Re: Dziecko które nie odczuwa głodu
~Były niejadek
(4 lata temu)
Hej Mama Klaudia widzę, że Twój komentarz jest świeży, więc co nieco może uda mi się podpowiedzieć - jestem dorosłym dzieckiem, które nie odczuwało głodu :). Od urodzenia zamiast rosnąć to leciała mi waga, mojej mamie zarzucano, że mnie głodzi dopóki sami się nie przekonywali. Potem jak starsza to był dalej problem. Na urodzinach dzieciaków nawet nie ruszałam słodyczy, po prostu nie czułam potrzeby jedzenia. Miałam kiepskie wyniki badań, leciały mi włosy, często krew z nosa, osłabienie i byłam bardzo chudziutka, często chorowałam, miałam anemie i ostatni stopień do anoreksji. Leki na apetyt nie pomagały, rodzina musiała mnie pilnować, abym jadła minimum. Gdy zaczęłam być nastolatką ok. 14lat wszystko minęło. Zaczęłam czuć głód, to było niesamowite uczucie!! Wszystko mi smakowało i chciałam ciągle jeść:). Ogólnie do tej pory jestem szczupłą osobą, ale jem normalnie, mam bardzo dobre wyniki badań. Jako dziecko bardzo nie lubiłam wmuszania we mnie jedzenia głupimi gadkami typu "wiatr Cię zdmuchnie na ulicy", a tym bardziej zmuszania do jedzenia, które mi nie smakowało. Znajdź kilka potraw, które są ok dla Twojej córki i pilnuj, żeby jadła minimum kalorii, aby nie schodzić poniżej PPM. Minimum było w moim obowiązku, aby wyjść na dwór czy wrócić do zabawy. Ja lubiłam chodzić do szkoły i nie mogłam do niej pójść, gdy nie zjadłam talerza z płatkami z mlekiem lub dwóch kanapek. Obiad jak zjadłam to dopiero mogłam wyjść na dwór. Kolację rzadko się udawały. Potem chcieli mnie zawiesić w szkole na udziały w sporcie ze względu na moją wagę i to też wpłynęło w pewien sposób na to, że poczuwałam się do obowiązku jedzenia tej kolacji, bo sport był dla mnie ważny. Są różne sposoby, żeby "utuczyć" daną potrawę, np jeśli w miarę toleruje zupę jarzynową, to rób ją na trochę tłustszym mięsie, ALE bez przesady, bo się zorientuje itd... Obecnie nie mam za złe wmuszania mi jedzenia, które było tzw minimum "za przyjemność", która w moim przypadku opierała się na wyjściu z domu czy zawodach sportowych. Uważam, że było to dobre podejście. Całkowicie inaczej wspominam docinki dalszej rodziny i wmuszania we mnie np. znienawidzonych schabowych, których do tej pory nie jadam, a ile musiałam się nasłuchać porównań do innych, gorszego traktowania, docinek. Pewnie chcieli dobrze, ale to nie tędy droga, bo to nie jest droga na skróty.. Najbliższa rodzina musiała się trochę nagimnastykować, jako nowonarodzone dziecko= dużo nerwów i płaczu.. trzeba to przeżyć niestety... a jako trochę starsze potrafiłam kombinować, jedzenie chować po kieszeniach, wyrzucać przez okno, do śmieci, wrzucać ponownie do garnka itd.. ale oszustwa i kłamstwa mają krótkie nogi ;) trzeba uświadomić dziecko, dlaczego nie wolno kłamać, poświecić mu czas, nauczyć.. ja obecnie brzydzę się kłamstwem tak zostałam nauczona :). Trzymam kciuki, aby było dobrze!
2
0