Don Stanislao.

Nie jest po drodze mi z takim kościołem katolickim. Nie mogę być obiektywny w ocenie tego, co obecnie jest przedmiotem dyskusji wokół niego. Może ktoś z Was, praktykujących, ale nie ortodoksyjnych - nawiedzonych, wytłumaczy mi, co tam się u nich dzieje ?. Jak Wy to odbieracie i co o tym sądzicie ?
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1

Co się dzieje ?
Nic się nie dzieje. Dziwisz to żaden wielki Ojciec Kościoła tylko facio o horyzontach proboszcza z prowincjonalnego miasteczka.
Znajomość z JPII wyniosła go bardzo wysoko, co ani mu rozumu, ani inteligencji, ani empatii nie dodało.
Jeden z wielu niewłaściwych ludzi na niewłaściwym miejscu, który nawet nie wie ze się pogubił.

Symonia to zjawisko stare jak kościół, podobnie jak nepotyzm w partiach typu bolszewickiego.

Odkładam tu na bok sprawę pedofili w Kościele, która akurat spina razem organizacje kościoła katolickiego i państwa bolszewickiego.
Organizacje te stworzyły sobie wzajemny synergiczny układ tworzenia i krycia pedofilii.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Don Stanislao.

Cóż...ja się tylko upewniłam w swojej dawno podjętej acz odwlekanej decyzji o dokonaniu apostazji.
Nie chcę być nawet biernie we wspólnocie pedofilskiej.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 3

Takie gagatki jak Gulbinowicz czy Dziwisz mają problem z podstawowym odróżnieniem dobra od zła.

Ta organizacja jest zepsuta od środka i nie ma żadnego związku z nauką Chrystusa a wysocy urzędnicy tej organizacji okazują się być poważnymi przestępcami.

Powoływanie się na przez tę organizacje na związek z nauczaniem Chrystusa utrudnia człowiekowi swobodny kontakt z Bogiem.
Apostazja wydaje się jedynym naturalnym wyjściem, chyba ze ktoś czerpie przyjemność z całowania pierścienia pedofila.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2

Jest mi bardzo przykro, że takie bezeceństwa działy się w Kościele Katolickim, do którego należę.
Jestem co i rusz bombardowany newsami na temat seksualnych afer w Kościele, przez co jako katolik staję w szeregu za ofiarami kościelnych pedofilów. Na szczęście oszczędzono takich przykrych wiadomości moim nieżyjącym już rodzicom, bo chyba odeszliby z tego świata dużo wcześniej.
Na podstawie skąpych, medialnych doniesień żadnego człowieka osądzać nie zamierzam. Tym bardziej nie zamierzam odchodzić od Kościoła.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 3

Wiara a Kościół. Formalnie nie można tego oddzielić. Mogę wierzyć, żyć uczciwie zgodnie z Dekalogiem, ale gdy nie zaliczam "programu obowiązkowego" w postaci podległości rzekomym ambasadorom Boga na Ziemi, i tak będę miał przesr...e. Okopali się i zawłaszczyli. Wprawdzie nie ma już dziesięciny, ale zastąpiły ją inne formy zarobkowania, mniej lub bardziej obligatoryjnego dla swoich poddanych. I tutaj pojawia się pytanie, nie koniecznie do teologów, czy apostazja niesie za sobą zrzeczenie się wiary, odejście od jej wartości, czy tylko jest wyjściem z Kościoła Katolickiego ?
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Apostazja to porzucenie wiary chrześcijańskiej. Ale wiąże się też z tym,że nie wspiera się na przykład finansowo w żaden sposób kościoła i księży. Choć księża i tak uważają,że nie da się porzucić kościoła i wiary,jeśli jest się ochrzczonym. Problem polega na tym,że każdy sakrament musi być przyjmowany świadomie i dobrowolnie. I tu niestety chrzest jest jakimś cudem uznawany za świadomy i dobrowolny (co jest bez sensu bo przecież żaden niemowlak nie jest jeszcze świadomy takich decyzji) a sakramentów się nie cofa, więc teoretycznie do końca życia jest się w świetle kościoła katolikiem.

