej?

Nie. To są nadzieje na przyszłość. Na razie nie opracowano żadnej rutynowej metody wykorzystania takiej krwi w klinice - świeżej, co tu dopiero mówić o zamrożonej od kilkunastu czy kilkudziesięciu lat w bankach. Materiału wytworzonego 50 lat temu żaden odpowiedzialny lekarz nie użyje.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

Panie doktorze, ale ja czytam na stronach polskich banków krwi, że już dziś komórkami z krwi pępowinowej leczy się wiele chorób, m.in. zawał serca.

W przypadku serca próbowano wykorzystywać dotąd tylko komórki z krwi obwodowej i ze szpiku, a nie krew pępowinową. Wraz z nieżyjącym już profesorem Religą byliśmy pionierami tego pomysłu. Próby są robione nadal. Ale wciąż nie udało się potwierdzić skuteczności tego działania.

Na stronach jednego z banków krwi - Progenis - znalazłam informację, że komórki macierzyste wykorzystywane są powszechnie w leczeniu miażdżycy, a ''dzięki pionierskim zabiegom kilkudziesięciu pacjentów uniknęło amputacji kończyn''.

Takie próby były wykonywane na świecie, powtarzaliśmy je też w naszym szpitalu, ale nie udało się potwierdzić ich skuteczności. Wydaje się, że zastrzyk z komórek krwiotwórczych może stanowić jakiś bodziec dla organizmu. Kilkadziesiąt lat temu w podobnych przypadkach wstrzykiwano domięśniowo po prostu krew. Jednak czy to działanie przynosi efekt? Jeśli kończyna jest niedokrwiona, trzeba w miejsce zniszczonych miażdżycą naczyń wytworzyć nowe, które krew dostarczą. Nikt nie wykazał, że po wstrzykiwaniu w mięsień kończyny czy to własnej krwi, czy z komórek krwiotwórczych takie naczynia powstają.

W tej chwili to, co oferują banki komercyjne, to jest wyłącznie sprzedawanie obietnic.

Medycyna się bardzo szybko rozwija, może warto sobie kupić taką obietnicę?

Każdy ryzykuje własne pieniądze. To nie jest zabieg szkodliwy ani nielegalny. Nikomu na pewno nie szkodzi.

Jednak to spory koszt. W zależności od banku pobranie kosztuje kilkaset złotych, konieczne badania - blisko 2 tys., a potem przechowywanie - około 500 zł rocznie albo ''w abonamencie'' 5-7 tys. za przechowanie do pełnoletności dziecka.

Krwi pępowinowej nie warto kolekcjonować?

Warto, jak najbardziej. Ale jak mówiłem - nie na prywatny użytek. Na całym świecie tworzy się banki publiczne, które mają już łącznie ponad pół miliona jednostek krwi pępowinowej. Z krwi zgromadzonej w takim banku może korzystać każdy chory.

Wystarczy na leczenie wszystkich białaczek?

Prawie wszystkich. My do tej pory nie mieliśmy pacjenta, dla którego nie można było dobrać krwi pępowinowej.

Mamy swoje banki publiczne?

Niestety, nasze trzy banki publiczne w zasadzie nie pracują. Powstały dziesięć lat temu za pieniądze ówczesnego Komitetu Badań Naukowych, który sfinansował opracowanie technologii i zgromadzenie w każdym z tych banków ok. stu jednostek - porcji krwi. A kiedy już była opracowana technologia, finansowanie ich powinno przejąć Ministerstwo Zdrowia. Niestety, nie przejęło.

A ile powinniśmy mieć swoich jednostek?

W przeliczeniu na 10 mln mieszkańców w Polsce mamy 86 porcji. Dla porównania: Czesi zgromadzili w publicznych bankach ponad 3 tys. porcji na 10 mln obywateli, Hiszpanie - blisko 10 tys.! Żeby bank się samofinansował, musi mieć przynajmniej 10 tys. porcji. Wtedy przychody z udostępniania takiej krwi pokrywają koszty badania i przechowywania.

Jakie jest prawdopodobieństwo, że krew zdeponowana w banku na użytek własny zostanie wykorzystana?

Najwyżej jak jeden do 10 tys.

