Dzień bez samochodu – Czy na pewno?.
Dzisiaj skorzystałem z uprzejmości miasta i wybrałem się do pracy komunikacją miejską. Do pętli tramwajowej na Chełmie podjechałem autobusem 295 (ok. godz. 6:11) gdzie miałem się przesiąść na tramwaj nr 7. Tramwaj czekał na przystanku, więc jest super wychodzę z autobusu i wchodzę do tramwaju - pomyślałem. Była to jednak teoria. W autobusie otworzyły się drzwi ludzie zaczęli iść w stronę tramwaju (mieli do pokonania dystans ok. 8 m) a motorniczy zamknął drzwi i odjechał. Nikt z autobusu, którym jechałem nie wsiadł do tramwaju. Pomyślałem, że to kultura osobista motorniczego sprawiła, że tak postąpił z niedoszłymi pasażerami. Ale czekając na następną 7 tę samą sytuację zobaczyłem z tramwajem nr, 11 który odjeżdżał o godz. 6:16. Tym razem pechowcy mieli więcej szczęścia, bo przynajmniej dotknęli guzika otwierającego drzwi . Najgorsze jest to, że motorniczy z 11 ruszając z przystanku pokonał dystans ok. 3 m i musiał stać na światłach, więc 70% tramwaju nadal stała na przystanku.
Wygląda na to, że synchronizacja na pętli przy ul Witosa to mit. Postępując w ten sposób Miasto nie przekona ludzi do komunikacji miejskiej. A wystarczyłoby ustawić komunikację tak, aby nie było przyjazdów i odjazdów w tym samym czasie tylko z kilku min zwłoką czasową.
Wygląda na to, że synchronizacja na pętli przy ul Witosa to mit. Postępując w ten sposób Miasto nie przekona ludzi do komunikacji miejskiej. A wystarczyłoby ustawić komunikację tak, aby nie było przyjazdów i odjazdów w tym samym czasie tylko z kilku min zwłoką czasową.