Tu podsyłam dobry artykuł na ten temat
https://natemat.pl/blogi/ryszardbalczynski/181935,wystapienie-a-apostazja#

A tu świetny i rzetelny filmik o tymże.

https://youtu.be/QZp7JvlYPVo

U mnie sytuacja jest łatwiejsza z punktu decyzji i moralności bo...ja po prostu nie jestem wierząca, wychowałam się w rodzinie, w której religia nigdy nie była ważną kwestią. oczywiście większość moich bliskich wierzy w mniejszym lub większym stopniu ale robi to w bardzo bierny sposób. Szukałam swoich odpowiedzi i Boga w sobie kiedy byłam nastolatką. Nie wzięłam bierzmowania bo nie byłam pewna, czy wierzę a dla mnie przyjęcie sakramentu musi coś oznaczać. To nie jest zrobienie czegoś,co robią wszyscy albo odhaczenie bo tak społecznie wypada. Bardzo długo zagłębiałam się w religię, rozmawiałam z księżmi, teologami...mogę śmiało przyznać,że wiem o religii chrześcijańskiej więcej niż niejedna osoba,która modli się codziennie i co niedzielę chodzi do kościoła.
Koniec końców zdałam sobie sprawę, że po prostu nie wierzę w Boga. Nie zgadzam się też z niektórymi fundamentami chrześcijanizmu. Inną kwestią jest też to,że nie wierzę w życie wieczne jako zbawienie, wierzę w reinkarnację a to z wiarą chrześcijańską się kłóci.

Niemniej jednak żyję tak, by nie krzywdzić innych ludzi, by pomagać bliźniemu, by szanować innych. Nie kraść,nie zabijać...

Wiara to tak intymna kwestia...
Wiara powinna być piękna.
I absolutnie obrzydliwe jest to, co księża z niej robią.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 4

Apostazja hmm
myślałem że to imię
tak jak nowa świecka
Tradycja;)
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nie wiedzieć czemu, ale komentarze na temat apostazji też kojarzą mi się z rozmową na furze z węglem.:)
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0

> nie wierzę w Boga
> Wiara powinna być piękna

Nie wierzysz w Boga w ogóle (ateizm), czy nie wierzysz w Boga Katolickiego,a wierzysz w jakiegoś innego?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Wierzy w reinkarnację.
Na poziomie molekularnym jest to nawet nie wiara, co oczywistość - (w uproszczeniu) jesteśmy zbudowani z atomów, które powstały miliardy lat temu i zdążyły być w tym czasie składnikami gwiazd, skorupy ziemskiej, roślin, zwierząt czy choćby dinozaurzej kupy ;)
Na poziomie duchowym reinkarnacja oznacza ciągłość duszy (jakkolwiek ją nazwiemy), która jedynie zmienia swe opakowanie - raz jest drzewem, raz kamieniem a raz ciachem. To zaś oznacza stałą ilość dusz, od początku wszechświata - chyba, że założymy, że z jednej strony dusza może umrzeć/zniknąć a z drugiej - powstać. To zaś rodzi pytanie, jaki czynnik powoduje anihilację/kreację dusz.
Założenie reinkarnacji w zasadzie zatem wymusza wręcz uznanie istnienia Stwórcy - jeśli nawet nie na chwilę obecną (założenie niezmiennej ilości dusz) - to choćby w momencie Kreacji świata. Nie bardzo wiem, jak CIacho uporała sie z tym problemem logicznym :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 4

Stwórca a Bóg to dwie różne kwestie.
Ja to lubię nazywać energią. Reinkarnacje oraz inkarnacje są nieprzerwane ale nie muszą wiązać się ani z tą planetą,ani z materią w rozumieniu fizycznym. Może bowiem dochodzić do inkarnacji czwartogęstościowych czyli bez powłoki cielesnej. I w moim mniemaniu tak się to wszystko zrodziło.
Ja nie odczuwam potrzeby personalizacji stwórcy czy Boga. Dla mnie to po prostu wszechobecna energia, niezdefiniowana.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

Można wierzyć w reinkarnację, nie wierząc w Boga w ogóle?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

O! zauważyłem, że sadyl też ma problem ze zrozumieniem ciacha,... ale kto nadąży za kobietą ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Kobiety należy kochać - a nie próbować rozumieć ;]
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 3

