Re: Gojenie po nacięciu
ja tragicznie wspominam swoje szwy i tu też jestem zła na babki z położnictwa, bolało mnie niemiłosiernie, całe szczęście, że Marek prawie cały czas spał bo nawet chodzenie z nim do odbicia było koszmarem :(
doszło nawet do tego, że prosiłam położne żeby przysłały mi jakiegoś lekarza bo coś chyba nie tak ( tym bardziej byłam przestraszona, że moja siostra miała krwiaka po porodzie ) a lekarz twierdził, że wszystko ok i zapisywał ketonal, po powrocie do domu dalej bolało, cały czas za przeproszeniem ze ściśniętym dupskiem ;)
w końcu zadzwoniłam do mojej doktor prowadzącej ciąże ( ona też mnie z resztą szyła ) że coś chyba nie tak i poradziła, że mam sobie przyłożyć gorącą butelkę owiniętą w tetrę, dziewczyny na drugi dzień nie było śladu po bólu ! a te głupie pindy zamiast mi poradzić taki sposób ( a na pewno go znały ) to faszerowały mnie ketonalem ! jeszcze przy karmieniu !
aha dodam, że jak sobie tam zajrzałam to nie mogłam uwierzyć, że tak ładnie to wszystko tam wygląda po porodzie, szwy prawie niewidocznie, zero zasinienia, opuchlizny itd a tu tak boli, pewnie miałam jakiś jeden bardzo naciągnięty szew i tyle
w każdym razie dla mnie szwy gorsze niż poród ;)
0
0