Ostatnio odwiedziłam Pobite Gary po raz trzeci, po dłuższej przerwie. Po dwóch pierwszych razach byłam raczej rozczarowana - super wystrój, dobry marketing, ale jedzenie wydało mi się mocno średnie, a pizza bez porównania z tą z Robertino. Także do wizyty podeszłam sceptycznie. Miło się jednak zaskoczyłam - świetny krem z dyni i pyszna rybka! Do trzech razy sztuka i ten trzeci raz był naprawdę udany:)

Oceniając ogólnie, to menu dość rozbudowane, czego akurat ja nie lubię, bo ciężko mi się wtedy na coś zdecydować;) Jakość potraw bez zarzutu, a po ostatniej wizycie, smak również na plus. Ceny jak na bistro dość wysokie, ale mimo wszystko myślę, że adekwatne. Wystrój bardzo mi się podoba, jednak wentylacja to zmora tego lokalu i za każdym razem wychodzę mocno przesiąknięta zapachem kuchni. Do tego bajzel w toalecie i brak ręczników papierowych czy suszarek. No i przy gorszej pogodzie przy pierwszym stoliku przy drzwiach ciężko wysiedzieć;) Zagwozdką jest dla mnie obsługa - kelnerka była przemiła i przeurocza, że ciężko mi ją krytykować, jednak źle podała sztućce, długo czekaliśmy na karty i mimo uprzedniej rezerwacji nikt się nami z początku nie zainteresował.

Oczywiście polecam:)