Ewakuacja :)
Udając się na wezwanie urzędu trafiłem od razu do właściwego pokoju. Grzecznie wchodząc w godzinach przyjmowania interesantów nie zdążyłem się jeszcze odezwać poza kulturalnym z mojej strony "Dzień dobry" usłyszałem: "Proszę poczekać!" Żadnych klientów w środku nie było. 3-4 panie rozmawiały o prywatnych sprawach a ja czekałem, czekałem ...20 min. Trzeba pokazać kto tu rządzi - takie odniosłem wrażenie. W końcu wychodzi jedna pani i...zamyka drzwi na klucz. Zdziwiony pytam kiedy zosatnę i przez kogo przyjęty bo kolerzanek chyba Pani nie zamyka w pokoju. Padła odpowiedź: kolerzanki wyszły na salę obsługi. Ale kto i o której mnie przjmie? Pan poczeka - padła odpowiedź. A co ja robię??? Pani po obserwacji mojego wyrazu twarzy i komentarzu: jak można się tak ewakuować innym wyjściem i klienta zostawić samego stwierdziła chyba że mogą być problemy, bo za parę minut jednak się łaskawie ktoś pojawił. Od tego momentu to już same plusy - otrzymałem wyczerpującą odpowiedź, zostałem pouczony kulturalnie, życzono mi miłego dnia, a to wszystko zajęło max 2 min!. Skąd więc to podejście pracowników urzędu jak do petenta a nie klienta? Brak ilości personelu czy chęci bycia przyjaznym ludziom?