Dom Weselny, czy Malinowy Ogród?
Restauracja przypomina bardziej Dom Weselny, niż Malinowy Ogród. Skoro właściciele restauracji mają ambicje do prowadzenia miejsca o wysokim standardzie, to z pewnością powinni zadbać o poziom zawodowy personelu, który jawi się amartoszczyzną w trudnej sztuce kelnerowania. To nie miejsce dla "przyuczonych do zawodu" - tutaj potrzeba zawodowców!Trafiliśmy na niedzielny bufet meksykański, który z meksykiem niewiele miał wspólnego. Marynowane przekąski ze słoików, guacamole i serowy dip również ze słoika, nachos z paczki-LUDZIE!LITOŚCI!Dania główne? Chili Con Carne dorównuje przepisowi, Sola w pomidorach zjadliwa, krewetki w odpadającym cieście dramat, przypalone żeberka a`la porażka, przypalone udka z kurczaka.Basta! Dalej szkoda słów. Desery? Sernik weselny (a la Acapulco???), ciasto z owocami (?) - mus z mango mile zaskoczył, budyń czekoladowy zamienił się w budyń z przyprawą do pierników (nie mylić z cynamonem). Do restauracji przez duże "R" jeszcze Państwu wiele brakuje, a wysokimi cenami nie nadgonicie standardów. Kilkuletni chłopiec jako szatniarz? Lekka przesada - co to ma być???????