Jeśli 10 tys. ludzi zapłaci po 5 tys. zł za składowanie krwi pępowinowej dzieci, powstanie bank z 10 tys. porcji krwi do prywatnego wykorzystania. I najwyżej jedna z nich okaże się kiedykolwiek przydatna! A stworzenie takiego banku kosztowało w sumie 50 mln zł

I za pomocą tych 50 mln można by było rozwiązać problem na skalę całego kraju. To jest typowy przykład różnicy między medycyną prywatną a medycyną publiczną. Ta sama kwota zaangażowana w medycynę publiczną rozwiązuje problem dla całej populacji, a wydana w układzie prywatnym - pomaga ewentualnie jednej osobie.

Rekomendacja Rady Europy głosi, że ''kraje członkowskie i ich służby zdrowia nie powinny popierać tworzenia banków krwi pępowinowej do użytku autologicznego ani nie powinny promować deponowania tej krwi do własnego użytku''.

A Europejska Grupa ds. Etyki w Nauce i Technologii niemal dziesięć lat temu wydała nadal obowiązującą opinię, w której stwierdza: ''Celowość komercyjnych banków krwi pępowinowej powinna być podważona, gdyż sprzedają one usługi, dla których obecnie nie ma praktycznego zastosowania w wykorzystaniu leczniczym. Tak więc obiecują one więcej, niż są w stanie dać. Aktywność tych banków wzbudza poważną krytykę etyczną''.

Jednak w Polsce sprawa jest bardziej skomplikowana, bo np. Polskie Towarzystwo Ginekologiczne wydało opinię popierającą prywatne bankowanie. Moim zdaniem to nie jest rzetelny dokument.

Pan by się na to nie zdecydował?

Zetknąłem się z profesorami medycyny, którzy po rozważeniu wszystkich argumentów zdecydowali się jednak bankować krew dla swoich dzieci. Chociaż, kiedy cztery lata temu rodził nam się syn, sam się na to nie zdecydowałem.

Jaki był główny argument tych, którzy to zrobili?

Święty spokój. Mówili mi: ''Słuchaj, nie będę dyskutował z moją żoną, która jest teraz dość drażliwa, to dla niej ważne, a te parę tysięcy to nie jest dla mnie zbyt wysoka cena za mir domowy''.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

Artykuł wcale nie jest płatny !
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

Ciężko mi to stwierdzić, bo mam prenumeratę i dostęp do wszystkich artykułów na tej stronie a faktycznie zdarzają się takie, do których dostęp jest ograniczony. Na wszelki wypadek wkleiłam ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

Artykuł w wysokich obcasach rzeczywiście wysoce fachowa literatura medyczna ..... jestem lekarzem pochodzę z rodziny lekarskiej krew bankowalismy po zasięgnięciu opinii wśród nie tylko pediatrow ,hematologow ale też transplantologow a przede wszystkim naukowców którzy zajmują się pracami nad wykorzystaniem komórek macierzystych bo mieliśmy do takich dostęp bezpośredni .
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 9

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

Myślę, że wywiad z profesorem hematologii który zna się na rzeczy nie jest jakimś głupim artykułem z brukowca. Nikt tu również nie neguje samej idei bankowania krwi pępowinowej, a chociażby zwraca uwagę na ciekawy i mało znany fakt, że warto robić to w bankach publicznych gdzie będzie większa szansa na wykorzystanie tego w dobrym celu, aniżeli wyłącznie na użytek własny.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

Dziękuję za artykuł może ktoś się jeszcze wypowie?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Do rodziców którzy bankowali krew pepowinowa

http://lamininedlazycia.blogspot.com/2016/02/komorki-macierzyste-kluczem-do.html
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

Mamusie-wanna czy prysznic? (35 odpowiedzi)

Chciałabym wiedzieć jak to wygląda w praktyce gdy są małe dzieci. Bardzo chciałabym mieć prysznic...

Przeprowadzka - jaką firmę polecacie? (72 odpowiedzi)

Hej! Jaka firmę przeprowadzkową polecacie?? Za dwa tygodnie mnie to czeka i chciałabym...

Czy naprawdę? (19 odpowiedzi)

od lutego wchodzą te zmiany w prawie jazdy?? kurdee kto coś wie konkretnego, bo dzowniłam do...