El Dorado
Sztuczkę odwiedziłem już kilka razy za każdym razem byłem pod dużym wrażeniem, mimo że nigdy nie byłem fanem kuchni molekularnej (wydziwiania z jedzeniem). Dorastałem wychowany na prostych daniach "schabowy i ziemniaki" i tego zawszę się trzymałem, ale razem z moją pierwszą wizytą w Sztuczce odkryłem swój wielki głód, głód na nowe potrawy i smaki których nigdy w życiu nie miałem przyjemnośći gościć w moich ustach. Mimo tego żeby dostać się do Sztuczki muszę przejechać ok. 600km a droga do "El Dorado" się strasznie dłuży popędzana mym niepohamowanym głodem jestem zachwycony. Sommelierzy świetnie dobierają wina, menu z każdą moją wizytą jest inne. Sam bardzo sobie upodobałem pierś z kaczki berberyjskiej, ale staram się spróbować jak najwięcej, w walentynki byłem bardzo podekscytowany lodami z buraków które w połączeniu z chrupkimi pałeczkami wypełnionymi kozim serem dały zadziwiający efekt. Wiem na pewno że tam wrócę po raz kolejny :)