Re: Dziecko wpdające w histerie z byle powodu-Krzyki kontra sąsiedzi
Do autorki wątku - współczuję sąsiadów, też mam takich. Jedna starsza pani przyleciała "z buzią" bo moje dziecko często płakało. Straszyła Policją, MOPSem itd. - dodam że byłam wtedy w zaawansowanej ciąży. Grzeczne i racjonalne odpowiedzi nie skutkowały, dopiero ostra odpowiedź (bez wulgaryzmów) poskutkowała na jakiś czas + skomentowałam, że jak jej wnuczka dosłownie wrzeszczy a ona i matka wykrzykują obelgi (które jej zacytowałam) to jest OK? Po kilku miesiącach pani poszczuła mnie i moje starsze dziecko psem, wezwałam Policję i skończyły się jej akcje, bo funkcjonariusz uświadomił pani że mogę ją podać do sądu. Na anonim bym nie odpowiadała, po prostu go zignorowała, na pewno nie próbowała się nikomu tłumaczyć. Jak nie ma odwagi przyjść i porozmawiać jak kulturalny człowiek, to czego oczekuje? Ewentualnie zgłosiłabym sprawę do spółdzielni i spytała czy inne osoby miały takie przypadki, bo czasem są "psychiczni" którzy czepiają się wszystkich o wszystko.
Jeśli chodzi o specjalistów, konsultowałam się z pediatrą który zna moje dziecko od urodzenia i uznał je za typowy przykład buntu dwulatka w kombinacji z gorącym temperamentem. Rozmawiałam później z psychologiem w przedszkolu - było to pomocne ale niestety dostrzegłam błędy, bo psycholog widzi pewien wycinek rzeczywistości i interpretuje fakty sztampowo. Nie chciałabym jednak trafić na takich "specjalistów" na jakich trafiła rodzina z Krakowa - gdzie całej rodzinie zrobiono krzywdę zabierając dzieci niby dla dobra wszystkich...
Podsumowując moje metody wychowawcze, zgodnie z wszelkimi poradami specjalistów staram się przeczekać ataki złości i nie dać się wciągnąć w sytuację. Czasem uda się aferę zdusić w zarodku odwróceniem uwagi, np. jak dziecko nie chce iść to mówię że w domu jest ciasteczko czy fajna zabawa, pytam co porobimy itp. Jak już jest awantura, to za wrzaski jest izolacja w drugim pokoju, potem muszą być przeprosiny, wytłumaczenie o co chodziło i czemu nie wolno krzyczeć - bo przeszkadza to np. sąsiadom z małym dzieckiem, starszym osobom, ludziom po pracy itd. Jeśli chodzi o motywację, to chwalimy oboje dzieci za małe i duże osiągnięcia, za bycie grzecznym, za zrobienie czegoś co im nie pasuje (np. wzięcie niesmacznego leku).
Nocne awantury to zupełnie inna bajka. Wtedy żadne argumenty nie skutkują, bo mózg śpi a tylko ciało wstaje i idzie na nocnik. Czasem pomaga drobne przekupstwo np. zaniosę cię do łóżeczka (a noszenie to coś ekstra), idę po coś słodkiego (zwykle mała zdąży zasnąć zanim wrócę z kuchni). Czasem trzeba dziecko na siłę zanieść do łóżeczka, przykryć, pogłaskać i w końcu zaśnie, przecież nie pozwolę dla świętego spokoju zasnąć jej na nocniku.
Trochę chaotycznie piszę ;) Pomyślałam jeszcze, że może potrzebujecie pomocy przy zasypianiu, u nas to było problemem - rozpoznanie przez dziecko że to już pora na sen a potem przejście przez rytuał mycia i kładzenia. Wiecie co pomogło? Czytanie przy latarce :) czasem jest zabawa w cienie, czasem mała trzyma latarkę, sama wybiera co dziś czytamy i jak długo. Wizja czytania zachęca do szybkiego wykonania poprzedzających czynności. Dodatkowo trzymanie się rytuałów i porządku dnia podobnego przez cały tydzień pomaga przetrwać weekendy.
To chyba tyle "dobrych rad" od tej co sama ma dzieci ;)
7
2