Tyż prawda ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

...ale skoro można przyjąć za wiarygodne, że wybuch w drukarni może spowodować powstanie encyklopedii, to dlaczego tym samym sposobem miałyby nie powstawać kolejne jej wydania?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nie wierzę w żadnego Boga. Czy podciągnęłabym to pod ateizm? Hmm no nie. Bo to juz definiuje i szufladkuje a ja się nie chcę definiować. Poza tym ateizm odrzuca istnienie Bogów. Ja nie odrzucam ich istnienia, ja po prostu w żadnego nie wierzę. Istnienia mogą być różne i bardzo indywidualne. Akceptuję to,że inni wierzą, nie próbuję udowodnić nikomu, że Boga nie ma bo dla każdego Bóg jest czymś innym. Jeśli ktoś mi mówi "Bóg jest miłością" to będąc twardą ateistką logicznie musiałabym stwierdzić,że miłość nie istnieje. A tak nie twierdzę.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

... to się kupy nie trzyma, szczególnie - " Ja nie odrzucam ich istnienia, ja po prostu w żadnego nie wierzę." ....

.... to może tak... "nie ma możliwości dowiedzenia że bóg lub bogowie istnieją, bądź nie istnieją , zatem z powodu braku kluczowych danych mam wywalone na rozpoznanie tej kwestii" ?! - wtedy można by cię zaszufladkować do "pochrześcijański agnostyk amator" ¯\_(ツ)_/¯
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Gdyby zakończenie Twojego komentarza nawiązywało do początku, byłbyś bardziej bliższy prawdy,... a zacząłeś od "kupy" ;)
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2

> Wprawdzie nie ma już dziesięciny

Ech, łezka się w oku zakręciła... Teraz jest 50%:50% :)) Dzień wolności podatkowej gdzieś w połowie roku.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Optymista! ;D

Na ile się orientuję, dzień wolności podatkowej naliczany jest wg widocznych obciążeń (pit, vat, zus itd).
Jeśli uwzględnimy obciążenia ukryte, choćby zadłużenie budżetu, zarówno bieżące, jak i wynikające z np. przyszłych spodziewanych wydatków ZUS-u czy chocby konieczności poniesienia kolosalnych obciążeń w imię ekoterroru, dzień wolności podatkowej wypadnie nam w przyszłym roku. A możliwe że i to jest termin w miarę optymistyczny ;]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

Wy piszecie o podatkach dla państwa, a ja o podatku kościelnym.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

W PL nie ma czegoś takiego jak podatek kościelny. Wszelkie powinności PL wobec Kościoła wynikają z umowy konkordatowej i transfer kasiorki odbywa się na poziomie budżetu państwa. No jest tam jeszcze co prawda świętopietrze, ale to jest zwykła zrzutka obywatelska.
Dziesięcina w PL utrzymała się do 19 w. i już jej nie ma. Ten przeżytek zniknoł, zaginoł na zawsze. W jego miejsce weszła światła umowa międzypaństwowa, ale już wszystko poza kontrolą obywatelską. Więc nie od rzeczy jest stwierdzić, że dawniejsza dziesięcina została zakamuflowana w współczesnych podatkach.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: Don Stanislao.

...a papież wiedział, nie powiedział a to było tak...
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2

MtF - a gdzie ja napisałem że jest dziesięcina czy podatek kościelny ? Pisałem o dziesięcinie jako podatku kościelnym, którego już nie ma. Równie dobrze mogłem napisać, tu leży pies pogrzebany.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Inne tematy z forum

Koinonia Jan Chrzciciel Bojano wspólnota destruktywna czy.........No właśnie co? (699 odpowiedzi)

Przez roku czasu wraz z żoną uczęszczałem do domu modlitwy wspólnoty Koinonia Jan Chrzciciel z...

Domki letniskowe w dobrej cenie (19 odpowiedzi)

Witam. Już się rozglądam za miejscem na przyszłe wakacje i na myśli mamk jakieś fajne i duże...

Rzetelny adwokat do rozwodu (3 odpowiedzi)

Po 15 latach żona mnie zdradziła. Jeszcze bym był w stanie jej to wybaczyć, ale kompletnie...