Ogólnie jedzenie całkiem niezłe. Mąż zamówił zupę z wołowiną, która była fenomenalna. Ja jako kobieta w ciąży nie za bardzo miałam co zamówić na przystawkę, zup nie jem a spośród przystawek każda zawierała produkty zakazane dla kobiet w ciąży. Dorsz w panierce był pyszny, frytki też niezłe. Mąż swoje żeberka określił jako średnie. Co nas zniesmaczyło to fakt pojawienia się kobiety z totalnie nieułożonym psem, który szczekał, opierał się o stół i skakał na kelnerkę. Kocham psy, ale jedzenie w restauracji w towarzystwie psa uważam za ostrą przesadę. I teksty właścicielki typu "czy ja mogę zamówić dla niego kurczaka bez przypraw" mnie osobiście powalają.