Dziennikarski bojkot? No to proszę o więcej, dużo wiecej
O ironio losu, jak to się czasem plecie na tym dziwnym świecie, że ludzie wbrew deklarowanym intencjom, robią nieoczekiwanie coś słusznego. I coś takiego właśnie przytrafiło się dziennikarzom, którzy ogłosili piątkowy bojkot polityki. Po raz pierwszy mogę więc wznieść, z pełnym przekonaniem, bojowy okrzyk: "Więcej tego samego, panie i panowie". Niektórzy to by mogli ogłosić stan permanentny i nie miałbym nic przeciwko temu. Więc przedłużcie ten bojkot tak długo jak się da.
Wydaje mi się oto, że dziennnikarze dostarczyli nam w tej chwili dobitnego przykładu fałszywej świadomości. Demonstrują oni bowiem kompletną ignorancję co do swojej aktualnej roli, nie zdając sobie chyba sprawy z dysproporcji między zupełnie rozbieznymi trybami działania mediów i procesów społeczno-politycznych. Technologia bowiem umożliwia mediom bezpośrednie, natychmiastowe on-line'owe monitorowanie polityki, podczas gdy procesy społeczno-polityczne przebiegają, zgodnie ze swoją naturą, w trybie wielomiesięcznym czy wieloletnim, a ich owoce pojawią się w dość odległej przyszłości. Można więc zasadnie postawić tezę o jałowości, a nawet szkodliwości działań medialnych.
Dodajmy do tego argument jeszcze bardziej konkretny przez ostatnie 27 lat media miały bezpośredni, nieograniczony dostęp do polityków i co z tego dobrego wynikło, co się stało z informowaniem ? g*wno zamiast informacji mieliśmy dezinformację w służbie postkomunistycznej propagandy.
Wydaje mi się oto, że dziennnikarze dostarczyli nam w tej chwili dobitnego przykładu fałszywej świadomości. Demonstrują oni bowiem kompletną ignorancję co do swojej aktualnej roli, nie zdając sobie chyba sprawy z dysproporcji między zupełnie rozbieznymi trybami działania mediów i procesów społeczno-politycznych. Technologia bowiem umożliwia mediom bezpośrednie, natychmiastowe on-line'owe monitorowanie polityki, podczas gdy procesy społeczno-polityczne przebiegają, zgodnie ze swoją naturą, w trybie wielomiesięcznym czy wieloletnim, a ich owoce pojawią się w dość odległej przyszłości. Można więc zasadnie postawić tezę o jałowości, a nawet szkodliwości działań medialnych.
Dodajmy do tego argument jeszcze bardziej konkretny przez ostatnie 27 lat media miały bezpośredni, nieograniczony dostęp do polityków i co z tego dobrego wynikło, co się stało z informowaniem ? g*wno zamiast informacji mieliśmy dezinformację w służbie postkomunistycznej propagandy.