Re: Do wieszających psy na PO i Tusku...
Jak ma być poważnie, to proszę bardzo, mam analizę sprzed parunastu miesięcy. Do niej dodam za chwilę uaktualnienie, sam pan się prosił.
Dyskusje na temat ewentualnych zmian ustrojowych cierpią na partyjną doraźność, wyrywkowość i brak spójności logicznej. Odbywają się przy tym w trybie bieżączki polityczno-medialnej narzucanej przez media, co odwraca uwagę od istoty rzeczy. Blogosfera, rządząca się w znacznym stopniu emocjami, rzuca się na tę przynętę i na tym się kończy a potem da capo al fine.
Tymczasem, żeby cokolwiek zmienić, należy znać aktualny stan i uznać go za zły. A tu spora grupa polityków nie widzi nic złego - wydaje im się, że wiedzą jak jest , a jest dobrze i chodzi tylko o to by ugrać coś więcej dla partii. Ponadto, trzeba wiedzieć, że nie wystarczy coś zmienić. Aby zmiany były efektywne, trzeba znać aktualny pełny system ustrojowy i reguły w nim panujące. Następnie trzeba zaproponować nowy system docelowy oparty o zaprojektowane nowe reguły sterujące nim oraz zależnościami między poszczególnymi elementami systemu. Zmiany wycinkowe nic nie dadzą bo ulegną patologizacji wskutek adaptacji do reszty chorego systemu.
Czy ktoś z państwa słyszał o propozycjach takiego trybu postępowania bo ja nie. Najrozsądniejsze nawet propozycje zmian wycinkowych jak JOWy,wprowadzone do chorego systemu też ulegną patologizacji.
Należy przyjąć wstępne założenie, że aktualny system ustrojowy jest chory, co postaram się udowodnić.
Mamy do czynienia z chimerą ustrojową , powstałą ze splecenia dziedzictwa komunistycznego z formalnymi a nieadekwatnymi do sytuacji Polski w r.1989 procedurami parademokracji, które, w zetknięciu z dziedzictwem komunizmu, uległy spatologizowaniu.
Tam gdzie system jest nieefektywny pojawiają się tworzone ad hoc reguły, takie jak korupcja, ułatwiające funkcjonowanie mechanizmu . Należy więc przyjąć, że mamy w Polsce do czynienia z systemem sfuncjonalizowanych patologii.
Przyjrzyjmy się bowiem instytucjom tego systemu. Możemy dostrzec gigantyczny przerost funkcji polityczno- legislacyjnych, obezwładniających życie kraju. Mamy partie polityczne, sejm i senat liczące razem 560 osób, wspomagane przez jeszcze większą ilość urzędników i ekspertów, produkujące tony ustawodawstwa krajowego i przetworzonego prawodawstwa unijnego i okresowo zajmujące się konstytucją. Do tego dochodzi paraliżujący pracę pozostałych urzędów Trybunał Konstytucyjny.
Ten cały przerost jest bezzasadny. Jako źródło prawa wystarczy dobrze skonstruowana i zwięzła konstytucja nadająca się do bezpośredniego stosowania przez sądy i inne instytucje państwowe. W związku z tym Sejm i Senat można znacznie zredukować do maksymalnie 200 osób a ich funkcje raqdykalne zmienić i ograniczyć do okresowego rozpatrywania potrzeby nowelizacji konstytucji, do monitorowania relacji między samorządami a władzą centralną oraz do monitorowania przestrzegania prawa konstytucyjnego przez sądy oraz wszelkie inne organizacje i instytucje działające na terenie Polski oraz zdecydowanego reagowania w razie wykrycia nieprawidłowości.
Istotna jest tu rola aparatu wymiaru sprawiedliwości, składającego się z kompetentnych, wybieranych w stosownym trybie sędziów, którzy nie potrzebują do wydawania wyroków badziewnych przepisów produkowanych taśmowo przez niedouczonych posłów czy urzędników unijnych. Wystarczy im własna rzetelna wiedza poparta praktyką, znajomość konstytucji i logika. A jakość ich pracy powinna być stale monitoroweana i dorocznie oceniana przez Sejm. Aktualnie jest tak, że sam system wymiaru sprawiedliwośći oparty jest, o paradoksie, na zasadzie bezprawia - patrz sfunkcjonalizowane patologie, co staje się oczywiste jeśli sprawdzimy tryb funcjonowania sądów i rozmaite orzeczenia przez nie wydawane.
Kiedyś wystarczała znajomość 10 przykazań. Sytuacja nie zmieniła się na tyle by w jakiejś sprawie incydentalnej produkować potworki legislacyjne liczące po kilkadziesiąt stron zadrukowanych drobnym maczkiem / patrz nie tyle "Dzienniki Urzędowe" , ile wywierające znacznie większe wrażenie okresowe dodatki do "Rzeczpospolitej" /.
Należy przyjąć generalną dyrektywę, że nie wszystkie dziedziny życia mają być regulowane prawem - prawo służy wyłącznie do regulowania sfery politycznej. Sfera pozapolityczna - publiczna - jest regulowana kodeksami dobrych obyczajów i kodeksami etycznymi a sfera prywatna - moralnością.
Przykładem systemowego potworka instytucjonalnego są sądy rodzinne, instytucje z gruntu polityczne lecz zajmujące się, nie wiadomo z jakiego tytułu, sprawami prywatnymi nie mając po temu ani kompetencji informacyjnych ani narzędzi do uzyskiwania takiej wiedzy ani do egzekwowania kompetentnego wykonania wyroków, nie mówiąc już o ideowo-filozoficznym uzasadnieniu celowości istnienia takiej instytucji. Najlepiej to widać po stosunku sądów do praw ojców w Polsce a w Niemczech po roli jugendamtów.
Jak wynika z logiki przyjętego toku rozumowania kwestie roli prezydenta czy premiera - jako urzędów wykonawczych - są drugorzędne, choć też warte uwzględnienia, ale we właściwej kolejności, ponieważ będąc ciałami wykonawczymi mogą sprawować dobrze swoje funkcje tylko w kontekście właściwie działających instytucji legislacyjnych, kontrolnych i sądowniczych.
3
2